Powieści z radia, które wytrzymały konkurencję seriali z telewizji
Mijają lata, telewizja pokazuje nowe seriale, a te dwie powieści radiowe mają swoich wiernych fanów. „Matysiakowie” skończyli 60 lat, a „W Jezioranach” - 56.
Pierwszy odcinek „Matysiaków” wyemitowano 15 grudnia 1956 r. W małym mieszkaniu na warszawskim Powiślu, przy ul. Dobrej tokarz Józef Matysiak oddawał żonie kolejna wypłatę...
- 100, 200, 300, w sumie 800 - popłynął z radia głos Jana Ciecierskiego, który przez wiele lat grał seniora rodu Matysiaków. - Na Węgry dałem 50 zł, 30 oddałem Malinowskiemu.
- No i ta składka na piwo z czerwoną kartką - wtrąciła jego żona Helena.
- Cienkie piwo, za 2 zł i 10 gr - odpowiadał Józef Matysiak.
W szczycie swej popularności, w latach 60. XX wieku „Matysiaków” słuchało 12 mln ludzi. W sobotę, o godz. 19 w niemal każdym polskim domu włączano radio. Początkowo ludzie myśleli, że mikrofony zainstalowano w mieszkaniu prawdziwej polskiej rodziny i podsłuchiwano jej życie. Wierzono, że taka rodzina naprawdę istnieje. Kiedy Stanisławę Perzanowską grającą Helenę Matysiakową zaproszono jako chrzestną matkę statku i pojawiła się nad morzem sama, wiele osób nie kryło rozczarowania.
- Pani sama? A gdzie Gieniuś? - pytali ją o radiowego syna.
Do Matysiaków pisano listy, proszono o rady. Przysyłano im ciasta, słodycze, kwiaty, ubrania dla dzieci, lekarstwa, a raz dostali nawet w prezencie pralkę. Układano o nich wiersze i piosenki. Jedną z pierwszych reakcji na „Matysiaków” był list napisany do premiera Józefa Cyrankiewicza przez jednego z górników: „Towarzyszu premierze! W ostatnią niedzielę w polskim radio jakiś dwóch mężczyzn przy wódce, ale i piwie, rozmawiało na całą Polskę o pierwszym sekretarzu naszej partii, żeby nie jechał do Moskwy, bo jeden już tam pojechał i wrócił w trumnie”.
Za ojca „Matysiaków” uważa się nieżyjącego już Jerzego Janickiego, znanego m.in. jako współautora scenariusza serialu „Dom” . Pierwsze odcinki tworzył z Władysławem Żesławskim i Stanisławem Stampflem.
Matysiakowie powstali po wojnie, przeżyciach okresu stalinowskiego. Zaistniała więc potrzeba stworzenia wzorca rodziny, która zacznie wreszcie żyć normalnie. To, że zamieszkali przy ul. Dobrej nie było przypadkiem. Chciano pokazać życie ludzi dobrych, przyzwoitych. Choć przy ul. Dobrej mieszkał też wtedy Jerzy Janicki.
Początkowo bohaterowie słuchowiska mieli się nazywać Bardzodobrzy. Ale to nazwisko brzmiało sztucznie i trzeba je było zmienić. Nowe wybrał im Jerzy Janicki. Z książki telefonicznej.
Z biegiem czasu „Matysiakowie” zmienili się z rodziny robotniczej w inteligencką, ale nadal mieszkają przy ul. Dobrej. Rozmawiają o tym co aktualnie dzieje się w kraju. Przez te lata odeszło wielu aktorów występujących w „Matysiakach”. Helenę Matysiakową grała Stanisława Perzanowska.
- Jej głos uwielbiała cała Polska - opowiadał na jednym z jubileuszy powieści zmarły niedawno Wojciech Młynarski. - Mieszkałem wtedy niedaleko targowiska, na którym pani Stanisława robiła zakupy. Pamiętam, że gdy się tam pojawiła, to chodził za nią cały bazar. Handlarki wciskały za darmo Helenie Matysiakowej nowalijki, owoce.
