Poza regionem utożsamia się wszystkich Ślązaków z najbardziej skrajną grupą [ROZMOWA]
Walka o narodowość śląską dzieli Ślązaków i jest szkodliwa dla wizerunku Śląska. Tak wynika z badań socjologicznych dr Justyny Kijonki, autorki książki „Tożsamość współczesnych Górnoślązaków”.
Jak bardzo śląski dom wpłynął na wybór pani naukowych zainteresowań? Dla pani ojca, Tadeusza Kijonki, poety i publicysty, Śląsk zawsze był najważniejszy.
Śląsk pojawiał się nie tylko w pracy taty, ale także w opowieściach rodzinnych, zwłaszcza babci. Może trochę na przekór na studiach humanistycznych zajęłam się najpierw literaturą. Byłam na stypendium w Niemczech, gdy przez kraj przetoczyła się dyskusja o wynikach spisu powszechnego z 2002 roku. Wówczas 173 tys. osób podało narodowość śląską. Znajomi, którzy wiedzieli, że jestem ze Śląska, pytali ze zdumieniem: „To ty jesteś inna narodowość”?
Co im pani odpowiedziała?
Może niekoniecznie inna, ale uznałam, że jednak powinnam więcej wiedzieć na ten temat.
Odkrywa pani przed nami sensacyjne wyniki swoich badań nad tożsamością współczesnych Górnoślązaków. Naprawdę, poza nielicznymi wyjątkami, nie uważają, że śląskie pochodzenie ograniczało im życiową karierę i stygmatyzowało pozycję zawodową?
Tak mówią przede wszystkim rozmówcy, którzy wyjechali ze Śląska, odnieśli zawodowy i życiowy sukces. Nie doświadczyli nieprzyjemności z faktu, że stąd pochodzą. Ta inność często była ich atutem i z sympatią odbierana.
Wciąż słyszę, że Ślązacy byli postponowani przez nauczycieli za gwarę, a nawet, że dostawało się za to w pysk od kolegów. Za mówienie gwarą w szkole uczniowie byli lepiej lub gorzej traktowani w całej Polsce. Jak długo jeszcze na Śląsku można się karmić tą „krzywdą”?
Krzywda jest sprawą subiektywną, jest też dziedziczona. To dotyczyło często tych, którzy ciągle mają poczucie, że nie są akceptowani i że są obywatelami drugiej kategorii tylko dlatego, że są ze Śląska. To są ich doświadczenia.
Gwara pozostaje ważnym elementem ich tożsamości i wyróżnia pozytywnie?
Zdecydowanie tak, choć coraz mniej Ślązaków umie się nią w sposób biegły posługiwać. Co najistotniejsze, w większości przypadków gwara nie jest czynnikiem stygmatyzującym.
Naraża się pani pisząc, że rola Ruchu Autonomii Śląska jest marginalna.
W dużym stopniu jest przecież marginalna.
RAŚ współrządzi województwem śląskim. To mało?
Ruch ten stał się ważną siłą polityczną w regionie, ale tylko w regionie. Przepada w wyborach parlamentarnych.
Kim są obecni Ślązacy?
Nie ma jednej tożsamości śląskiej. Kapitałem tego regionu są ludzie, którzy się z nim mocno utożsamiają. I to jest bardzo cenny kapitał, moim zdaniem trochę niewykorzystany.
Skłania się pani ku poglądowi, że Ślązacy są grupą etniczną?
Dla mnie Ślązacy są grupą etniczną. Niestety, debaty o Śląsku, także w parlamencie, pokazują, że wiedza o regionie jest niewielka. Mało kto zna losy Ślązaków w czasie wojny, stąd przecież te aluzje do dziadka z Wehrmachtu.
Ślązacy też nie wiedzą więcej o mieszkańcach Pomorza czy Kujaw.
Od posłów mamy jednak prawo wymagać więcej. Ślązacy narodowością nie są, w sensie mniejszości narodowej. Nie mają nawet atrybutów do przekształcenia się w naród, co nie umniejsza ich znaczenia jako wyrazistej grupy etnicznej, bo to przecież nie jest nic gorszego. Przeszłość regionu będzie miała wpływ na współczesną tożsamość Śląska, bo choćby pamięć o autonomii jest tutaj silna.
Mimo to twierdzi pani w swojej książce „Tożsamość współczesnych Górnoślązaków”, że autonomia to polityczna iluzja. A przecież RAŚ obiecał Ślązakom autonomię w 2020 roku. Kto o niej marzy?
Wzorem dla RAŚ są doświadczenia z europejskich regionów autonomicznych. Rozwiązanie to oznaczałoby zmianę ustroju Polski, co obecnie nie wydaje mi się możliwe, ale sytuacja w Polsce zmienia się tak szybko, trudno cokolwiek przewidzieć. Autonomia najsilniej pojawia się w wypowiedziach ludzi, którzy deklarują też narodowość śląską, ale najczęściej sprowadza się do tego, żeby więcej pieniędzy zostało w regionie i żebyśmy mogli więcej decydować o swoich sprawach.
Kim są ludzie, uważający siebie za naród śląski?
