Premier: - Burmistrz niczego nie potrzebowała
Beata Szydło w wywiadzie dla Telewizji Polskiej stwierdziła, że burmistrz Czerska nie chciała pomocy po nawałnicach.
- Niezwykle istotną kwestią jest komunikacja i docieranie z informacjami do mieszkańców, a z drugiej strony do służb, które są potrzebne i mogą te środki dostarczyć - mówiła w programie „Gość Wiadomości” premier Beata Szydło. - Tu jest ogromna rola samorządu. Wójt, burmistrz muszą być dobrze zorganizowani i sprawni. Muszą umieć reagować, mówić wprost - uczciwie, czego potrzeba.
I dalej premier nawiązała do swojej wizyty w Rytlu tydzień temu, we wtorek (kilka dni po nawałnicy - red.). - Ja na spotkaniu w Rytlu usłyszałam od jednej pani burmistrz - na moje pytanie, czego potrzebuje? - że niczego nie potrzebuje - twierdziła Beata Szydło. - To było na początku, ale wtedy samorządowiec musi być przewidujący i musi docierać z tą informacją.
W rozmowie w TVP podniesiono też kwestię wojska, tego, czy nie przyjechało za późno. Premier stwierdziła, że owszem - to wojewoda składa wniosek, „ale powinien być poinformowany o takiej potrzebie przez panią burmistrz”.
Jednocześnie Beata Szydło przyznała zaraz, że wówczas (w weekend - przyp. red.) wojewoda pomorski nie widział takiej potrzeby. - Zresztą takie informacje były też przekazywane przez prowadzących akcję - stwierdziła premier Szydło.
Burmistrz Czerska Jolanta Fierek w rozmowie z „Pomorską” kategorycznie zaprzecza, jakoby powiedziała premier, że niczego nie potrzebuje.
Przeciwnie, wskazała kilka postulatów. - O dodatkowe siły wojskowe rzeczywiście już nie wnosiłam, skoro i PSP, i Siły Zbrojne były już na miejscu - mówi burmistrz. - Ale o wsparcie programowe dla rolników, dla właścicieli prywatnych lasów i o wpłynięcie na towarzystwa ubezpieczeniowe za pośrednictwem Komisji Nadzoru Finansowego - tak.
Kto mówi prawdę? Burmistrz Czerska była jedynym włodarzem z powiatu w Rytlu, który mógł rozmawiać z premier Szydło. Stawili się tam również starosta Stanisław Skaja i wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański, ale twierdzą, że zostali odseparowani.
Gdy burmistrz była w namiocie sztabowym z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem, dzwoniliśmy akurat do starosty Stanisława Skai - przekazywał, że razem z wójtem nie zostali wpuszczeni do namiotu.
Podobnie było, gdy przyjechała premier. Obaj samorządowcy nie mogli uczestniczyć nawet w jej powitaniu. - Dopiero po interwencji wojewody miałem okazję, można powiedzieć, pożegnać się z nią - mówi starosta Stanisław Skaja. - To było dosłownie kilka zdań. Szkoda, że nie było nam dane uczestniczyć w kluczowych rozmowach w namiocie sztabowym. Wskazalibyśmy problemy i to, czego potrzebujemy. Nie wiem, co zdecydowało, ale chyba, niestety, względy polityczne.
Dodajmy, w namiocie było miejsce dla posła PiS-u Aleksandra Mrówczyńskiego i radnego powiatowego, też z PiS-u, Marka Szmaglinskiego. Starosta Skaja i wójt gminy Chojnice są znani z krytyki działań rządu. Nie szczędzili jej choćby w związku z decyzją w sprawie likwidacji gimnazjów.
- Co do wojska, pana wojewodę poinformowałam w niedzielę o godz. 17.33 - mówi burmistrz. - Powiedział, bym zgłosiła ten wniosek w poniedziałek wicewojewodzie na sztabie w Chojnicach. Tak też zrobiłam - dodaje burmistrz Fierek.