Postwspólnota [FELIETON]
Przykładem niech będzie nieszczepienie się. Szczepienia wyhamowują i daleko nam do zlikwidowania pandemii. Mała Malta osiągnęła odpowiedni poziom wyszczepienia. W najbiedniejszych krajach właściwie nie ma szczepień.
Egoizm doprowadza nas do dziwnej sytuacji, bo wszystko (przede wszystkim doświadczenie z innymi chorobami zakaźnymi) wskazuje na to, że gdy nie osiąga się odpowiedniego (teraz szacowanego na mniej więcej 80 proc.) poziomu zaszczepienia populacyjnego, to dalej będziemy podlegać ograniczeniom (w tym praw człowieka). I będą co roku odnawiane szczepienia. Tak jest w skali kraju i w skali świata.
Być może uda się „wyizolować” kraje zarażone i podobnie jak jest teraz z chorobami tropikalnymi, aby do nich wjechać, trzeba będzie się zaszczepić. Wewnątrz niezaszczepionego odpowiednio wysoko kraju (teraz np. Polska) takie „wyizolowanie” będzie trudniejsze. W konsekwencji szczepienia będą się systematycznie powtarzać.
Owa sytuacja jest oczywiście w interesie producentów i handlarzy szczepionkami oraz tych wszystkich, którym zależy na naszym zamknięciu. Wszystkim innym natomiast (też księżom) powinno zależeć na tym, by te wirusy zniknęły. Dlaczego więc potrzeba różnych zachęt, loterii, kampanii, by ludzie zechcieli się zaszczepić? Bo nie myślimy już w kategorii wspólnoty. A w każdym razie wielu z nas.
Wydawałoby się, że po całych erach rozwarstwienia społecznego, po czasie walki klas lub czystek etnicznych i religijnych w końcu nauczyliśmy się, że współpracując, a nie skacząc sobie do gardeł, możemy budować bezpieczny dom. Może to stało się zbyt oczywiste i przestaliśmy się wychowywać do „miłości społecznej”. W efekcie mamy sytuację „post”. Tak jak jest postmodernizm, jak mamy odejście od racjonalizmu i powrót do magicznego myślenia (antyszczepionkowcy i deprecjonowanie nauki), które możemy nazwać postracjonalizmem, tak mamy również postwspólnotowość.
Egoizm uważany za siłę napędową wolnego rynku jest jednocześnie zagrożeniem dla demokracji, bo zamiast dbać o dobro wszystkich, dba tylko o interes większości.
Wspólnotę łatwo podporządkować na zasadzie „dziel i rządź”. Napuszczać jednych na drugich i jednocześnie roztaczać miraż jednolitości.
Jest to postwspólnota, bo na kryzys ludzie reagują wzrostem egoizmu. Ci, co się szczepią, nie zawsze robią to w trosce o wszystkich, lecz aby móc wyjechać na wakacje… Ci, którzy się nie szczepią, nawet nie wiedzą, że są liberałami aż do bólu…
Postwspólnotowość ma zasadniczo dwa oblicza: 1) odrzucenie chińskiego modelu jednolitości i posłuszeństwa władzy niekontrolowalnej, 2) „wspólnota nic mnie nie obchodzi”.
Pandemia weryfikuje oba.