Poznań: Adwokat za kratami
Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty małżeństwu prawników z Poznania: Jakubowi B. oraz jego żonie. Oboje nie przyznają się do winy. Mimo to sąd zdecydował, że Jakub B. trafi na dwa miesiące do aresztu. W całej sprawie śledczy muszą jeszcze wyjaśnić rolę Liubomyra Hermaniuka z Ukrainy, którego do tej pory nie przesłuchano.
Jest przełom w sprawie oszukanego biznesmena, który stracił miliony złotych na współpracy z poznańskimi adwokatami. Prokuratura Okręgowa postawiła bowiem zarzuty Jakubowi B. oraz jego żonie. Według śledczych podejrzani mieli doprowadzić biznesmena do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wskutek czego stracił on majątek. Kolejny zarzut dotyczy prania brudnych pieniędzy. Poza tym sam Jakub B. jest podejrzany również o nielegalne posiadanie broni, którą miał przy sobie w chwili zatrzymania. Za te czyny grozi do 10 lat więzienia.
Prawnik spędzi święta w areszcie
W piątek sąd w Poznaniu zdecydował także o tymczasowym aresztowaniu adwokata Jakuba B. na dwa miesiące. Z kolei wobec pani adwokat prokuratura nie wnosiła o areszt. W jej przypadku zastosowano dozór policyjny oraz kaucję w wysokości 65 tysięcy złotych.
Zarzuty i areszt dla adwokata Jakuba B. są związane z aferą, którą ujawniliśmy w styczniu.
Informowaliśmy wówczas, że biznesmen z Poznania na współpracy z prawnikami stracił ponad 3 mln złotych, których nie odzyskał do dziś. Na naszych łamach przedstawiliśmy wówczas historię Grzegorza Kozłowskiego, który miał do zbycia atrakcyjną nieruchomość w Skórzewie.
– Nieruchomość była duża, około jednego hektara i położona w świetnym miejscu, w bezpośrednim sąsiedztwie innych marketów
– opowiadał nam Kozłowski.
Jak wspominał mężczyzna, gdy zaczął szukać kupca skontaktowano go z adwokatem Jakubem B., który prowadził kancelarię w Poznaniu. Tak zaczęła się współpraca, która doprowadziła biznesmena do bankructwa.
Adwokat faktycznie znalazł inwestora – przedstawiciela jednej z dużych sieci handlowych. Gdy rozmowy zbliżały się do końca Jakub B. zaproponował, aby formalnie stroną transakcji była zarządzana przez niego wówczas spółka Onliner. Kozłowski ufał B. Traktował go przecież jako swojego prawnika. Ostatecznie w marcu zeszłego roku Kozłowski sprzedał spółce Onliner, której prezesem był B. nieruchomość. Kwotę łączną ustalono na około 5,5 mln złotych. W akcie notarialnym znalazły się też warunki spłaty. Część spłacono, ostatnia transza w wysokości ponad 3 mln złotych miała trafić na konto Kozłowskiego do końca kwietnia 2016.
Okazało się, że choć podmiot reprezentujący sieć handlową przelał wszystkie pieniądze na konto Onlinera, to jednak ta ostatnia spółka nie wypłaciła Kozłowskiemu należnych milionów.
Gdzie jest Hermaniuk?
Gdy ten zaczął naciskać na Jakuba B., by spółka której jest on prezesem zapłaciła mu pieniądze, usłyszał od adwokata, że on spółkę sprzedał niejakiemu Liubomyrowi Hermaniukowi z Ukrainy. I według niego teraz to Kozłowski ma ścigać Hermaniuka, bo to on oficjalnie został prezesem Onlinera. Mimo wielu prób Hermaniuka nie odnaleziono.
W toku śledztwa okazało się, że Jakub B. przed sprzedażą Onlinera Hermaniukowi wypłacił z kasy spółki dwa miliony złotych. Co zrobił z tą gotówką? W rozmowie z nami przekonywał, że przekazał ją do ręki Hermaniukowi.
Do tej pory rola tego ostatniego nie została jeszcze wyjaśniona. Dzwoniąc na rzekomy numer telefonu Hermaniuka, słychać tylko ciszę.
Fakty:
- Od milionera do zera
W naszym pierwszym tekście opisaliśmy aferę, która doprowadziła biznesmena na skraj bankructwa. Aby przeżyć musi on wyprzedawać majątek na aukcjach internetowych. - Jakub B.: Jestem ofiarą
Przed naszą styczniową publikacją porozmawialiśmy z adwokatem Jakubem B. Bronił się, że jest niewinny i że to on jest ofiarą. Nie mógł bowiem wiedzieć – jak przekonywał – że nowy nabywca Onlinera nie zapłaci Kozłowskiego milionów złotych. Podobną wersję przedstawiał w prokuraturze. - Adwokaci zawieszeni
Jeszcze przed postawieniem zarzutów sąd dyscyplinarny zawiesił Jakuba B. i jego żonę w wykonywanych czynnościach. - Tajemnica Hermaniuka
Podczas naszego dziennikarskiego śledztwa ustaliliśmy, że Hermaniuk nie przejął tylko spółki Onliner, ale i kilkadziesiąt innych. Głównie od pana Sz., który w dokumentach deklarował, że mieszka na Ratajach w Poznaniu. Okazało się, że pod wskazanym adresem nie przebywa od wielu lat. Mimo tej afery z naszych informacji wynika, że Hermaniuk cały czas kupuje spółki w Poznaniu. Ostatnią w marcu. A to oznacza, że musiał pojawić się w kancelarii notarialnej. Póki co jednak śledczym nie udało się go przesłuchać.