Poznajcie Janusza. To najbardziej wyluzowany pomnik w Gorzowie
Janusz Mistrz Plażingu Bulwarowego to najbardziej… wyluzowany pomnik, jaki jest w mieście. No bo jaka jeszcze rzeźba siedzi sobie na leżaczku, w klapeczkach i z gołą klatą?
Najpierw ważne zastrzeżenie: nie ma się co z Janusza nabijać ani umniejszać jego wartości. To najprawdziwsza sztuka. Serio. Tyle, że taka bardziej nowoczesna. Plażowicza stworzyły też najprawdziwsze artystki Ewa Kozubal i Ewa Bone. Absolwentki poznańskiej ASP. I to w ramach projektu Miejskiego Ośrodka Sztuki – najprawdziwszego ośrodka sztuki, rzecz jasna. I to też wyjątkowa sprawa – bo Janusz nie jest pomnikiem za zasługi – jak inne, które już opisywaliśmy w naszym nowym cyklu „Hej, cokoły”. Jest… sztuką dla sztuki.
Miał być obiektem wzbogacającym
Oficjalnie to „rzeźbiarski obiekt wzbogacający przestrzeń bulwaru, zacierający jednocześnie granice między galerią a przestrzenią miejską. Poza tym Janusz „podkreśla rekreacyjny krajobraz bulwaru realizując hiperrealistyczną rzeźbę przedstawiającą plażowicza czytającego gazetę”. Tyle z folderu.
Jednak gdy ustawiono go w 2015 r. na Dni Gorzowa stał się migiem po prostu Januszem – Mistrzem Plażingu Bulwarowego. A ksywkę tą utrwalił… facebookowy profil Janusza, który od dwóch lat regularnie prowadzi anonimowy gorzowianin (ale o tym za chwilę).
Ciekawi jesteście, dlaczego Janusz wygląda tak a nie inaczej? Tak naprawdę to wierna kopia… taty E. Kozubal – pana Bogdana. On był modelem i na zdjęciach możecie zobaczyć, że to wzór Janusza. Pan Bogdan godzinami pozował i poświęcał się, by można było za pomocą specjalnej żywicy zrobić dokładny odlew jego ciała i twarzy. Udało się znakomicie.
Jest genialny szczegółach. Jak ktoś nie wie, że to rzeźba, zorientuje się dopiero dosłownie z metra
No i poświęcenie pana Bogdana miało ciąg dalszy: przed rokiem podczas Dni Gorzowa urządzono… wybory sobowtóra Janusza. Czyli pana Bogdana. Które wygrał pan Kazimierz. A jednym z jurorów był pan Bogdan, czyli Janusz. Rozumiecie, prawda? No.
Stał się jedną z atrakcji miasta
Janusz – plażowicz już stał się jedną z atrakcji miasta. Może nie jest stary jak mury obronne i znany jak katedra, może nie robi nam reklamy w Polsce jak Stal Gorzów ani nie można go wykorzystać promocyjnie jak Warty, jednak… przyciąga uwagę!
Nie wierzycie? Idźcie w ciepły dzień na bulwar i zobaczcie, na kogo spacerowicze zwracają największą uwagę. Tak, na Janusza. On rządzi! I z nim każdy chce mieć zdjęcie. Zwłaszcza ci, którzy widzą go pierwszy raz i z daleka są przekonani, że to prawdziwy, żywy człowiek.
Gorzowianin, który w internecie prowadzi jego profil (Janusz Gorzowski Mistrz Plażingu Bulwarowego) mówi, że Janusz stał się już „lokalsem po całości” – czyli został gorzowianinem na 100 proc. Ludzie go kupili, polubili, stał się częścią miejskiej panoramy. Nie budzi już takich emocji, jak na początku. Choć turyści są pod wielkim wrażeniem.
Np. niedawno znany stand up’er Jacek Stramik z jeszcze bardziej znanym: Abelardem Gizą zamieścił swoje zdjęcie z Januszem na swoim facebookowym profilu. Fotka zgarnęła ponad 650 polubień.
To symbol Polaka na wczasach: goła klata, kapeczki, czapeczka, wąsik
A i wcześniej było o nim głośno: odwiedziła go przecież osobiście przy okazji wizyty w Gorzowie marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa - Błońska oraz prezydent Słupska - słynny Robert Biedroń. I też w internecie sypały się lajki (od ang. like, czyli polubienie).
Zawsze na bieżąco z bieżącymi tematami
Co ciekawe Janusz – na co dzień dość statycznie siedzący z gazetą na bulwarze czy to upał, czy deszcz, czy śnieg – w internecie jest dużo bardziej żywy i na bieżąco.
Komentuje aktualne wydarzenia, zamieszcza dowcipne zdjęcia ze swoich wojaży, poucza, radzi i żartuje. A fotomontaże z nim w roli głównej to prawdziwe perełki. Nasze ulubione? Janusz na harleyu jako terminator. Janusz jako żużlowiec, Janusz… na plaży , czy w końcu Janusz w roli prezydenta Andrzeja Dudy podczas słynnej sceny z Dodą, tortem i jej pupą.
A co o Januszu mówią gorzowianie? – Jest genialny szczegółach. Jak ktoś nie wie, że to rzeźba, zorientuje się dopiero dosłownie z metra. Dla mnie to symbol Polaka na wczasach: goła klata, kapeczki, czapeczka, wąsik. Zawsze powoduje, że się uśmiecham – mówi spotkana na bulwarze Renata Wolniewska.
Dla pana Radosława to „swojska sprawa”. – Nie jakaś wymyśla instalacja, której nikt nie rozumie, ale boi się przyznać, tylko prawdziwy Janusz. Wieczorami, gdy na bulwarze jest wesoło, niektórzy piją z nim brudzia – opowiada gorzowianin. Inni żartują, że perfekcji rzeźbie dodałby tylko jeszcze... parawan i puszka marketowego piwa przy stopach. I wtedy Janusz byłby nie atrakcją Gorzowa, ale już grubiej: autentycznym symbolem Polaka na wakacjach.
Sława ciągle jest milionów brak
Kazimierz Czarnecki, czyli oficjalny i jedyny w mieście sobowtór (wygrał przed rokiem konkurs na dublera Janusza) mówi o rzeźbie bardzo ciepło. - To taki pozytywny, wesoły wyróżnik Gorzowa. Każde miasto ma jakieś pomniki, ale takiej rzeźby to nie ma chyba nigdzie indziej - tłumaczy ze śmiechem. I radzi właśnie w ten sposób patrzeć na Janusza: z przymrużeniem oka, nie do końca serio, na luzie. Bo wtedy można dostrzec prawdziwy sens takiej sztuki z żywicy.
Pytam go, czy po zeszłorocznej wygranej cały czas trzyma się go sława i czy przyniosła mu ona miliony. Śmieje się w głos i odpowiada: - Miliony? Gigantycznej fortuny brak. Pracuję na stacji paliw przy al. 11 Listopada tak jak pracowałem w czasie konkursu. A sława? Ciągle jest. Ludzie mnie rozpoznają. Wie pan, że klienci naprawdę do dziś mnie kojarzą z Januszem? To przemiłe!