"Pragnienie nocy". Mroczny film w śląsko-zagłębiowskich plenerach
Świat klubów go-go, agencji towarzyskich, bramkarzy, prostytutek i sutenerów. Świat fałszywej miłości za brudne pieniądze. To wszystko zobaczymy za kilka miesięcy w filmie "Pragnienie nocy"
To ma być coś nowego, odkrywczego w polskim kinie, a jednocześnie zaskakującego. "Pragnienie nocy" przeniesie nas w świat gangsterów, półświatka, ale jednocześnie pokaże, jak trudne i dramatyczne mogą być ludzkie wybory. Tu nie będzie bohaterów na wskroś kryształowych, przeciwstawionych tym złym i okrutnym. A co najważniejsze - cała ta nowa produkcja filmowa powstaje właśnie na ziemi śląskiej i zagłębiowskiej. Zdjęcia z udziałem tak znanych aktorów jak Marian Dziędziel (jako Hajs), Mirosław Zbrojewicz (Igor), Marta Żmuda-Trzebiatowska (Velvet), Agnieszka Więdłocha (Maja) oraz debiutującego na ekranie Konrada Eleryka (Kolos) są teraz realizowane na terenie całego województwa śląskiego. W Katowicach, Sosnowcu, Wyrach, Mysłowicach, Dąbrowie Górniczej, Czeladzi. - Nie jest to absolutnie śląski czy regionalny film. Nie jest to nawet polski film. Historia, którą opowiadamy, może zdarzyć się wszędzie, w Stanach Zjednoczonych, w Azji, w Paryżu czy Londynie - zapewnia Dariusz Rekosz, rzecznik prasowy filmu "Pragnienie nocy".
Gatunkowy eksperyment w świecie klubów go-go
Czym zatem ta produkcja będzie się różnić od wielu innych, wydawałoby się podobnych, widzianych już nieraz w salach kinowych? - To eksperyment gatunkowy. Tworzymy kino neo-noir, do tej pory praktycznie nieobecne w Polsce. Takie filmy unikają jasnego podziału na dobro i zło, unikają moralizowania. No i sam temat przewodni jest niezwykle kontrowersyjny. To świat klubów go-go, agencji towarzyskich, bramkarzy, prostytutek i sutenerów. Świat fałszywej miłości za brudne pieniądze - tłumaczy Dariusz Rekosz.
Za scenariusz odpowiadają Piotr Owcarz i Radosław Markiewicz, a ten drugi zajął się także reżyserią całego projektu. Jest on kojarzony głównie z kinem offowym, niezależnym. Na tym polu odnosił sukcesy. Za dotychczasowe filmy "Złom", "Metanoia", "Raj za daleko" otrzymywał nagrody. Teraz przyszedł czas na nowe wyzwania.
Hajs to dobrotliwy dziadek i... gangster o twardych zasadach
Mieliśmy okazję porozmawiać z odtwórcami głównych ról w filmie. W jednej z nich zobaczymy Mariana Dziędziela, znakomitego aktora ze Śląska, a konkretnie z Gołkowic. Ma on na koncie również filmy, których sceny rozgrywają się na Śląsku. Jak podkreśla, zawsze chętnie gra na Śląsku.
- Bardzo chętnie przyjeżdżam tutaj, szczególnie jak jest coś ciekawego do zagrania. Nawet, żeby zagrać epizod - tłumaczy Marian Dziędziel. W filmie "Pragnienie nocy" Dziędziel wciela się w rolę Hajsa, dobrotliwego dziadka i gangstera.
- Dopiero zaczynamy zdjęcia, zobaczymy, jak to pójdzie. Gram w tym filmie dziadka. To cudowny, przemiły pan. Ma córkę i wnuka, niekoniecznie jej syna, opiekuje się wszystkimi. Mamy morderstwo, bo to jest taki trochę kryminał, a poza tym przecież wszystko może się zdarzyć nawet w najlepszej rodzinie. To nie jest jednoznaczna rola. Mężczyzna, którego gram, jest bardzo konkretny i wyrazisty - tłumaczy aktor.
Majka jest silna, niezależna, ale też potrzebuje pomocy
Agnieszka Więdłocha gra córkę gangstera. Jak trafiła do filmu?
- Kiedy przeczytałam scenariusz, bardzo mi się spodobał, zaintrygował mnie, więc zgodziłam się na spotkanie z reżyserem, by porozmawiać o szczegółach. Po tym spotkaniu zdecydowaliśmy, że będziemy pracować razem - mówi Agnieszka Więdłocha.
- Jaka będzie moja postać? Poznajemy ją jako silną osobę, która jest z dobrego domu. Wbrew rodzinie postanawia robić to, co chce. Jest rehabilitantką, bo w tym widzi po prostu powołanie i pasję. Są tacy ludzie, bo ja ich spotykam, którzy czują pasję w pomaganiu innym, w zabieraniu im cierpienia. Wiem o czym mówię, bo sama pomagam w fundacji na rzecz dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym, a moja bohaterka też takimi ludźmi będzie się zajmowała. Kiedy to przeczytałam w scenariuszu, to aż się zdziwiłam. Pomyślałam sobie - kurczę, jak to idealnie pasuje, bo ten temat nie jest mi obcy - mówi aktorka.
- Kiedy moja bohaterka poznaje głównego bohatera, Kolosa, on też w niej coś zmienia. Dochodzi do wniosku, że potrzebuje od kogoś pomocy. Do tej pory była silna i niezależna, bo przeciwstawienie się rodzicom nie jest łatwe. Nagle od Kolosa potrzebuje wsparcia, pomocy i jest w tej postaci przełamanie. Okazuje się, że czasami nie jesteśmy w stanie uciec od siebie samych i wracamy do punktu wyjścia, ale już jesteśmy inni. I dzięki temu potrafimy sobie lepiej poradzić - dodaje aktorka.
Okazuje się, że śląsko-zagłębiowskie plenery przypadły jej do gustu.
- Miałam okazję przyjrzeć się plenerom, gdzie powstaje film i muszę przyznać, że wygląda to imponująco. W Katowicach byłam oczywiście wielokrotnie, ale tak, by pojeździć gdzieś wokół, to raczej nie było czasu. Widzę, że w kamerze wygląda to obłędnie. Ja sama byłam zaskoczona, zdjęcia są niesamowite. Są dodatkową wartością filmu. Pokazują ogromną samotność tych bohaterów i pragnienie, by coś zmienić - podkreśla Agnieszka Więdłocha.
O czym jest zatem ten film? O młodym człowieku, który musi wybrać między dobrem a złem, między nocą a dniem. Noc kusi władzą i pieniędzmi, dzień - ciepłem rodzinnym, miłością do kogoś bliskiego, której to miłości główny bohater Kolos podświadomie pragnie.
Personifikacją nocy i dnia są dwie kobiety. Dobra i zła. Którą wybierze i czy słusznie, okaże się na końcu. A finał, jak to w filmie, bywa zaskakujący…