Pracownicy chodzą na L4, choć nie są chorzy. Skąd ZUS to wie i do czego służą im zwolnienia lekarskie? Sprawdziliśmy
Aż 200 mln zł mogło stracić państwo na kombinowaniu Polaków - podsumowuje ZUS, który kontroluje, czy faktycznie chorujemy, czy tylko udajemy. Okazuje się, że fantazja przebywających na L4 bywa ułańska.
Zakład fryzjerski na Podkarpaciu. Właścicielka ma wystawione zwolnienie lekarskie. Powinna więc zostać w domu i się kurować. Tymczasem w najlepsze szkoli praktykantów i stażystów. - Gdy kontrolujące z ZUS wchodzą do salonu, zaprasza je na fotel - opowiada Wojciech Dyląg, podkarpacki rzecznik ZUS.
Mina jej rzednie, gdy wyciągają legitymacje służbowe. Inny przykład. Kontrola w sklepie. Chora oczywiście za ladą, sprzedaje towar. Wcześniej chwaląc się w okolicy na prawo i lewo, że bierze zasiłek z ZUS, a i tak pracuje. Historia z innego województwa, także odkryta przez pracowników ZUS, o czym w „Pytaniu na śniadanie” opowiadał Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS. Mężczyzna bierze zwolnienie lekarskie, bo biedaczek ma chore nogi. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, by wystartować w maratonie komandosów, którego uczestnicy świadomi są konsekwencji rywalizacji w ekstremalnych warunkach, a w regulaminie jest mowa o ryzyku utraty życia i zdrowia.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
- jak jeszcze zwolnienie chorobowe wykorzystują pracownicy
- czy ZUS "śledzi" nas na Facebooku
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień