Pracuję dzięki wyobraźni - mówi Mateusz Burdach w rozmowie z Nowościami
Z aktorem pochodzącym z Zamku Bierzgłowskiego rozmawiamy m.in. o pracy z wybitną reżyserką - Moniką Strzępką
Kilka miesięcy temu zagrałeś u Moniki Strzępki w spektaklu dyplomowym „Płatonow“ Czechowa. Czym dla młodego aktora była współpraca z tą reżyserką?
To była wyjątkowa współpraca, ponieważ miałem z Moniką wspólny język i podobne spojrzenie na teatr. Wcześniej miałem okazję pracować z Arturem Tyszkiewiczem i Agatą Dudą- Gracz, która ma swój autorski teatr.
A to oznacza, że nie ma mowy o kompromisie?
Tak, aktor ma być dokładnie taki, jakiego oczekuje, w jej aktorskich ryzach. To oczywiście było dla mnie cenne doświadczenie, ale taki sposób pracy czasami blokuje. Zagrałem Trojlusa - postać tragiczną w przedstawieniu „Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko, czyli rzecz o wojnie trojańskiej?”. Ta rola w bardzo dużym stopniu pozwoliła mi zbudować warsztat aktorski, ale jeśli zapytałabyś, czy chciałbym jeszcze raz zagrać u Agaty, to odpowiedziałbym, że tak, ale raz w roku. Dwa, czy trzy takie spektakle wiązałyby się z bardzo dużym obciążeniem emocjonalnym.
Ale u Moniki Strzępki aktor też nie ma lekko.
Oczywiście, że nie, ale praca z nią dała mi poczucie wolności, zrobienia wielu rzeczy po swojemu. Ja czasami lubię iść pod prąd, a przede wszystkim potrzebuję dużo przestrzeni dla własnej wyobraźni. Tylko wtedy mogę ją uruchomić na sto procent.
Nie lubisz się podporządkowywać?
Nie. Nigdy nie byłem grzecznym chłopcem, ale nie zrozum mnie źle, że byłem jakimś chuliganem. Ja po prostu zawsze miałem własne zdanie.
Wspomniałeś o wyobraźni. Pamiętasz, kiedy pomyślałeś o tym, że chcesz zostać aktorem?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień