Poznań: "Zoo to nie zwierzyniec ku uciesze gawiedzi" - mówi dyrektor ogrodu zoologicznego
- Ogromną troską napawa fakt, że kilka osób w Radzie Miasta oraz w Urzędzie Miasta nie tylko nie zna obowiązujących przepisów, ale prezentuje anachroniczne poglądy, odrzucone przez mieszkańców - pisze Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego ogrodu zoologicznego.
W piątek w "Głosie Wielkopolskim" pisaliśmy o wątpliwościach władz Poznania oraz części radnych dotyczących funkcjonowania azylu w poznańskim zoo. Przypomnijmy, że wiceprezydent miasta Bartosz Guss po wyborach samorządowych zlecił przeprowadzenie kontroli w ogrodzie. Raport, który powstał na jej podstawie powinien być znany jeszcze w styczniu.
– Uważam, że taka instytucja jak zoo musi spełniać jak najwyższe standardy. Nie mam pewności, czy jednak takie inicjatywy jak azyl dla zwierząt powinny być kontynuowane w takiej formule jak obecnie. Być może powinny one funkcjonować w ramach innego podmiotu, np.: schroniska dla zwierząt
- tłumaczył jeszcze w listopadzie wiceprezydent Guss.
W podobnym tonie wypowiedział się także radny Łukasz Mikuła. – Popieram ideę azylu, ale jego funkcjonowanie poza zoo jest rzeczywiście tematem do rozważenia. Poczekajmy jednak na analizę prawną, wtedy władze miasta będą mogły podjąć odpowiednią decyzję. Dobrze byłoby, gdyby zoo w przyszłości mogło bez przeszkód współpracować z innymi ogrodami – powiedział.
Czytaj też: Poznań: Co z azylem dla zwierząt? Lwem z zoo zajmie się schronisko dla zwierząt?
Z taką tezą nie zgadza się Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo, która przesłała nam swoje stanowisko w tej sprawie:
"Ustawa o ochronie przyrody oraz rozporządzenia dotyczące zwierząt niebezpiecznych na całe szczęście nie przewidują, by lwy czy niedźwiedzie trafiały do schronisk, byłoby to przestępstwem. W Polsce jedynymi godnymi i wyspecjalizowanym w utrzymaniu tych zwierząt placówkami są ogrody zoologiczne, autorytety walczą by przestały być nimi także cyrki. Ochrona gatunków zagrożonych wyginięciem, realizowanie postanowień międzynarodowych konwencji ochrony zwierząt i edukacja przyrodnicza to również walka z przemytem oraz nielegalnym utrzymaniem i handlem zwierzętami dzikimi.
Nowoczesne zoo to nie zwierzyniec ku uciesze gawiedzi, tylko placówka ochrony zwierząt. W 2011 Poznań przyjął pierwsze zwierzę od Adwokatów Zwierząt (AAP - holenderskiej organizacji zrzeszonej w Europejskim Stowarzyszeniu Zoo i Akwariów EAZA), dwa lata później powstał dzięki dotacji Fundacji Four Paws azyl dla niedźwiedzi pochodzących z cyrków i złych warunków utrzymania, który rozwija się do dziś. W 2012 roku Miasto Poznań podpisało stosowną umowę, podpisał ją ówczesny Prezydent Miasta Poznania Ryszard Grobelny, w listopadzie 2013 roku do wybudowanego już azylu przyjechały pierwsze 3 niedźwiedzie. Poznańskie zoo kontynuuje tę dobrą tradycję, współpracując z polskimi organami ścigania oraz międzynarodowymi organizacjami ochrony zwierząt. Rzadko mówi się o ogromnej skali problemu w Polsce, na świecie taka współpraca jest rutyna.
Poznań okazał się miastem światłych ludzi, bo lokalna społeczność w PBO pokazała, jak bardzo chce takiej misji zoo: zwycięski projekt „Azyl dla ocalonych lwów” otrzymał ponad 4800 głosów, a ponad 50 tys. osób oraz media każdego dnia wspierają działalność zoo, które w realny sposób jest zaangażowane w walkę o ochronę gatunków szczególnej troski i krzewi szacunek do życia, przeciwdziałając cierpieniu zwierząt.
Ogromną troską napawa fakt, że kilka osób w Radzie Miasta oraz w Urzędzie Miasta nie tylko nie zna obowiązujących przepisów, ale prezentuje anachroniczne poglądy, odrzucone przez mieszkańców. Poznańskie zoo stało się miejscem szczególnym, z ponad pół milionową rzeszą odwiedzających, sympatyków naszych działań za granicą nie sposób zliczyć. Realizujemy programy hodowlane, współpracujemy, dokonaliśmy cudów inwestycyjnych i jesteśmy aktywni społecznie. Proszę uprzejmie o nie psucie tego, o szacunek dla obowiązującego prawa i głosu mieszkańców.".