O związkach Henryka Sienkiewicza z regionem świętokrzyskim, a także o jego literaturze – rozmowa z Anną Dziewanowską, mieszkającą w Oblęgorku koło Kielc prawnuczką pisarza.
2016 to Rok Sienkiewiczowski. Z tego względu Telewizja Polska w poniedziałek, 7 listopada, o godzinie 20.30 organizuje „Wielki test o Sienkiewiczu”. W studiu telewizyjnym będzie rozwiązywać go wielu gości, w tym dziennikarze, aktorzy. Czy Pani też będzie uczestniczyć w teście?
Nie, nie będę uczestniczyła. Będą jedynie migawki moich wypowiedzi, które kilka dni temu zostały nagrane w Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku.
Czemu nie będzie Pani w telewizyjnym studio?
Mam sporo różnych zobowiązań, a od poinformowania mnie o teście do jego realizacji był zbyt krótki termin, bym dała radę dojechać do Warszawy. Ale program na pewno będę oglądać.
Podczas testu mają być też czytane fragmenty prozy Sienkiewicza z jego najbardziej rozpoznawalnych książek. Która z nich jest Pani ulubioną?
Bardzo lubię amerykańskie nowele. Specjalną pozycją wśród nich jest „Sachem”. Uważam je za fantastyczne opowiadanie.
Jest ono jednak zdecydowanie mniej popularne niż książki takie jak choćby „W pustyni i w puszczy” czy „ Krzyżacy”. Co, Pani zdaniem, sprawiło, że to właśnie one i na przykład też cała Trylogia, czyli „Ogniem i mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski” stały się najbardziej rozpoznawalnymi dziełami Sienkiewicza?
Myślę, że na przykład Trylogia była dziełem, które trafiło w gusta Polaków. Trzeba przypomnieć, że składające się na nią tytuły były drukowane jako powieści w odcinkach, a czytający bardzo je polubili. Poza tym Trylogia mówi o czasach, w których Polska liczyła się w Europie, a musimy pamiętać, że była pisana wtedy, kiedy naszego kraju nie było na mapie, bo znajdował się pod zaborami. Poza tym Trylogia jest bardzo dynamiczną powieścią, w której się dużo dzieje. Są fantastyczne opisy i przyrody, i bitew, no i oczywiście fantastyczne charaktery.
Wydaje się, że Henryk Sienkiewicz jest postrzegany jako autor lektur szkolnych. Dlaczego młodzież po jego książki powinna sięgać?
Szkolne lektury Sienkiewicza mówią o tym, jak żyć. Jak być patriotą, jak być człowiekiem, który jest szlachetny, który ma dobro innych na względzie. To są postawy moralne, z których należy brać przykład. Myślę, że właśnie z tego powodu. A poza tym Sienkiewicz był przedstawicielem pozytywizmu, mówił o pracy u podstaw.
W 1900 roku na 25-lecie pracy literackiej Henryk Sienkiewicz otrzymał od narodu majątek ziemski w Oblęgorku. Jak często odwiedzał tamtejszy dworek?
Przede wszystkim był bardzo wdzięczny społeczeństwu, że otrzymał od niego kawałek ziemi, którego mu brakowało, bo – jak wtedy pisał – zdobył uznanie swoich i obcych, a tylko tego swojego kawałka ziemi nie miał. Przyjeżdżał do Oblęgorka co roku - po raz pierwszy w 1902 roku. Miał zresztą zamiar osiedlić się w tej miejscowości na stałe. Jednak spora odległość od takich ośrodków kultury jak Warszawa czy Kraków sprawiła, że po pierwszej spędzonej w Oblęgorku zimie stwierdził, iż nie jest to dobry pomysł. Dworek w Oblęgorku zaczął więc traktować jako letnią rezydencję. Ostatni raz odwiedził ją w 1914 roku, niedługo przed wyjazdem do Szwajcarii.
Henryk Sienkiewicz przysłużył się dla naszego regionu. Dzięki niemu w Oblęgorku powstała szkoła.
Tak, a to nie była jedyna jego działalność. Pradziadkowi zależało też na odnowie ruin murów zamku w Chęcinach. Podjął się zbiórki pieniędzy na ten cel, ale niestety ta akcja społeczna, jako jedna z niewielu, nie bardzo mu się udała. Ale chęć pomocy Henryka Sienkiewicza wynikała z tego, że był wielkim społecznikiem. Bardzo interesował się tym, co się w Polsce dzieje. Jego ostatnią wielką społeczną działalnością było stworzenie z Ignacym Paderewskim, już w czasie pobytu w Szwajcarii, Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce.