Prawdziwy szlachcic zawsze będzie kochał konie i swą szablę
Do 25 kwietnia, w Galerii Historii Miasta w Jastrzębiu-Zdroju, można oglądać wystawę broni białej z kolekcji Krzysztofa Banasia z Wodzisławia. Kolekcjoner jest człowiekiem niezwykłym. Emerytowany policjant ze szlacheckim pochodzeniem, wielki patriota i miłośnik oręża. Opowiedział nam o swojej niezwykłej kolekcji i swoich pasjach.
Dlaczego kolekcjonuje broń? - Interesuję się bronią, która dla nas Polaków zawsze była ważna w obronie ojczyzny. Dlatego, naszą narodową bronią stała się szabla - wyjaśnia pan Krzysztof, urodzony patriota. W swojej niezwykłej kolekcji ma ok. 400 cennych eksponatów, wśród nich niezwykłe perełki.
- Jest m.in. XVII-wieczna szabla, o którą dziś trudno, bo po Powstaniu Styczniowym przecież Rosjanie grabili broń. Najpiękniejszą szablą, jaką mam jest szabla francuska z gwardii Napoleona. Cenna jest też imienna szabla wyższego oficera sztabu Józefa Piłsudskiego. Identyczną miał sam marszałek - wymienia pan Krzysztof. Zamiłowanie do broni sprawiło, że nie tylko zaczął ją kolekcjonować, ale potrafi też się nią zręcznie posługiwać.
Co ciekawe, pierwszą szablę trzymał w ręku, kiedy wstępował do rewii konnej. Stary rotmistrz w ramach testu, kazał mu zrobić rąbkę szablą, czyli prowadząc konia zrobić ścinkę gałęzi. Choć pierwszy raz trzymał szablę, z zadaniem poradził sobie doskonale. Po rozwiązaniu rewii konnej wstąpił do cyrku. Za zarobione pieniądze kupił sobie szablę na słynnym stadionie dziesięciolecia w Warszawie. Była to pruska szabla kawaleryjska, którą ma do dzisiaj.
- Z synem organizujemy pokazy władania szablą. Jesteśmy jedną z dwóch par w Polsce, które zawodowo zajmują się polską szablą. Niewiele osób to potrafi - przyznaje szlachcic z krwi i kości. - Moja babcia, hrabina z rodu Dołęgów, zawsze mówiła: pamiętaj, jesteś ze szlachty, a to zobowiązuje. Jak to ze szlachtą jest, to wiadomo. Koń i szabla - to podstawa dla szanującego się szlachcica. Umiejętność prowadzenia konia i władania szablą jest zatem koniecznością, ale dla mnie jest to wielka przyjemność i pasja - wspomina Krzysztof Banaś. Co ciekawe, pochodzenie szlacheckie jest obustronne, nie tylko babcia pana Krzysztofa była szlachcianką. Dziadek również, pochodził z Prus. Do dzisiaj, na Pomorzu znajduje się miejscowość nazwana na część rodu Banas - Banaszki.
- Dziadek miał nawet pochodzenie książęce, ale ja wybrałem to polskie - szlacheckie i skupiam się na propagowaniu patriotyzmu - dodaje pan Krzysztof. Co to oznacza w praktyce? Szlachcic prowadzi żywe lekcje historii w szkołach w całym regionie. Na zajęcia przychodzi w ciężkiej zbroi. Pełna zbroja waży ok. 60 kilogramów. Te zbroje, które ma w swojej kolekcji pan Krzysztof, zostały zrobione na zamówienie, przez zawodowego płatnerza. Żaden sprzęt czy strój nie jest kupiony na aukcjach niewiadomego pochodzenia. - W zbroi pojawiam się też na weselach. Jesteśmy często zapraszani na wesela, żeby w skrzydlatej zbroi husarskiej przywitać młodą parę - opowiada wodzisławianin.
Na tych zadaniach zamiłowanie do tradycji polskiej i broni się nie kończy. Dzięki fachowej wiedzy na temat uzbrojenia, pan Krzysztof bywa też ekspertem na planach filmowych i w inscenizacjach historycznych. Pracuje też jako kaskader i aktor.
- Ostatnią produkcją było m.in. Powstanie Styczniowe. Pomagałem dobierać stroje i broń. Z synem odegraliśmy w tej produkcji główne role - wspomina Krzysztof Banaś. Ciekawostką jest też fakt, że to także dzięki przygodzie z filmem, poznał swoją żonę.
- Pracowaliśmy wspólnie na planie „Kroniki Wypadków Miłosnych” w reżyserii Andrzeja Wajdy - wspomina szlachcic. Ostatnim zajęciem pana Krzysztofa Banasia jest dodatkowo czuwanie przy obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej. - To ogromne wyróżnienie. Raz w miesiącu biorę udział w patriotycznych Apelach Jasnogórskich - dodaje wodzisławianin.