Poznań: Wyłudził pieniądze na 500 plus? Urzędnik z Poznańskiego Centrum Świadczeń przez 10 lat ukradł ponad pół miliona złotych
Szef informatyków z Poznańskiego Centrum Świadczeń przez 10 lat wyłudził ponad pół miliona złotych. Natychmiast po wykryciu oszustwa dyrektor PCŚ zwolnił go dyscyplinarnie i o sprawie powiadomił prokuraturę.
Informatyk wnioskował o różnego rodzaju świadczenia na fikcyjne osoby, przyznawał je sam, włamując się do systemu, który współtworzył i wyłączając zabezpieczenia. Dlatego, mimo licznych kontroli, nie dało się wykryć oszustw.
Kradł „małą łyżeczką” więc proceder był praktycznie nie do wykrycia. To była zbrodnia prawie doskonała. Wpadł przez datę na jednej z decyzji
- twierdzi Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania.
Nie wziął pod uwagę, że PCŚ pracuje solidnie i rozpatruje wnioski zgodnie z terminami ustawowymi. Tymczasem jedna z „lewych” decyzji miała jednodniowe opóźnienie. I to wzbudziło podejrzenie podczas rutynowej kontroli, którą dyrektor PCŚ wdrożył, jako dodatkowe zabezpieczenie. Postanowiono sprawdzić, dlaczego decyzję wydano z poślizgiem. I tak po nitce do kłębka urzędnicy wpadli na trop afery.
Urzędnik z PCŚ przez 10 lat ukradł ponad pół miliona złotych
We wtorek informatyka zwolniono dyscyplinarnie, a prokuraturę poinformowano o wyłudzeniach. – We wtorek, gdy złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury, kwota prawdopodobnie wyprowadzonych świadczeń wynosiła ponad 516 tysięcy złotych. Wykryto możliwość kolejnego wyprowadzenia pieniędzy w wysokości 6500 złotych. Weryfikacja cały czas trwa – zaznacza Grzegorz Karolczyk, dyrektor PCŚ. I dodaje:
– Na obecnym etapie ustaliliśmy, że wyprowadzenie świadczeń mogło mieć miejsce od 2009 roku.
Karolczyk dodaje, że te informacje mogą ulec zmianie, ponieważ kontrola nie została zakończona. – Pracownik, który prawdopodobnie dopuścił się oszustwa pracował w PCŚ od samego początku funkcjonowania tej instytucji, to jest od lipca 2008 roku – wyjaśnia dyrektor Karolczyk.
Zobacz też: 500 PLUS na pierwsze dziecko. Na co rodzice przeznaczają pieniądze z programu "Rodzina 500+"?
Szef informatyków w PCŚ potrafił obejść system
Poznańskie Centrum Świadczeń obsługuje ponad 100 tys. klientów. W ciągu roku składanych jest tutaj około 150 tys. wniosków o różnego rodzaju świadczenia – m.in. o 500 plus, 300 plus, dodatki mieszkaniowe, becikowe, zasiłki rodzinne. Co miesiąc PCŚ realizuje prawie 170 tys. przelewów. W 2018 r. wypłacono ponad 390 mln zł.
Potrzebny jest dobry system informatyczny, aby wypłata świadczeń przebiegała sprawnie i bezbłędnie. Jego współtwórca, szef informatyków w PCŚ (Gdy pojawiały się nowe świadczenia, wprowadzał do systemu kolejne funkcjonalności) wiedział, jak obchodzić zabezpieczenia systemu. Tę wiedzę wykorzystał do wyłudzenia ponad pół miliona złotych. Takiej kwoty na razie się doliczono.
Czy wyłudził pieniądze z programu 500 plus?
Pieniądze wyprowadzał z systemu od 2009 r.
– Proceder polegał na wielokrotnym, nieuprawnionym wprowadzaniu do zasobów systemu informatycznego danych osób trzecich wraz z numerami rachunków bankowych
– wyjaśnia dyrektor Karolczyk. – Oszustwa dotyczyły zasiłku rodzinnego z dodatkiem z tytułu wychowania dziecka w rodzinie wielodzietnej oraz urlopu wychowawczego, a także jednorazowej zapomogi z tytułu urodzenia dziecka i dodatku mieszkaniowego.
Niewykluczone, że informatyk wyprowadzał też pieniądze z 500 plus. Wykaże to kontrola, która cały czas trwa.
– Występował on o różnego rodzaju świadczenia na dwóch fikcyjnych wnioskodawców, a pieniądze z dodatku mieszkaniowego trafiały na cztery różne konta bankowe, a te z tytułu świadczeń rodzinnych na cztery inne konta
– mówi Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta.
Średnio w ciągu roku wyprowadzał z PCŚ ponad 50 tysięcy złotych
Informatyk stworzył sobie wirtualną rodzinę, która z czasem się rozrastała. Dorobił się całkiem sporej gromadki, bo aż 10 dzieci. Gdy rodził się kolejny maluch, dostawał imię, PESEL, a szczęśliwy ojciec występował o becikowe, zasiłek rodzinny, dodatek z tytułu wychowania dziecka w rodzinie wielodzietnej czy dodatek mieszkaniowy.
W ten sposób „przedsiębiorczy” informatyk przez ostatnie 10 lat dorabiał średnio w ciągu roku ponad 50 tys. zł. Najwięcej zyskał w latach 2009-2010, bo wtedy na wskazane przez niego fikcyjne konta trafiało 6-7 tys. miesięcznie. Spowodowane to było tym, że w tamtym okresie przy wypłacie becikowego nie było wymogu weryfikacji dochodów rodziny.
Jak to możliwe, że przez 10 lat nie udało się namierzyć oszusta tym bardziej, że weryfikacja wniosków składanych przez klientów jest kilkustopniowa? Nim pieniądze trafią na konto mieszkańca, wniosek musi być zarejestrowany, dane sprawdzone, decyzja o świadczeniu przyznana.
Z racji posiadanej wiedzy pracownik prawdopodobnie wyłączył dostęp do centralnej bazy beneficjentów
- przypuszcza Karolczyk.
Wpadł na dodatku mieszkaniowym
Informatyk wpadł na dodatku mieszkaniowym, który przyznał sobie z opóźnieniem. 11 października podczas co kwartalnej kontroli zarządczej jeden z kierowników zauważył, że wspomniany wniosek został rozpatrzony z opóźnieniem. Poprosił o dokumentację. Wtedy okazało się, że jej nie ma.
– Na tej podstawie dokonano dalszej weryfikacji i wykryto kolejne nieprawidłowości
– mówi Karolczyk. I zwraca uwagę, że w tej sprawie poszkodowany jest nie tylko Urząd Miasta, z którego budżetu wypłacane są dodatki mieszkaniowe, ale i Skarb Państwa, który przekazuje pieniądze na świadczenia rodzinne. – Poinformowaliśmy o tym Urząd Wojewódzki – dodaje Karolczyk.
Zobacz też: Najgłupsi przestępcy z Wielkopolski. Jeden udawał manekina