W „Matysiakach” grało w sumie ponad 400 aktorów. Z tego blisko 30 pierwszoplanowe postacie. Nadal możemy słuchać Wisi Matysiakowej, żony Stanisława, najstarszego syna Heleny i Józefa. Przez cały czas gra ją Ludmiła Łączyńska. Do rodziny Matysiaków trafiła kilka miesięcy po ich powstaniu. Dziś pełni w niej bardzo ważną rolę. Zastępuje Helenę Matysiakową. Pani Ludmiła nie ukrywa, że jest bardzo związana z „Matysiakami”. Wielu znajomych, przyjaciół, sąsiadów mówi do niej po prostu: Wisia.
- No i oczywiście dwa razy w roku obchodzę imieniny - dodaje. - W Jadwigi i Ludmiły...
Agnieszka Migalska gra w powieści Kasię Piekarską, czyli córkę Wisi. A z „Matysiakami” związana jest od urodzenia. Jej mama Stanisława Grotowska przez wiele lat reżyserowała słuchowisko. Kiedy więc zaszła w ciążę, autorzy „Matysiaków” wykorzystali ten fakt. Stachowi i Wisi też urodziła się córka.
- Na początku było zapotrzebowanie na mój płacz - mówiła nam Agnieszka Migalska. - W końcu zaczęłam też mówić na antenie. I w „Matysiakach” gram do dziś, choć nie jestem zawodową aktorką.
Kiedyś obowiązywała zasada, że gdy umiera aktor grający jakąś postać w „Matysiakach”, to słuchacze przeżywają śmierć jego bohatera. Tak było właśnie ze Stanisławą Perzanowską, Janem Ciecierskim, Tadeuszem Fijewskim, czyli Wojtkiem Grzelakiem, Stanisławem Jaworskim grającym Klemensa Kolasińskiego, Wiesławem Drzewiczem czyli dozorcą Krzysztoniem i Wandą Łuczycką grającą Frączakową. Czasami też zmieniają się aktorzy. M.in. przez wiele lat Gienka Matysiaka grał Stefan Friedmann. Jednak po stanie wojennym nie wrócił do powieści. Zastąpił go Jerzy Bończak. Ale i on zrezygnował z tej roli. Krótko Gienkiem Matysiakiem był Andrzej Fedorowicz, a dziś tę postać gra Andrzej Blumenfeld. Zmieniła się też aktorka grająca jego żonę Dorotę. Najpierw była nią Sławomira Łozińska. Dziś tę postać gra Ewa Kania.
Nadal w powieści występuje też Stach Matysiak, choć dawno nie żyje już Tadeusz Janczar, pierwszy odtwórca tej roli. Zastąpił go Janusz Bukowski. Niestety ten aktor zmarł w 2005 r. Przez pewien czas Stachem był Tadeusz Borowski. A teraz gra go Andrzej Gawroński.
Do głosu dochodzi coraz częściej młode pokolenie: Justyna, Małgosia, Krysia.
Autorami powieści są Dżanet Połtorzycka - Stamfl oraz Janusz Dziewiątkowski. Reżyserem jest Waldemar Modestowicz.
Powieść radiowa „W Jezioranach”jest o 5 lat młodsza od „Matysiaków”. W maju 1961 r. z głośników popłynął głos aktora Janusza Paluszkiewicza. Jako listonosz Kania przedstawiał mieszkańców niewielkiej wsi Jeziorany, leżącej koło Lublina. Mówił o Jabłońskich, Wilczewskich, Borkach - bohaterach nowej powieści radiowej. Tak rozpoczęło się słuchowisko „W Jezioranach”.
- Ten listonosz Kania stał się nieszczęściem autorów powieści - wspominał przed laty Andrzej Mularczyk, jeden z twórców radiowej powieści „W Jezioranach”. - Był postacią obligatoryjną i przez kilka lat nie mogliśmy pozbyć się tego narratora. W końcu się udało.
