Powtórka ze zdalnego nauczania. Jest tak dobrze, że aż źle
Monotonia, tzw. znikający uczniowie, chaos… - lista problemów związanych ze zdalnym nauczaniem zdaje się nie mieć końca. Minister edukacji przekonuje, że wszystko odbywa się „na wyższym poziomie niż wiosną”. Czy rzeczywiście?
Rafał* już wcześniej miał sporo nieobecności. W ławce siedział sam. Nie uczestniczył w klasowych mikołajkach. - I jeszcze ta mama - mówią inni rodzice. Według jednych trudna i roszczeniowa, według innych nieżyciowa i izolująca dziecko. 8-latek nie podłączył się do tej pory do zdalnego nauczania, choć laptop i internet podobno w domu ma.
Kasia* to jedna z lepszych uczennic w klasie. Na wiosnę, przy pierwszej turze zdalnego nauczania, okazało się, że nie ma komputera. Rodzice są już starsi, niezbyt zorientowani w technologiach. Sprzęt udało się jednak zorganizować. Radość nie trwała długo, bo w domu nie było internetu. Na jesień miał się pojawić, ale póki co, Kasia telefonicznie dowiaduje się co było na lekcjach.
Problem z internetem zna dobrze też Adaś*. W jego wsi ciągle coś jest z nim niw tak. Koledzy z sąsiednich miejscowości podobno mają lepiej. Pociesza się, że wszyscy i tak jadą na jednym wózku, bo jak doniosły mu dzieci, ostatnio nawet nauczycielkę „wycięło” w połowie lekcji. Przez awarię w jej miejscowości.
Szkoły w naszym regionie podobnych historii znają dużo więcej. Nauczanie zdalne wprowadzone w dobie pandemii generuje wiele problemów. Dzieci, które znikają ze szkolnych radarów lub są na nich ledwo widoczne to tylko jeden z nich.
Z dalszej części artykułu dowiesz się m.in.:
- jakie problemy ze zdalnym nauczaniem mają dzieci, rodzice i nauczyciele w naszym regionie?
- co o zdalnym nauczaniu mówią psychogowie? A jak ocenia je minister edukacji?
Zachęcamy do czytania!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień