Dzięki grupie ludzi dobrej woli udało się sprowadzić czworo młodych ludzi z Syrii. Troje z nich, w tym dziewczyna, studiuje na Politechnice Poznańskiej, a jeden chłopak na Uniwersytecie Przyrodniczym. Wkrótce ma do nich dołączyć jeszcze jedna osoba z Aleppo, która planuje podjąć naukę na Uniwersytecie Medycznym.
Gdy jedni trwonili czas na dyskusje o uchodźcach, w Poznaniu zrodził się pomysł pomocy ludziom z terenów dotkniętych wojną. Jego inicjatorami jest dwóch radnych Platformy – Grzegorz Ganowicz i Marek Sternalski.
– Jakieś dwa lata temu, pewien Syryjczyk zwrócił się z prośbą o pomoc w sprowadzeniu kogoś z rodziny, kto chciał u nas studiować. Ostatecznie ta osoba zrezygnowała – wspomina Grzegorz Ganowicz.
– Wtedy właśnie pomyśleliśmy o przygotowaniu konkretnej oferty dla osób, które byłyby skłonne tutaj przyjechać, studiować i wrócić do swojego kraju z wykształceniem - dodaje.
Sternalski przypomina, że przed wojną Syria była krajem z rozwiniętą edukacją, dobrymi uczelniami. – Nam też pomagano – podkreśla Sternalski.
– Powinniśmy więc wspierać tych, których los teraz doświadcza, ale musimy też zadbać o bezpieczeństwo naszych obywateli. Stąd ścisła współpraca z Caritasem, który działa tam na miejscu w Aleppo, zna osoby, które do nas przyjechały
- dodaje.
Iwona Matuszak-Szulc, dyrektor Wydział Rozwoju Miasta i Współpracy Międzynarodowej mówi, że praca nad projektem trwa od stycznia.
– Caritas Poznań skontaktował nas z Caritasem w Warszawie. Współpraca była fantastyczna – zaznacza Matuszak-Szulc.
– Caritas wybrał osoby i opłacił im podróż. Niezwykle ważne jest to, że w projekt bardzo mocno zaangażowały się poznańskie uczelnie, które bez zbędnych pytań ramię w ramię z nami współpracowały. Rektorzy osobiście decydowali, by nie brać od syryjskich studentów czesnego i zapewnić im akademik
- zaznacza.
A trzeba pamiętać, że studia anglojęzyczne nie są tanie. – Od października mamy jednego studenta z Syrii, wskazanego przez Caritas – potwierdza Iwona Cieślik, rzecznik Uniwersytetu Przyrodniczego. – Jest na inżynierii środowiska, na studiach drugiego stopnia w języku angielskim. Został zwolniony z opłat, mieszka w akademiku naszej uczelni.
Syryjskich studentów nie stać byłoby na opłacenie studiów, nie pochodzą z rodzin dobrze sytuowanych. Miasto ufundowało im stypendia socjalne.
– Na każdej uczelni jest też osoba, która ich wspiera – twierdzi Matuszak-Szulc. – Co pewien czas organizujemy również spotkania z nimi, aby wiedzieli, że w ważnych, trudnych dla nich momentach ktoś przy nich jest, mają na kogo liczyć. Na razie świetnie sobie radzą.
Pani dyrektor podkreśla, że Syryjczycy są bardzo związani ze swoimi rodzinami, dlatego bardzo ciężko znoszą rozłąkę.
– Do dziewczyny, studiującej na politechnice, w pierwszy dzień jej pobytu w Poznaniu przyjechali kuzyni z Holandii, by ją przywitać – mówi Matuszak-Szulc. I dodaje: – Studenci z Syrii są bardzo samodzielni, szczęśliwi, zachwyceni Poznaniem. Niektórych z nich wojna pozbawiła domu, każdy stracił kogoś z bliskich. Oni jednak nie skarżą się, patrzą w przyszłość.
Ganowicz podkreśla, że także inne uczelnie, np. UAM, Uniwersytet Ekonomiczny, Uniwersytet Medyczny czy School of Form pozytywnie odpowiedziały na przyjęcie studentów z Syrii. Decydująca była znajomość języka angielskiego i kierunek studiów.
– Niespecjalnie zależało nam na nagłaśnianiu tego pomysłu, bo tutaj cel był ważny. Cieszę się, że udało się pomóc kilku osobom. Podziękowania należą się rektorom i wydziałowi
- mówi Ganowicz.