Andrzej Mularczyk, który jest m.in. scenarzystą trylogii o Pawlaku i Kargulu, serialu „Dom”, najpierw pisał kolejne odcinki „Jezioran” z Władysławem Mielczarkiem i Zofią Posmysz. Potem panią Zofię zastąpiła Terasa Lubkiewicz-Urbanowicz, autorka książki „Boża podszewka”, na podstawie której Izabela Cywińska nakręciła serial telewizyjny. Dziś Andrzej Mularczyk nie pisze już kolejnych odcinków powieści. Jej autorami są Marek Ławrynowicz, Katarzyna Ciesielska-Ławrynowicz oraz Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz. Przez pewien czas autorem „Jezioran” był też Andrzej Bartosz.
Reżyserem powieści jest Jan Warenycia, a realizatorem dźwięku, podobnie jak u „Matysiaków”, Maria Chludzińska.
Słuchowisko „W Jezioranach” od lat opisuje życie polskiej wsi, w przeciwieństwie do „Matysiaków”, których akcja rozgrywa się w Warszawie. Akcja toczy się wokół Jabłońskich, ich rodziny, sąsiadów, znajomych. Losy bohaterów zmieniają się wraz z upływającym czasem i rzeczywistością. Kiedyś w Jezioranach istniał na przykład PGR. Jego dyrektorem był Bolek, najmłodszy z braci Jabłońskich, potem Janusz Tetera. Po transformacji ustrojowej jeziorański PGR przestał istnieć. Zaczęto za to mówić o kłopotach byłych jego pracowników, którzy pozostali bez zajęcia. Słuchacze nadal żyją problemami mieszkańców Jezioran, tyle że zamiast listów przesyłają mejle. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to takie zainteresowanie jak kilkadziesiąt lat temu. Wtedy pół Polski po niedzielnym obiedzie zastanawiało się z kim ma się ożenić Stefan - z młodą nauczycielką czy absolwentką technikum ogrodniczego. Były i słuchaczki, które marzyły, by Stefan został ich mężem. Wysyłały mu nawet oferty matrymonialne, dołączając zaświadczenia, że są właścicielkami kilkuhektarowych gospodarstwa. Ostatecznie Stefan wybrał ogrodniczkę Irenę...
Przez słuchowisko „W Jezioranach” przewinęło się blisko 200 aktorów. Są wśród nich wybitne postacie polskiej sceny i filmu, jak Danuta Stenka, która gra synową Jabłońskich, Jole, żonę Adama.
- Jeszcze się nie zdarzyło, by aktorka odmówiła udziału w odcinku - mówił nam przed laty Andrzej Mularczyk. - Jeśli nie ma czasu wtedy, gdy jest nagranie, to przychodzi w innym czasie, nawet w nocy.
„W Jezioranach” możemy też usłyszeć m.in. Franciszkę Pieczkę, jako Wojcieszka Pawlacza, Artura Barcisia grającego Zenka Kajfasza i Henryka Talara wcielającego się w postać Janusza Tetery.
- To dowód, że doceniają naszą powieść. Jednocześnie stwarzają fantastyczne, żywe postacie, przyciągające uwagę słuchaczy - wyjaśniał Andrzej Mularczyk.
Mimo wielkich kłopotów ze wzrokiem w radiowej powieści wiele lat występował Gustaw Lutkiewicz, który grał Polikarpa Lepieszkę. Niestety aktor zmarł w tym roku, ale wcześniej uśmiercono w powieści jego postać. - Utrzymanie tej postaci wymagało wielkiego wysiłku od aktora, ale też od radia - przekonywał Andrzej Mularczyk. - Gustaw Lutkiewicz nie mógł w zasadzie czytać. Trzeba mu czytać teksty, a on je powtarzał. Potem realizator musiał te zdania wymontowywać i wmontowywać w tok odcinka.
Historia lubi się powtarzać. Przed laty podobna sytuacja miała miejsce z Kazimierzem Opalińskim, czyli dziadkiem Mateuszem. On też pod koniec życia prawie nie widział. Kazimierza Opalińskiego pamięta Cezary Kwieciński, który jako 11-letni chłopak zaczął grać „W Jezioranach” Adama Jabłońskiego. Występuje w tej powieści do dziś, choć nie jest zawodowym aktorem. Cezary Kwieciński wspominał nam, że pod koniec swojego życia Kazimierz Opaliński już prawie nie słyszał i nie widział. Inspicjentka Wanda Gostwic-ka podrzucała mu do ucha tekst, a on mimo sędziwego wieku znakomicie go interpretował.
