Poznaniowi należy się prawdziwy rogal - z masła, nie margaryny
Poznaniowi należy przywrócić prawdziwe rogale, tradycyjne, zdrowe - twierdzą niektórzy poznańscy cukiernicy i stają do walki o to, by certyfikowane były także te robione po bożemu, na maśle, na jajach i wanilii, a nie margarynie, masie jajecznej i sztucznych olejkach.
Od 2006 r. rogal świętomarciński to produkt zarejestrowany przez Komisję Europejską w rejestrze chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych. Czy jednak certyfikowany to ten przygotowywany na tradycyjnej recepturze? Niekoniecznie. W certyfikowanym przepisie nie ma mowy o maśle czy jajkach. Certyfikowany rogal to ten, którego ciasto przygotowywane jest wyłącznie na margarynie, a jego wypełnienie na masie jajecznej, cukierniczych okruchach, aromacie cytrynowym i rumowym.
- Czyli katastrofa jak na produkt chroniony geograficznie, który miał być dumą regionu i promować nas na świecie
- Monika Mądra-Pawlak, szefowa Cafe La Ruina z poznańskiej Śródki. To ona wraz z mężem Janem zabiega o to, by certyfikowane były także rogale, które tworzone są w oparciu o naturalne składniki, a nie ich tańsze zamienniki.
Rogal świętomarciński to przecież najsłodszy i jeden z najbardziej znanych symbol Poznania. Wypiekany jest około 11 listopada, kiedy to też najważniejsza ulica Poznania - Św. Marcin - obchodzi swoje imieniny. Zajadają się nim nie tylko Wielkopolanie, ale też cały świat.
Od kiedy jest wypiekany? Przynajmniej od 1852 roku, kiedy to w „Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego” ukazała się jego reklama, zamieszczona przez cukiernię Antoniego Pfitznera, działającą wtedy przy ul. Wrocławskiej. Wtedy z pewnością nie stosowano margaryny. Jeszcze jej nie wymyślono.
- Wiemy, jak wielką popularnością cieszy się nasza duma regionu i jak wielkiemu popytowi cukiernie muszą sprostać. Rozumiemy te potrzeby i założenia. Rozumiemy, że są dzięki temu niższe ceny, łatwiejsza technologia i skala, która sprosta popytowi. Ale jest, co wiemy od kilku lat sprzedaży rogali na Śródce, sporo osób, które chciałyby mieć alternatywę. Chcemy, by każdy człowiek spoza Wielkopolski lub kraju, wiedział, że poznański certyfikat to jakość i najwyższej próby produkt. I by certyfikat, który jest formą reklamy i przepustki, mógł pojawić się na rogalu bez margaryny. Żeby można było wybierać - mówi Monika Mądra-Pawlak.
Ona, jak i kilka innych małych poznańskich cukierni lub kawiarni, które przygotowują rogale w oparciu o oryginalne receptury, nie mogą ich sprzedawać pod nazwą rogal święto-marciński. Używają masła, jajek z wolnego wybiegu, wanilii, rumu i soku z cytryny. Ich wyroby za taki skład nie dostaną jednak certyfikatu.
- Przyświeca nam ta sama filozofia - stawiamy na bardzo wysoką jakość produktów. Gdyby zezwolić na alternatywę w postaci lepszych składników - producenci mieliby wybór, a co za tym idzie, także klienci - dodaje Daniel Skakunow z Innej Piekarni.
W tej sprawie zwracali się już do szefa Cechu Cukierników i Piekarzy - Stanisława Butki. Trwają burzliwe rozmowy. Ostatnio udali się z prośbą o wsparcie do prezydenta miasta - Jacka Jaśkowiaka.
- Naturalne składniki i masło nadają im wyjątkowy smak. Oczywiście procedura ma swoje prawa, ale trzeba pamiętać, że początek ich tradycji to dawne czasy, gdy właśnie takich składników używano. Można wziąć po uwagę i rozważyć rozszerzenie zakresu certyfikacji - uważa Jacek Jaśkowiak.
- Nasze rogale i tak cieszą się ogromną popularnością, bo są po prostu prawdziwe, a dzięki użytym produktom zwyczajnie smaczniejsze. Chcemy jedynie Poznaniowi przywrócić tradycyjne rogale, by w przepisie chociażby masło mogło być stosowane wymiennie z tańszą margaryną, jak to jest np. w przepisie na śląski kołacz - także produkt z rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych - mówią właściciele Cafe La Ruina.
Stanisław Butka uważa, że w tej sprawie temat jest jednak zamknięty i nic nie można już zrobić. - Grupa producencka nie przewiduje wprowadzenia zmian w specyfikacji. Raz wystąpiliśmy już o jedną zmianę do UE. Czy stale mają nas tam brać za półgłówków? - tłumaczy.
Zmiana została wprowadzona trzy lata temu i dotyczyła gramatury. Obniżono ją z 200 do 150 gramów, tak by mniejsze wypieki też były certyfikowane.
Zdaniem Butki margaryna musi wystąpić w przepisie, nie masło, ponieważ jest od niego tańsza. Nie widzi on możliwości, by przepis certyfikowanych rogali zawierał zdrowszą alternatywę.