Poznańskie zoo traci status ogrodu zoologicznego
Decyzją powiatowego lekarza weterynarii, poznańskie ogrody zoologiczne nie mogą brać udziału w wymianie zwierząt z innymi jednostkami zatwierdzonymi.
Stało się to, czego obawiali się radni. Poznański ogród zoologiczny, decyzją powiatowego lekarza weterynarii stracił status jednostki zatwierdzonej.
Co to oznacza? Zgodnie z zapisami dyrektywy unijnej z 1992 r. od dziś nasz ogród nie może brać udziału w wymianie zwierząt z innymi ogrodami zoologicznymi i instytucjami, mającymi właśnie status jednostek zatwierdzonych. Do tej pory na liście Głównego Lekarza Weterynarii, w całej Polsce było 71 takich ośrodków.
Zoo bez nowych zwierząt?
Powiatowy lekarz weterynarii przez kilka miesięcy prowadził skrupulatną kontrolę Nowego i Starego Zoo. Opasły dokument ze swoimi uwagami, który wysłał do dyrekcji zoo w ubiegły piątek, zakończył wycofaniem swojego zatwierdzenia, by zoo mogło dalej pełnić funkcję jednostki zatwierdzonej, a tym samym prowadzić wymianę zwierząt z innymi ośrodkami i ogrodami zoologicznymi.
- W mojej opinii poznańskie zoo nie spełnia podstawowych wymagań dyrektywy unijnej. O mojej decyzji powiadomiłem już Głównego Lekarza Weterynarii - tłumaczy Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz.
Niezwykła historia lwiątek, które trafiły do poznańskiego zoo:
Źródło: Dzień Dobry TVN
Chcąc utrzymać ten status, wszystkie zwierzęta, które były sprowadzane do poznańskiego zoo, musiały pochodzić z innej zatwierdzonej jednostki, instytutu lub ośrodka. Jednak dyrekcja ogrodu przez ostatni rok przyjmowała też osobniki, które wymagały ratunku, potrzebowały fachowej pomocy, ale jednocześnie pochodziły z ferm, lub cyrków.
- Zoo to nie azyl o czym mówiłem wcześniej. Osobniki znajdujące się w ogrodach zoologicznych mają bardzo wysoki statut zdrowotny i nie można do nich dołączać zwierząt nie wiadomego pochodzenia, o nieustalonym statucie zdrowotnym, bez właściwych badań i kwarantanny
- mówi.
Jednak z decyzją powiatowego lekarza dyrekcja zoo się jeszcze nie zapoznała. - Nie możemy się do niczego odnieść, ponieważ żadne pismo oficjalnie do nas nie wpłynęło - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektor zoo. - Kiedy dowiem się, jakie były przesłanki do wydania takiej, a nie innej decyzji to odniosę się do nich merytorycznie - zapowiada.
Jednocześnie zaznacza, że wcześniej na działania Sobiaka wysłała skargę do wojewódzkiego lekarza weterynarii, ponieważ jej zdaniem jego działania wykraczały poza obręb jego kompetencji.
Azyl - tak. Ale nie w zoo
Przed takim finałem kontroli przestrzegał niedawno na sesji rady miasta, radny PO Tomasz Lipiński. - Jest to bardzo niepokojące. Wyniki zawierają 60 stron uwag, które dotyczą 125 zwierząt. Żaden ogród nie będzie chciał prowadzić z nami wymiany. Poznańskie zoo przekształcamy powoli w azyl - mówi radny i dodaje. - Sam nie mam nic przeciwko temu, by w Poznaniu azyl powstał, ale z poszanowaniem przepisów prawa, nie jako samowolna decyzja dyrekcja.