- A jeśli chodzi o granego przeze mnie Adama, to zżyłem się z tą postacią - mówił nam Cezary Kwieciński. - Obaj jesteśmy w tym samym wieku, mamy podobne problemy. Jest między nami wiele podobieństw, ale też różnic.
Aktorem nie jest też Marcin Pawłowski, który gra Stasinka Jabłońskiego, syna Edka. Prywatnie jest synem Elżbiety Kmiecińskiej, aktorki która gra Lilkę Pawlaczównę. Niemal od początku w powieści Wandę Jabłońską, wcześniej Repetowską, grała Halina Głuszkówna. Nazywano ją czasem nocnym życiem Jezioran, bo miała już trzeciego męża. Aktorka zmarła 5 lat temu. Z nią umarła też Wanda.
- Z pierwszym mężem rozwiodła się na życzenie słuchaczy - tłumaczyła nam przed laty Halina Głuszkówna. - Był pijakiem i radiosłuchacze nie chcieli, by ją męczył. Trzeba było więc „wyrzucić” z powieści grającego go Rysia Pietruskiego. Potem Wanda wyszła za kolejarza Tadeusza Repetowskiego, ale on umarł. Moim radiowym mężem został Edek Jabłoński.
W tym radiowym serialu obowiązuje zasada, że gdy umiera aktor to wraz z nim grana przez niego postać. Tak było m.in. z Marią Żabczyńską grającą Anielę Jabłońską, Marianem Śródką wcielającym się w postać Janiaka, Tadeuszem Bartosikiem grającym Repetowskiego i Lucjanem Dytrichem (Borkiem).
Nie ma już w powieści jednej z najpopularniejszych postaci, czyli Stefana Jabłońskiego, bo umarł grający go Zygmunt Kęstowicz. Zmarł też Tomasz Zaliwski, odtwarzający rolę miejscowego działacza PSL Mikołaja Żarczyńskiego. „W Jezioranach” nie usłyszymy już też Krzysztofa Kołbasiuka. Przez ponad 20 lat grał Zbigniewa Półtoraka, drugiego męża doktor Marty, w którą wciela się Joanna Sobieska.
- Gdy umiera aktor, to razem z nim grana przez niego postać - wyjaśniał nam Andrzej Mularczyk. - Trochę inaczej było z postacią profesora Półtoraka. Aktor umarł nagle. Akurat mieliśmy w słuchowisku kilka śmierci. Nie pożegnaliśmy się więc od razu z Krzysiem Kołbasiukiem. Wysłaliśmy Półtoraka do Ameryki, by ludzie oswoili się z jego nieobecnością. Stworzyliśmy nierzeczywiste rzeczy, że za oceanem z kimś się zadał, jego żona Marta dowiedziała się o tym późno. Wyprowadziliśmy go z kolejnych odcinków i postać ta nie wróciła do słuchowiska.
Z „Jezioran” odeszła Wanda Majerówna. Wiele lat grała jedną z głównych bohaterek powieści - Irenę Jabłońską. Ale wyjechała poza Warszawę i nie mogła dalej występować. Sama wskazała aktorkę, która ją zastąpiła. Irenę gra teraz Elżbieta Gaertner. Z przyczyn biologicznych nie mógł już w powieści występować nie żyjący już Bogumił Kłodkowski, który przez lata grał Edka Jabłońskiego. Jeszcze za jego życia zastąpił go Andrzej Zaorski. Kiedyś wcielał się w Bolka Jabłońskiego. Wcześniej postać tę grał Piotr Fronczewski. Na nagrania przychodził w krótkich spodenkach. Potem jednak pan Piotr zdał do szkoły teatralnej i musiał zrezygnować z ,,Jezioran”.