Poznań: Dzięki robotowi da Vinci chirurg w czasie operacji ma więcej rąk
Który chirurg nie chciałby mieć trzeciej ręki? Teraz jest to możliwe dzięki robotowi wspierającemu specjalistę podczas operacji. Ma cztery ramiona, z których jedno wyposażone jest w kamerę, a pozostałe w narzędzia chirurgiczne. Robot da Vinci pomaga operować chorych w Wielkopolskim Centrum Onkologii.
Wielkopolskie Centrum Onkologii z nowoczesnym sprzętem
Chirurgia robotowa wykorzystywana jest głównie w chirurgii onklologicznej. Dotyczy ona różnych specjalności - urologicznej, ginekologicznej, chirurgii przewodu pokarmowego oraz laryngologicznej, czyli chirurgii głowy i szyi. Specjalista wykonujący zabieg
przy użyciu robota znajduje się przy konsoli, kilka metrów od stołu operacyjnego. Z jej pomocą kontroluje ramiona maszyny, które mają znacznie większy zakres ruchu niż nadgarstek. A to zwiększa precyzyjność operacji i skraca czas hospitalizacji.
Robot da Vinci pomaga operować chorych w Poznaniu
W Wielkopolskim Centrum Onkologii w marcu odbyła się pierwsza operacja laryngologiczna z pomocą robota da Vinci. Zabieg usunięcia raka ustnej części gardła przeprowadził profesor Wojciech Golusiński. Od tego czasu w klinice przeprowadzono 24 operacje TORS (przezustna chirurgia robotowa) w zakresie gardła środkowego nasady języka i górnego piętra krtani. Ostatnie dwie operacje przeprowadzono 15 listopada, na żywo śledziło je 35 młodych specjalistów.
- Program chirurgii robotowej w Polsce ma co najmniej 20-letnie opóźnienie w stosunku do innych krajów europejskich. Staram się to zmienić właśnie poprzez takie warsztaty
- mówi prof. Wojciech Golusiński z Katedry i Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej w Poznaniu.
- Najlepszym urządzeniem, które istnieje na świecie, jest człowiek. Robot staje się dobrym narzędziem tylko wtedy, gdy steruje nim profesjonalista. Chcę by takich chirurgów w naszym kraju było wielu.
A to jest wyzwanie. Sam profesor przez rok kształcił się w Stanach Zjednoczonych, podglądał francuskich i belgijskich kolegów. Ćwiczył jak „dotknąć” człowieka ramieniem robota. I nadal nie przestaje. W tym roku leci jeszcze do Orlando, by podnieść swoje kwalifikacje w tym zakresie.
- Trzeba mieć dużą wiedzę dotyczącą anatomii, w szczególności naczyń i nerwów, które oplatają zmianę nowotworową, żeby zrobić to bardzo dokładnie - tak jak zrobiliśmy podczas operacji transmitowanej na żywo
- opowiada profesor.
Rozwój chirurgii głowy, szyi i onkologii laryngologicznej w Poznaniu
Prof. Golusiński wraz z chirurgiem-asystentem operowali 44-letnie-go mężczyznę, u którego zdiagnozowano nowotwór migdałka (guz w stopniu zaawansowania drugiego).
- Usunęliśmy guz nowotworowy w granicach zdrowych tkanek. Jeżeli marginesy chirurginczne są wolne od choroby, na tym kończy się leczenie - zapewnia Wojciech Golusiński.
- Pacjent nie będzie musiał mieć dodatkowej radioterapii czy chemioterapii. Właściwie za dwa tygodnie będzie mógł wrócić do pracy - dodaje.
Wiele osób ma przekonanie, że po zabiegach chirurgicznych jakość ich życia się nie zmieni. - W obrębie głowy i szyi mamy pięć narządów zmysłów oraz doskonałe unaczynienie i unerwienie. Nikt nie chce mieć deficytu w tym zakresie. Chirurgia robotowa zapełnia pacjentom zachowanie pełnej sprawności i dobrej jakości życia - mówi Wojciech Golusiński i dodaje, że do operowania z pomocą robota kwalifikują się nowotwory we wczesnych stadiach zaawansowania.
Jeszcze przed zakończeniem operacji część materiału wyciętego jest oddawana do badania histopatologicznego, po którym lekarze zdecydują czy muszą przedłużyć operację, czy już wszystko jest w porządku.