Janusz Danielczyk, 60-letni fizjoterapeuta z Torunia, robi karierę w sieci. Filmiki z ćwiczeniami, które każdy może zrobić w domu, uwielbiają nie tylko seniorzy. Zaraża pasją i imponuje hartem ducha: miał nie chodzić, a robi szpagaty...
O tym fizjoterapeucie głośno jest nie od dziś. Dotąd jednak znany był głównie wśród kuracjuszy sanatoriów (z Ciechocinkiem na czele) i seniorów, dla których w toruńskich klubach osiedlowych prowadził zajęcia. Z ust do ust powtarzano historię o pasjonacie, który zaraża miłością do ruchu, motywuje lepiej niż Ewa Chodakowska, a historię życia ma taką, że tylko filmy kręcić...
Dziś Janusz Danielczyk robi karierę w internecie. Szybko pojął, że nie tylko jego wierni sympatycy w dobie koronawirusa i akcji „Zostań w domu” potrzebują trenera online. Dzięki filmikom na YouTube, prezentującym proste zestawy ćwiczeń, np. na łóżku, zyskał rzesze nowych fanów. Tych, którzy dotąd nie ruszali się prawie wcale.
Pomaga, nie lansuje się
Filmiki prezentowane są w ramach autorskiego programu ćwiczeń pod nazwą „Zdrowsza starość”. To samo hasło przyświeca grupie na Facebooku, którą Janusz Danielczyk założył w czasie pandemii i która każdego dnia przyciąga kolejnych seniorów. Natomiast „Powrót do młodości” to najpopularniejszy program fizjoterapeuty, w który uwierzyły setki ludzi. Ba, uwierzyły i wdrożyły w życie!
- Internet pełen jest filmów z zestawami ćwiczeń, także dla osób starszych. Większość prowadzą jednak osoby, które - takie mam nieodparte wrażenie - nastawione są na reklamę własnej osoby, a nie pomoc innym. Tymczasem Janusz Danielczyk nie tylko jest profesjonalistą w swojej dziedzinie, ale i pasjonatem, oddanym ludziom. Do tego wspaniale motywuje i imponuje sprawnością. Pomyślałem więc: „skoro on, 60-latek, tak może, to czemu nie ja” - wspomina pan Edmund.
Internet pełen jest filmów z zestawami ćwiczeń, także dla osób starszych. Większość prowadzą jednak osoby, które - takie mam nieodparte wrażenie - nastawione są na reklamę własnej osoby, a nie pomoc innym
Pan Edmund wraz żoną to świeżo upieczeni emeryci i jedni z wielu, których fizjoterapeuta zaraził miłością do ruchu - chyba na zawsze. Poznali go podczas bezpłatnych zajęć dla seniorów w osiedlowym klubie „Zodiak” w Toruniu i od razu dali się uwieść.
- W naszym przypadku zaczęło się od bolących kręgosłupów, ćwiczeń w grupie i masaży, które uczyniły wiele dobrego. A skończyło - na przynajmniej 10-kilometrowych codziennych marszach. Ich brak w czasie pandemii wywołuje wręcz głód. Ćwiczenia w domu tego nie zrekompensują - mówi pan Edmund.
Takich uwiedzionych przez Janusza Danielczyka nie brakuje w całym kraju. I nie chodzi nawet o to, że każdego zaskakuje sprawność 60-letniego fizjoterapeuty, a potem do pracy zaraża dobra energia. Tak naprawdę wszystkich na łopatki rozkłada przede wszystkim jego życiowa historia.
Był sobie pewien fizyk...
Janusz Danielczyk przez połowę życia nawet nie planował, by zostać fizjoterapeutą. Skończył ukochaną fizykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, a zarabiał na życie jako drobny przedsiębiorca. Ruch bliższy był mu jako fascynacja naukowa niż codzienny tryb życia.
Dzień, którego nigdy nie zapomni? Wielkanoc 2003 roku. Miał wtedy 43 lata. I nagle... przestał chodzić. Tak bolały go kolana, że każdy krok stawał się męką.
- Zdiagnozowano u mnie zwyrodnienia stawów kolanowych i kręgosłupa. Są to choroby, na które nie ma skutecznego lekarstwa i jednocześnie teoretycznie nikt na nie nie umiera - wspomina Janusz Danielczyk. - W rozmowie z lekarzem prowadzącym dowiedziałem się, że nigdy nie będę chodził normalnie, ponieważ mam startą chrząstkę stawową, a według jego wiedzy chrząstka stawowa się nie regeneruje. Przyczyną mojego bólu kolan był właśnie brak owej chrząstki stawowej, co sprawiało, że kość ocierała się o kość, powodując ogromny ból w kolanie. W ten sposób lekarz uświadomił mi, że mój dramat będzie towarzyszył mi do końca życia. Ciąg dalszy nastąpił w lawinowym tempie. W ciągu 4 miesięcy utraciłem swoją siłę, a moja sprawność zbliżyła się do poziomu 80-letniego emeryta. Ten stan rzeczy utrzymywał się przez kolejnych 8 lat.
W ciągu 4 miesięcy utraciłem swoją siłę, a moja sprawność zbliżyła się do poziomu 80-letniego emeryta. Ten stan rzeczy utrzymywał się przez kolejnych 8 lat.
Biegam, skaczę i tańczę
Po kilku latach braku aktywności to wiara sprawiła, że rozpoczął bardzo regularną pracę nad sobą za pomocą ćwiczeń ciała i ducha. Na początku była to praca chaotyczna, dająca mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Z czasem stawała się coraz bardziej i lepiej zorganizowana. W efekcie znalazł sposób - ćwiczenia - za pomocą których pokonał stany zwyrodnieniowe kolan i kręgosłupa.
- Dziś, po 17 latach od tamtego zdarzenia, wbrew temu, co gwarantowała mi lecząca mnie wtedy lekarka, nie tylko chodzę normalnie, ale również biegam, skaczę i tańczę. Mogę pracować normalnie - podkreśla Janusz Danielczyk.
W międzyczasie ukończył medycynę ze specjalnością „fizjoterapia” i został magistrem. Wcześniej ukończył dziesiątki kursów. Nie kryje, że swoich instruktorów zamęczał licznymi pytaniami. Każde ćwiczenie testował na sobie po wielekroć. Podkreśla, że zawsze z pokorą, słuchając głosu ciała i nie zrażając się trudnościami. Wiedział, że systematyczność i konsekwencja to droga do celu. - Dziś mogę podsumować, że osiągnąłem sprawność i siłę młodzieńca, a nawet w niektórych sytuacjach komandosa - z uśmiechem zapewnia torunianin.
Czego uczy innych?
Janusz Danielczyk nie zgadza się na starość pojmowaną jako okres smutny, pełen ograniczeń, statyczny. O, nie!
„Zdrowszą starość” stworzył właśnie dlatego, by krok po kroku poprowadzić rodaków ku radości i sprawności. Takiej, jaką mają 70-latkowie z zachodniej Europy, pomykający zimą na nartach po alpejskich stokach, a latem podróżujący camperami po świecie. Owszem, dla przeciętnego Kowalskiego takie cele wojaży z powodów finansowych będą pewnie jeszcze długo nieosiągalne. Ale sprawność mięśni i energia - są do zdobycia!
Dla bezruchu nie ma usprawiedliwienia - to podstawowa zasada. Trzeba być też na czasie. W jednym z ostatnich filmików fizjoterapeuta zaprezentował więc ćwiczenia mięśni wzmacniających układ oddechowy, w maseczce. To z myślą choćby o astmatykach wrażliwych na koronawirusa. „Te ćwiczenia pomagają wystartować od zera. Uważamy z małżonką, że Janusz Danielczyk to dar dla nas i naszych przyjaciół na dzisiejsze czasy” - oto jeden z ostatnich komentarzy. Tym razem „zaraził się” pan Bogdan z Bydgoszczy.