Głównym filarem Policji Województwa Śląskiego w II RP byli weterani Powstań Śląskich z lat 1919-1920-1921
Było to bodaj ostatni z sukcesów polskiej obrony Śląska w 1939 roku. W nocy z 2 na 3 września, gdy trwał już odwrót Wojska Polskiego, wraz z którym ewakuowały się polskie władze, administracja i znaczna część członków jednostek samoobrony, w centrum Katowic rozbita została grupa niemieckich dywersantów.
Dowodzeni przez Antona Manziona, usadowili się oni w budynku Deutsche Bank przy ulicy Warszawskiej 12 (wtedy jeszcze Piłsudskiego). Zmuszeni do poddania się, trafili do więzienia na Mikołowskiej, nie na długo zresztą, bo już po upływie niewiele ponad doby uwolnił ich wkraczający do Katowic Wehrmacht. Zasługę ujęcia Manziona i jego kamratów przez lata przypisywano wyłącznie powstańcom śląskim z oddziału porucznika Franciszka Kruczka, którzy stacjonując na terenie kopalni Katowice starali się kontrolować także pobliski teren miasta. Być może więc faktycznie brali oni udział w ujęciu grupy Manziona, choć - o czym przez lata milczeli dziejopisowie tamtych dramatycznych dni - sukces ten był w głównej mierze zasługą kogoś innego. Pierwsze skrzypce w zlikwidowaniu oddziału dywersantów odegrali funkcjonariusze Policji Województwa Śląskiego pod dowództwem podinspektora Piotra Urbańczyka.
Paradoksalnie, nawet jeśli w akcji przeciw dywersantom nie uczestniczyli powstańcy porucznika Kruczka (choć możliwe, że współdziałali z policjantami), to sukces i tak był dziełem… powstańców śląskich.
- Policja Województwa Śląskiego składała się w bardzo dużej mierze z byłych powstańców tłumaczy wnuk podinspektora Urbańczyka, Jerzy Urbańczyk.
- Głównym filarem Policji Województwa Śląskiego byli weterani Powstań Śląskich z lat 1919-1920-1921 - stwierdza wręcz Grzegorz Grześkowiak, czołowy znawca dziejów tej formacji.
- Można tych funkcjonariuszy - weteranów, podzielić na trzy grupy - dodaje Grześkowiak: członków prorządowego Związku Powstańców Śląskich, członków opozycyjnego Związku Narodowego Powstańców i Byłych Żołnierzy, a prócz tego weteranów, którzy nie należeli do żadnej organizacji. Mimo „walki” obu organizacji powstańczych, przede wszystkim na łamach swoich organów prasowych, nie przekładało się to w żaden sposób na realizowanie zadań służbowych funkcjonariuszy, wynikających z toku codziennej służby.
Nie inaczej było w przypadku Piotra Urbańczyka. Przyszły policjant urodził się w 1891 roku w Radzionkowie, w wielodzietnej śląskiej rodzinie. Ducha polskiego, jak to się wtedy mówiło. Jeszcze jako uczeń wstąpił do polskiego Stowarzyszenia Gimnastycznego Sokół, co już samo w sobie w jakiś sposób świadczy o jego poczuciu narodowym i dokonywanych w związku z tym wyborach. Przynależność do Sokoła przypłacił jednak Urbańczyk odrzuceniem jego kandydatury na studia we Wrocławiu. To zaś z kolei było przyczyną, że został górnikiem, a gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, pomaszerował na front. Dwukrotnie był ranny, awansował na plutonowego, dostał odznaczenie, Krzyż Żelazny II klasy . Po powrocie zastał inny Śląsk. Niemcy przegrały wojnę. Rodziła się niepodległa Polska. Dla części Ślązaków realną i upragnioną opcja było przyłączenie do niej Śląska. Tak też było w wypadku Piotra Urbańczyka.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień