Pożyczki konsumenckie. Nowa ustawa antylichwiarska [ZA I PRZECIW]
Nowa propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości co do pożyczek konsumenckich znacznie obniża opłaty i prowizje i zaostrza kary pozbawienia wolności za „lichwę”. Firmy pożyczkowe uważają, że efekt może być odwrotny, pożyczki znikną, a lichwa zostanie.
Andrzej Roter, prezes zarządu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce:
Ryzyko szarej strefy pożyczkowej silnie wrośnie. Zapewne znaczna część firm pożyczkowych zniknie z rynku, znikną określone produkty
Co kilka lat politycy, a z nimi legislatorzy i ustawodawca zapowiadają walkę z lichwą. Na podstawie przypadków znanych inicjatorom modyfikacji przepisów rysowane są bardzo drastyczne obrazy i skala zjawiska w Polsce.
To, co jednak jest najbardziej oczywiste, to brak rzetelnych danych na temat zjawiska lichwy, która co prawda nie tylko jest, ale zjawisko to mogło się zintensyfikować po wejściu tzw. przepisów antylichwiarskich w marcu br. Jednocześnie istnieje zupełnie szczątkowa wiedza na temat tego, że ujawniane przypadki lichwy nie są wcale ścigane przez organy państwa lub jeśli już są, to w sposób mało skuteczny i jeśli teraz definicja lichwy stanie się jasna dla organów ścigania i zwiększy skuteczność jej ścigania - to może byłby to wreszcie pierwszy krok w dobrą stronę. I takie zmiany przepisów na pewno zyskają poparcie całego środowiska finansowego z rynku consumer finance.
Czy jednak państwo znajdzie w budżecie nowe środki, większe niż dotąd zasoby na walkę z prawdziwymi lichwiarzami? O tym nie ma mowy w nowym projekcie regulacji. A przecież ryzyko szarej strefy pożyczkowej silnie wrośnie. Jakaś część z ok. 600 tys. dotychczasowych klientów instytucji pożyczkowych, skupionych w KPF, którzy stracą finansowanie ich potrzeb konsumpcyjnych, będzie nadal szukać finansowania poza legalnym rynkiem. A jeśli choćby 30 proc. z tej liczby będzie szukać finansowania u lichwiarzy, to przecież spowoduje, że pod presją podziemia pożyczkowego może znaleźć się nawet około 200 tysięcy osób. A to tylko część rynku consumer finance w Polsce.
Trzeba też odnieść się do najczęstszego uzasadnienia, jakie się pojawia w przestrzeni medialnej - jest nim horrendalnie wysokie RRSO. To wielotysięczne procenty w RRSO są najczęściej podawane jako koronny dowód na istnienie lichwy w Polsce. I są to przykłady chybione, pokazujące często wyjątkowy brak wiedzy osób, które używają tego argumentu, o tym, co to jest i do czego służy RRSO. Dlatego można mieć wątpliwości, czy nowe przepisy będą walczyć skuteczniej z prawdziwymi lichwiarzami, czy raczej z polskim sektorem consumer finance. W wielu wypowiedziach medialnych o konieczności walki z lichwą nadmiernie często mylona jest RRSO z rzeczywistymi kosztami konkretnych transakcji. Łatwo w ten sposób wzbudzić emocje z tym związane dla poparcia raczej słabo uzasadnionych twierdzeń. Bo jeśli przestraszyć słuchaczy tysiącami procent (kiedy koszt rzeczywisty to drobna suma, sama w sobie niezagrażająca pozycji finansowej pożyczającego - np. koszt 10 zł od 100 zł pożyczki na tydzień to RRSO ponad 14 tysięcy proc.), to trudno znaleźć obrońcę dla takiego „lichwiarza”.
Natomiast doświadczenia brytyjskie, gdzie podobnie jak w Polsce wdrożono limit kosztu kredytu, pokazują, że wykluczenie finansowe generuje wzrost liczby transakcji lichwiarskich i stąd racjonalną reakcją jest podejmowanie rzeczywistych działań w wykrywaniu i ściganiu lichwy. Nowe przepisy zostały wdrożone w Wielkiej Brytanii nieznacznie, ale jednak wcześniej niż w Polsce, przy czym nikt jak dotąd nie wpadł na pomysł, by walczyć z istniejącą lichwą przez ponowne obniżenie limitu.
Jakie jeszcze będą skutki nowych przepisów? Zapewne znaczna część firm zniknie z rynku, zniknie część produktów kredytowych, zubażając ich ofertę, generując zwolnienia tysięcy pracowników. To winno stać się zadaniem dla Ministerstwa Finansów, by oszacować utracone dochody i nowe koszty dla państwa. To również zadanie dla UOKiK, by dokonać analizy, jak ograniczenie konkurencji wpłynie na zjawisko wykluczenia finansowego i jakie będą tego skutki i koszty społeczne oraz jaka jest jakość uzasadnienia społecznego i rynkowego.
Profesor Aneta Hryckiewicz, ekspert od finansów i bankowości, Akademia Leona Koźmińskiego:
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że nowa ustawa antylichwiarska doprowadzi do upadku całej branży. Będziemy obserwowali pewne jej ustrukturyzowanie
Znikną tak zwani naciągacze, żerujący na ludzkich problemach, osobach o niskich dochodach i braku dostępu do kredytów bankowych, a zostaną większe firmy wyspecjalizowane w udzielaniu tego typu pożyczek - bardzo często z kapitałem zagranicznym. Te firmy nie powinny mieć problemów z dostosowaniem się do nowych regulacji.
W raporcie przygotowanym przez Stowarzyszenie Firm Pożyczkowych 52,5 proc. firm orzekło, że po wprowadzeniu wcześniejszej wersji ustawy antylichwiarskiej ich sytuacja się nie zmieniła, natomiast 42,5 proc. stwierdziła, że sytuacja się pogorszyła. Statystyka ta pokazuje, że co prawda nowe regulacje doprowadzą do restrukturyzacji branży, ale wciąż będą firmy, które będą w stanie funkcjonować z nowymi regulacjami.
Restrukturyzacja branży jest silnie potrzebna przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze, należy wyeliminować „naciągaczy”. Po drugie, należy na tyle uregulować ten rynek, aby nie było już tak zwanej samowolki w działaniu tych firm. Po trzecie, należy chronić osoby, które często są na tyle zdesperowane brakiem gotówki, że godzą się na wszystkie możliwe warunki, a później nie są w stanie spłacić zaciągniętej pożyczki. Nowa ustawa z pewnością ograniczy dostęp do „chwilówek” dla osób o najniższych dochodach, a nawet bardzo często nieposiadających żadnych dochodów.
Należy pamiętać, że większość „chwilówek” jest wykorzystywana na potrzeby konsumpcyjne. Pewna „mania” konsumpcjonizmu, którą można obserwować w naszym społeczeństwie, ale również łatwy dostęp do różnych firm pożyczkowych doprowadziły do tego, że ok. 10 proc. osób posiada zobowiązania w stosunku do firm pożyczkowych przekraczające 50 proc. swojego wynagrodzenia. Przy takim obciążeniu i kosztach, które naliczają sobie firmy pożyczkowe, mogą dziać się różne osobiste tragedie. Państwo powinno chronić takie osoby przed nadmiernym zapożyczaniem się.
Z pewnością część osób przejdzie do szarej strefy. Ale z pewnością nie będzie to ten sam odsetek, co odsetek odrzuceń w firmach pożyczkowych, jako efekt ustawy lichwiarskiej. Część osób po prostu nie zdecyduje się na tego typu pożyczki, dowiadując się pocztą pantoflową, jak te firmy działają. Poza tym moje doświadczenie pokazuje, że osoby, które raz skorzystały z lichwiarzy, drugi raz tego robić nie chcą. Wysokie koszty oraz złe doświadczenie będzie te osoby odstraszało od nagminnego korzystania z ich usług.
Nowe przepisy dotkną również instytucje bankowe. Wydaje mi się, że tutaj będziemy obserwowali dwa rodzaje efektów. Duże banki zaprzestaną udzielania tego typu pożyczek, natomiast banki, które się w tym specjalizowały, spróbują się dostosować do nowych wymogów. Taką sytuację mamy właśnie w wielu krajach zarówno zachodnich, ale też słabo rozwiniętych - duże banki nie są w ogóle zainteresowane udzielaniem tzw. mikropożyczek ze względu na to, że koszty ich obsługi są dla nich zbyt wysokie. Natomiast istnieją wyspecjalizowane instytucje, które wypełniają tę lukę. To, czego możemy oczekiwać, to mniejsza konkurencja na rynku bankowym w tego typu segmencie.
Najbardziej zasadniczą zmianą, jaką niosą nowe propozycje, będzie wskaźnik kosztów pozaodsetkowych, który nie będzie mógł wynieść 10 proc. kwoty kredytu oraz 10 proc. kwoty za każdy rok trwania. Dla wielu firm stanie się więc to nieopłacalne i zrezygnują z działalności. W dużych firmach będziemy obserwowali zmianę podejścia z ilościowego na podejście jakościowe, czyli pożyczać, ale tylko osobom z określonym dochodem.
Notował: Jacek Klein