Charakteryzuje ich silna identyfikacja z regionem.
Ślązak, który uważa się za Polaka, też mocno identyfikuje się z regionem. Jaka jest różnica?
To jest ten fenomen Śląska; łączy ludzi, a jednocześnie tak bardzo dzieli. Widać to także w moich najnowszych - niemieckich badaniach. Ktoś utożsamia się z Polską, ktoś inny z Niemcami, jeśli chodzi o przynależność narodową, ale Górny Śląsk będzie ich łączył jako ojczyzna prywatna. Będzie miejscem powrotów i tęsknoty.
Po której stronie jest większość? Po stronie tych, którzy odwracają się od Polski, czy tych, którzy z Polski nie rezygnują tylko dlatego, że im kopalnię zamknęła?
Dlaczego musimy stawiać sprawę na ostrzu noża, kogo jest więcej? Wybór narodowości śląskiej, w opozycji do polskiej, jest często formą demonstracji politycznej, która wynika z niezadowolenia z niesprawnego państwa. Są Ślązacy, dla których nie ma sprzeczności między polskością a śląskością. Będzie ich sporo.
Jeżeli jakaś część Ślązaków chce kodyfikować gwary śląskie, a inna - nie, chce być narodem z własnym językiem i pamięcią historyczną, a druga o to nie zabiega, to chyba warto wiedzieć, jak liczni są ci, którzy chcą wypowiadać się za innych?
Moi rozmówcy, którzy nie byli związani z organizacjami takimi jak RAŚ i Związek Ludności Narodowości Śląskiej, w większości podzielali pogląd o szkodliwości tej wieloletniej walki o narodowość śląską. Uważają te działania za niepotrzebne. Ale znowu… pojawiły się też opinie, że w sumie czemu nie… W większości są jednak zdania, że odrębnej narodowości śląskiej nie ma.
W jaki sposób szkodzą Śląskowi ci, którzy dopominają się dla siebie o narodowość śląską? Antagonizują?
Dzielą Ślązaków, ale też szkodzą wizerunkowi Śląska. Na zewnątrz źle jest odbierane to nieustanne dopominanie się o coś, źle są odbierane listy do Putina słane ze Śląska… A poza regionem często utożsamia się wszystkich Ślązaków z grupą najbardziej skrajną.
No tak, przedstawiciele Związku Ludności Narodowości Śląskiej całkiem na serio pisali do przywódców Rosji, by nie kierowali rakiet z głowicami nuklearnymi w stronę Śląska i donosili Rosjanom, że władze polskie są „z natury antyrosyjskie i rusofobiczne”. Prawdą jest też to, że o Śląsku jest głośno w Polsce, jak giną górnicy albo jak górnicy idą na Warszawę.
Czyja to jest wina? Także nasza, Ślązaków, że o ten przekaz i wizerunek Śląska nie dbamy, nie mówimy, która z twarzy Ślązaków jest prawdziwa.
Właśnie, która? Jedna to twarz roszczeniowa, bo Ślązak ciągle o coś się upomina, do tego słucha śląskich szlagierów. To także Ślązak uprzywilejowany z górniczą emeryturą.
Za jedne z najciekawszych „twarzy Śląska” uważam laureatów konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”. Godzą w sobie polską tożsamość narodową ze śląską odrębnością. Śląsk nie jest, niestety, kojarzony z kulturą - zwłaszcza tą wysoką, co nie znaczy, że tutaj się ona nie rozwija.
Pisze pani w swojej książce, że Ślązacy czują się dobrze mając za sąsiadów Ślązaków. Jak zatem jest z tą otwartością na obcych?
Różnie z nią bywa. Nie można mówić, że Ślązacy są bardziej lub mniej otwarci. W każdej zbiorowości znajdzie pani grupy niechętne przybyszom. Problem tylko w tym, czy ten antagonizm będziemy podsycać.
Co ze stereotypami, że Ślązak jest rodzinny, pracowity, solidny, religijny? Ani tu nie ma, statystycznie, mniej rozwodów, ani mniej wypadków przy pracy, badania niedzielnych praktyk religijnych też nie wypadają lepiej niż w innych regionach.
Ale to są bardzo pozytywne autoste-reotypy, z których wynika także pewne poczucie wyższości. Ślązacy są w nich wzorem cnót wszelkich, są wyjątkowi, a prawda pewnie jest gdzieś pośrodku, bo w całym kraju są ludzie rodzinni, pracowici i religijni.
Wspomnijmy zatem o jakichś cechach ujemnych, wskazanych w pani badaniach?
W wywiadach jest mowa o braku przebojowości i zaangażowania organizacyjnego na rzecz swojego środowiska.
Skoro nie ma jednej tożsamości współczesnych Górnoślązaków, to co ich odróżnia od poprzednich pokoleń?
Moi młodsi rozmówcy w przeciwieństwie do pokolenia swoich rodziców są lepiej wykształceni, śląskość jest dla nich atrakcyjna, ale nie umieją opisać swojej tożsamości, zakotwiczenia w regionie. Niemniej czują się patriotami swej ziemi i regionalnego dziedzictwa.