Pracownicy jednostek miejskich z Rybnika chcą 1500 zł PLUS
Około 500 pracowników jednostek miejskich z banerami, wuwuzelami i gwizdkami manifestowało pod Urzędem Miasta Rybnika, domagając się podwyżki wynagrodzenia.
Pracownicy Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, Rybnickich Służb Komunalnych, Zieleni Miejskiej, Miejskiego Domu Pomocy Społecznej, OPS, MOSiR, Biblioteki oraz Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego dla Dzieci Niepełnosprawnych nie zgadzają się na zaproponowaną wcześniej przez prezydenta Rybnika podwyżkę w wysokości 200 zł. - Nie chcemy jałmużny - krzyczeli protestujący, trzymając banery z wymownymi hasłami typu „Stawka niższa niż życie”.
- W imieniu wszystkich pracowników Samorządowych oraz Służb Publicznych Miasta Rybnika apelujemy o niezwłoczne podjęcie konkretnych i zdecydowanych działań mających na celu podniesienie wynagrodzeń - napisali protestujący w petycji do prezydenta Rybnika. Tłumaczyli, że do wyjścia na ulice zmusiły ich wieloletnie zaniedbania w sferze płac i domagają się podwyżki 1500 zł brutto na etat. Ostrzegali, że niespełnienie żądań będzie skutkowało uruchomieniem procedury sporu zbiorowego, włącznie ze strajkiem.
Jolanta Panek z Ośrodka Leczniczo-Opiekuńczego dla Dzieci Niepełnosprawnych tłumaczy, że nie będą dłużej cicho siedzieć i czekać, aż ktoś się zlituje. - Pół życia się szkoliliśmy, by pomagać dzieciom. 30 lat się tego uczyłam i uważam, że jestem dobrym pracownikiem tak, jak większość osób, które tu pracuje. Na rękę dostaję 2400 złotych po 29 latach pracy. A inne dziewczyny zarabiają mniej, bo ja pracuję dłużej - mówi Jolanta Panek. O kiepskich zarobkach mówili też pracownicy innych jednostek.
- Według danych przedstawionych przez prezydenta Rybnika płaca w ZGM wynosi 3600 zł brutto. Ale to płaca uśredniona - wliczone jest tu wynagrodzenie zarówno pracowników fizycznych, jak i trzonu kierowniczego. Wiadomo, że pracownicy fizyczni dostają stanowczo mniej. Dodam, że z informacji, które podał pan prezydent wynika, że w ZGM jest 25 osób, które zarabiają poniżej najniższej krajowej - mówi Aleksander Wejkowski z ZGM, przewodniczący zgromadzenia.
Przedstawiciele protestujących złożyli petycję na ręce prezydenta Piotra Kuczery, który wyszedł do nich na korytarz UM podczas trwającej sesji rady. Radni PiS domagali się nawet przerwania obrad, wnioskowali o przerwę i wysłuchanie postulatów strajkujących, ale sesja nie została przerwana. - Pytaliśmy dlaczego radni Koalicji wspierają protestujących nauczycieli, a nie osób manifestujących pod UM - mówi Karol Szymura z PiS, który domagał się wysłuchania protestujących.
Urzędnicy tłumaczą, że miasto jest w kontakcie z przedstawicielami związków zawodowych, reprezentujących m.in. ZGM, RSK, ZZM, MOSiR, MDPS czy OPS.
- Podniesienie płacy minimalnej spowodowało, że pracodawcy - w tym Miasto - stoją przed nie lada wyzwaniem by spełnić oczekiwania płacowe. Domagający się podwyżek pracownicy z pewnością zasługują na wyższe płace, jednak zaplanowany na ten rok budżet pozwala na podwyżki ok. 200 zł średnio na etat. Taką propozycję złożył prezydent stronie związkowej. Skutek finansowy zaproponowanych podwyżek w rozliczeniu rocznym, dla wszystkich jednostek, to prawie 12 mln zł - mówi Agnieszka Skupień z UM.
Tłumaczy, dlaczego nie ma środków na większe podwyżki. - W tym roku dla budżetu miasta ogromne znaczenie ma konieczność zwrotu podatku od wyrobisk górniczych za lata 2004-2006. Uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego w tej sprawie sprawiła, że gminy górnicze, znalazły się na przegranej pozycji. Już w tym roku Rybnik musi oddać 5 mln zł, a w najczarniejszym scenariuszu ponad 60 mln za pozostałe lata. Dlatego propozycja Miasta dla związków to kwota, na którą dziś Miasto stać - dodaje.