Poznań: Prezydent Jaśkowiak nie ma co liczyć na podwyżkę. Jego wynagrodzenia pozostaje bez zmian
Poznańscy radni ustalili pensję Jacka Jaśkowiaka. Dostanie on maksymalne wynagrodzenie zasadnicze oraz maksymalny dodatek funkcyjny i specjalny. To oznacza, że prezydent będzie zarabiał tyle samo, co dotychczas.
Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania tłumaczy, że w związku z zakończeniem poprzedniej kadencji i rozpoczęciem kolejnej, należało podjąć nową uchwałę, dotyczącą wynagrodzenia prezydenta Jaśkowiaka. Dla samego zainteresowanego nic ona nie zmienia. Nadal będzie zarabiał miesięcznie 11 250 zł brutto. Na tę kwotę składa się pensja zasadnicza, która wynosi 5 tys. zł (stawka maksymalna) oraz dodatek funkcyjny w wysokości 2,5 tys. zł (maksymalny) i dodatek specjalny wynoszący 3750 zł.
– Zarządzanie tak dużym miastem, odpowiedzialność za tak wiele wydziałów i pracowników powinna być wynagradzana dużo, dużo lepiej niż pozwala na to ustawa
– twierdzi Małgorzata Dudzic-Biskupska, radna Koalicji Obywatelskiej i szefowa komisji budżetu, finansów, przedsiębiorczości i nadzoru właścicielskiego.
Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku radni poprzedniej kadencji obniżyli prezydentowi Jaśkowiakowi pensję zasadniczą z 6,2 tys. zł do 5 tys. zł. Powodem była decyzja rządu PiS, dotycząca zmniejszenia zarobków prezydentów miast. – Wysokość wynagrodzenia prezydentów dużych miast jest nieporozumieniem – uważa Wojciech Kręglewski, radny KO.
– Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby zaproponowanie im pensji adekwatnej do pełnionych obowiązków. Natomiast należałoby wprowadzić zakaz uczestniczenia prezydentów w radach nadzorczych spółek, należących do miasta.
To właśnie w takich radach nadzorczych prezydenci „dorabiają” do pensji. W ten sposób Jaśkowiak, który zasiada w dwóch takich gremiach, otrzymuje około 130 tys. zł rocznie. A i tak nie jest w stanie pod względem zarobków równać się z niektórymi prezesami miejskich spółek, którzy miesięcznie dostają na konto np. 28 tys. zł (średnie miesięczne wynagrodzenie prezesów wynosi 20 tys. zł). – Miastu zależy na przyciąganiu, jak najlepszych menadżerów, a dobremu menadżerowi trzeba dobrze zapłacić – mówi Dudzic-Biskupska.
– Konkurujemy z firmami komercyjnymi, które oferują prezesom dużo wyższe stawki.
Zdaniem radnego Kręglewskiego, w kwestii wynagradzania włodarzy miast politycy nie stanęli na wysokości zadania. I dodaje: – W normalnej gospodarce rynkowej nikt by nie przyjął takiej fuchy, jak prezydent miasta.