Prezes trzyma wszystkie wodze w jednej ręce [rozmowa]
Rozmowa z prof. Jarosławem Noconiem, politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego, o przywództwie Jarosława Kaczyńskiego w PiS.
Czy ktoś lub coś jest w stanie zmusić Jarosława Kaczyńskiego do zmiany stylu uprawiania polityki?
Byłoby to strasznie trudne. Zmiana strategii i walki politycznej byłaby trudna, ponieważ Jarosław Kaczyński nastawiony jest konfrontacyjnie. Na scenie politycznej nie zauważa nawet partnerów.
Najlepiej czuje się, pociągając za wszystkie sznurki, a pozostali gracze są ściśle podporządkowani jego woli.
PiS nie przekonało nawet swoich wyborców, że ma rację w sporze z Trybunałem Konstytucyjnym.
Kiedy mamy do czynienia z powszechnym upadkiem autorytetów - środowisko prawnicze przejęło taką rolę. Opinia większości prawników polskich i międzynarodowych jest spójna i jednoznaczna - pewne działania PiS ograniczają skuteczność kontroli prawa przez Trybunał Konstytucyjny. A ci, którzy może nie aż tak znają się na prawie, ale podchodzą do niego zdroworozsądkowo - widzą jedność, jednomyślność tego stanowiska i stają po stronie Trybunału.
Dlatego ludzie nadal chodzą na demonstracje organizowane przez KOD i partie opozycyjne? O Partii Razem zdążyliśmy już zapomnieć, a oni stanęli pod Urzędem Rady Ministrów z postulatem: Beata, publikuj!
Mamy do czynienia z coraz szerszą falą protestów przeciwko partii rządzącej. Ich podłożem jest nie tylko spór z Trybunałem, bo nawet PSL chce zrobić manifestację przeciwko działaniom PiS w sprawie obrotu ziemią. PiS od początku postawiło na dość konfrontacyjny charakter sprawowania rządów. Pokazują, że nie liczą się z nikim i z niczym. Ani z opozycją polityczną, ani z opinią społeczną, ani z opinią międzynarodową. Dlatego coraz więcej ludzi widzi, że to nie jest rząd reprezentacji społecznej, tylko jest to rząd manifestacji.
Ostatnio posłowie Nowoczesnej spekulują, że w PiS rośnie grupa niezadowolonych z działań prezesa Kaczyńskiego.
Być może tak jest, ale przypomnę, że środowisko PiS jest wyjątkowo hermetyczne, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwag styl przywództwa w tej partii. Nawet jeśli coś się tam zaczyna dziać, to takie głosy mają małą szansę powodzenia. Prezes Kaczyński trzyma wszystkie wodze w jednej ręce. Od jego woli zależy cała układanka. Nie widzę możliwości przejęcia władzy przez kogokolwiek innego.
Ani prezydent, ani premier Szydło nie działają autonomicznie. Sprawiają wrażenie podporządkowania prezesowi.
Ziobrzyści i gowinowcy drugi raz nie podniosą ręki na prezesa?
W sprzyjających okolicznościach może i byliby do tego zdolni, ale takich okoliczności nie ma. Prezes jednym telefonem może wyrzucić ich na margines polityczny.
Premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda liczą się z tym, że być może czeka ich Trybunał Stanu?
Na ich miejscu liczyłbym się z takimi konsekwencjami. Opinia prawników w tej kwestii jest dość jednoznaczna.
Kto najbardziej traci wizerunkowo na konflikcie PiS - Trybunał: PiS czy Polska?
W narracji PiS bardzo często utożsamia się interes Polski z interesem PiS, a to jedno wielkie nadużycie. PiS mówi, że wnioski o kontrole do instytucji unijnych są zdradą. Wręcz przeciwnie - to forma patriotyzmu - dbania o praworządność w Polsce! Nie tylko PiS ma monopol na interpretację racji stanu. Prędzej czy później te wszystkie działania doprowadzą do zmiany wokół TK, co nie oznacza, że będą to zmiany na korzyść opozycji.
Terapią szokową byłoby np. przeniesienie szczytu NATO z Warszawy do krajów nadbałtyckich, co zaproponowali niemieccy dziennikarze?
To raczej straszaki, które mogą wywierać wpływ, ale raczej w sferze symbolicznej. Jeśli taki szczyt odbędzie się poza Warszawą, to może mieć podobne ustalenia. Ale byłby to prztyczek w nos obecnej władzy, która mogłaby to potraktować jak zalecenia Komisji Weneckiej - jako niewiążącą i nieobiektywną opinię.