Na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, kojarzy się z nietypowym stolikiem czy z fotoradarem. Tylko ten wystający tablet, jakieś ruchome ramię i kółka nie pasują. Luna EMG to robot rehabilitacyjny. Powstał w Gliwicach pod czujnym okiem Michała Mikulskiego, doktoranta Politechniki Śląskiej, który kilka lat temu stworzył rehabilitacyjny egzoszkietel. Jego kolejny wynalazek ma zrewolucjonizować pracę rehabilitantów z osobami niepełnosprawnymi. Jest to jedyny dostępny na świecie robot, który wykorzystuje w ćwiczeniach EMG, czyli elektromiografię. Dzięki temu pacjenci z zaawansowanym zanikiem mięśni mogą czynnie ćwiczyć.
Wszystko zaczęło się niewinnie, od stworzenia w 2009 roku egzoszkieletu ramienia, który powstał, jako praca dyplomowa. Później, przy współpracy z Politechniką Śląską, Mikulski stworzył też egzoszkielet nogi. Wynalazki okazały się czymś więcej niż tylko zaliczeniem na uczelni – okazały się inspiracją do tworzenia robotów, które pomogą człowiekowi. Luna jest pierwszym „dzieckiem” Mikulskiego, które ma trafić na rynek komercyjny.
Egzoszkielety, o których było głośno w mediach teraz czekają na swoją kolej. – To doskonałe wynalazki, dzięki którym sparaliżowanie osoby mogą stanąć na nogi, jednak bardzo drogie w użytkowaniu. Żaden gabinet rehabilitacyjny nie zainwestuje w sprzęt, który może się nie zwrócić – uważa Mikulski, który 1,5 roku temu założył specjalizującą się w projektowaniu robotów rehabilitacyjnych firmę EgzoTech. – A technologia, która nie trafia do ludzi, moim zdaniem jest bezużyteczna – podsumowuje. Dlatego projektowanie Luny zaczął od spotkań i rozmów z rehabilitantami i pacjentami. – Pytaliśmy, gdzie najczęściej napotykają trudności, jakie problemy spotykają ich w pracy – wylicza Mikulski i, jak dodaje, Luna ma być odpowiedzą na te pytania.
Luna jest robotem, który pomaga ćwiczyć mięśnie - w różnych partiach ciała - pacjentom ze schorzeniami ortopedycznymi, np. ze złamaniami i neurologicznymi, np., którzy przeszli udar, cierpią na dystrofię mięśniową Duchenne'a czy stwardnienie zanikowe boczne. Wyobraźmy sobie, że u młodego mężczyzny lekarze stwierdzają stwardnienie rozsiane. Z każdym dniem traci on siły.
Najedź kursorem na punkty i czytaj więcej
Ma problem z podniesieniem kubka do ust. Traci siłę w nogach. Przestaje chodzić. Potrzebuje pomocy w wykonaniu najprostszych czynności. Nieraz taka zmiana w życiu załamuje go psychicznie. By zwolnić postępowanie choroby potrzebuje stałej rehabilitacji. Kiedy już uzbieramy na nią pieniądze, powstaje pytanie: jak namówić osobę, której już nic się nie chce, do męczących i żmudnych ćwiczeń? W takim przypadku może pomóc Luna.
Nogę lub rękę pacjenta podpinamy za pomocą odpowiedniej końcówki do robota. Wystarczy minimalny wysiłek z jego strony, by Luna pomogła mu dokończyć ruch. Takie wydarzenie może być dla wielu niepełnosprawnych przełomowe w powrocie do zdrowia.
– Luny nie da się oszukać, to pacjent musi rozpocząć ruch, jednak ona potrafi odczytać jego intencje i mu pomóc. Reaguje na aktywność energetyczną, jaka płynie z mięśni.
Dzięki temu pacjent z pomocą robota może zwiększyć zakres i koordynację ruchu, siłę swoich mięśni i tym samym spowolnić rozwój choroby lub poprawić swój stan zdrowia – wyjaśnia Mikulski. W Lunie wyjątkowy jest też fakt, że nawet pacjenci z zaawansowanym zanikiem mięśni potrafią sami czynnie ćwiczyć. - Dotychczas w rehabilitacji było to niemożliwe, Luna jest pierwszym robotem, który to umożliwia – podkreśla Mikulski. Wspomina jak na testach oglądał chłopca z Wrocławia, który od wielu lat nie był w stanie sam ruszyć ręką. Zrobił to razem z Luną. – Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuła w tej chwili jego mama, która była obok. Nam w oczach stanęły łzy – wspomina.
Luna na zewnątrz wygląda bardzo prosto i niepozornie. Jest to około 80-kilogramowy, nietypowy stolik na kółkach, do którego doczepiony jest mały monitor i szyna z rzepami. Mimo to wywołuje przyjemne i ciepłe skojarzenia. Skomplikowana jest wewnątrz. Swoje możliwości zyskała dzięki wrażliwym zestawom czujników i napędom. Jak podkreśla Mikulski, jest narzędziem skierowanym do rehabilitanta, dlatego jest bardzo prosta w obsłudze.
Wystarczy kilka minut, by po wizycie chorego, któremu rehabilitowano rękę, dostosować ją do pacjenta, który cierpi na schorzenia nogi. Dzięki temu, że jest na kółkach i ma regulowaną kolumnę, bez problemu może rehabilitować pacjentów leżących. Do tego jeden rehabilitant może koordynować pracę czterech robotów jednocześnie, czyli trenować z czterema pacjentami w tym samym czasie. Luna może obiektywnie analizować wyniki pracy, bowiem potrafi zapamiętać historię ćwiczeń.
Widać na niej, jakie zmiany następują w ciele pacjenta. – Dotychczas jedyną możliwością na pochwalenie pacjentów, jaką mieli rehabilitanci, było przysłowiowe poklepanie po ramieniu i powiedzenie „super ci idzie”. Teraz na wydruku pacjent sam może zobaczyć, że z każdym dniem ma coraz więcej siły w ramieniu czy w nodze – podkreśla twórca Luny.
Projektanci wprowadzili do robota jeszcze jeden motywator – idealny dla najmłodszych pacjentów, czyli gry. – Za każdym razem, kiedy w trakcie ćwiczeń dajemy z siebie wszystko, jesteśmy w stanie latać sterowcem lub statkiem kosmicznym – wyjaśnia Mikulski. I uzupełnia: z jednej strony to doskonały motywator, z drugiej sposób, by zająć czymś mózg i wykonywać ćwiczenia bez myślenia, że jest się zmęczonym. O tym, że pomysł się przyjął, gliwiczanin dowiedział się podczas targów medycznych w Chicago. Prezentowaną tam Luną zainteresowały się dwie kilkuletnie dziewczynki. Zapytały się, na czym polega praca robota i od razu zasiadły przy nim, zaczęły grać w gry, tym samym ćwiczyć.
Luna już w przyszłym roku trafi do gabinetów rehabilitacyjnych. Jej cena to około 140 tysięcy złotych. – Dzięki temu, że jest produkowana w Polsce, jesteśmy w stanie konkurować z zagranicznymi rynkami – przyznaje Mikulski. W pierwszej kolejności poznają ją pacjenci z województw: śląskiego, małopolskiego i łódzkiego. Wraz z nowym rokiem gliwicki EgzoTech planuje podbój zagranicznych rynków, między innymi w Hong Kongu, Niemczech, Hiszpanii czy we Włoszech.