Prezydenckie przymiarki. Kto rzuci wyzwanie Żukowi?
Politycy zdają sobie sprawę, że wygrana z obecnym prezydentem nie będzie łatwa. Dlatego już zbierają siły do wielkiej bitwy o Lublin.
Joanna Mucha za dwa lata ma być kandydatką PO na prezydenta Lublina. Taką informację podała kilka dni temu Wirtualna Polska. - Nie mam takiego zamiaru i jasno to powiedziałam dziennikarzowi z portalu - komentuje posłanka te pogłoski.
Do wyborów samorządowych jeszcze dwa lata. Czy to więc nie za wcześnie, by partie wskazywały swoich kandydatów na prezydenta Lublina? Patrząc na minione działania Prawa i Sprawiedliwości, widać, że nie.
W 2010 roku PiS wystawiło w wyścigu do ratusza Lecha Sprawkę. Zrobiło to we wrześniu - na miesiąc przed głosowaniem. Sprawka przegrał w drugiej turze z Krzysztofem Żukiem z PO.
Dwa lata temu Prawo i Sprawiedliwość postawiło na Grzegorza Muszyńskiego. Swój start Muszyński ogłosił dokładnie 21 września - niecały miesiąc przed wyborami. Przegrał z Żukiem w pierwszej turze.
Czas ma znaczenie
- Faktycznie w poprzednich latach kandydatów przedstawialiśmy trochę za późno - przyznaje poseł PiS Artur Soboń. - Teraz powinniśmy to zrobić wcześniej. Jednak jednocześnie nie za wcześnie, i nie za pięć dwunasta - uważa.
Chodzi o czas potrzebny na oswojenie wyborców z kandydatem i utrwalenie im w głowach jego nazwiska.
Zdanie Sobonia jest o tyle ważne, że być może zostanie on lubelskim pełnomocnikiem ds. wyborów samorządowych. Pod uwagę jest też brany poseł Sylwester Tułajew.
PiS postawi na Czarnka?
Kto będzie kandydatem PiS na prezydenta Lublina?
- Nie ma żadnego oficjalnego kandydata - zapewnia Soboń.
Tyle oficjalnie, bo od miesięcy głośno o tym, że o ratusz będzie walczył wojewoda Przemysław Czarnek. Jest aktywny, udziela się medialnie, firmuje rządowy program Rodzina 500 plus, zabiera głos w sprawach miejskich, takich jak np. funkcjonowanie poszerzonej strefy płatnego parkowania w Lublinie.
- Konsekwentnie buduje swoje zaplecze i potencjał wyborczy - słyszymy w PiS.
Sam Czarnek o swojej przyszłości w ratuszu mówił nieraz. Generalnie sprowadza się to do ostrożnego stanowiska, że jeśli otrzyma zadanie kandydowania na prezydenta, to się go podejmie.
- Jest już zdecydowany, a na horyzoncie nie ma nikogo innego, kto mógłby zagrozić Krzysztofowi Żukowi - mówi nam jeden z lokalnych działaczy PiS.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że Żuk wysoko postawił poprzeczkę . - To nie byłaby walka z urzędnikiem drzemiącym w fotelu prezydenta, tylko z Krzysztofem Żukiem - przyznał ostatnio sam Czarnek.
A może biznesmen?
- Krzysztofowi Żukowi może zagrozić Jacek Bury, lider lubelskiej partii Nowoczesna - powiedział nam kilka dni temu prof. KUL Andrzej Gil. - Jest powszechnie kojarzony jako sprawny przedsiębiorca, a nie polityk, i to właśnie może być jego przewagą - dodał politolog.
Wyjaśnijmy, że Jacek Bury jest twórcą i szefem firmy transportowej i prywatnej szkoły w Lublinie.
- Być może będziemy musieli kogoś wystawić w wyborach, ale uważam, że Krzysztof Żuk jest dobrym i na tyle mocnym prezydentem, że nikt mu nie zagrozi. Oczywiście w Lublinie jest kilka rzeczy do poprawy, ale zawsze jest - mówi Bury.
Wielka koalicja
Czy te ciepłe słowa Burego to już realizacja planu politycznego prezydenta?
Żuk pracuje nad budową własnego szerokiego zaplecza politycznego. Uznał, że spłacił długi wobec Platformy Obywatelskiej i jest gotowy wystartować jako kandydat niezależny z poparciem PO, Wspólnego Lublina, PSL, SLD i Nowoczesnej.
- Za wcześnie, by mówić o takim poparciu, ale Krzysztof Żuk puszcza oko do wszystkich - przyznaje Bury.
- Cały czas trwają prace nad budową takiego bloku - zdradza nam jedna z osób współpracujących z prezydentem. - Wiele z tych decyzji będzie musiało zapaść na szczeblu krajowym partii. Paradoksalnie, najtrudniejsze może być przekonanie Platformy - ujawnia.
Jedną ze zwolenniczek Żuka, jako kandydata szerokiego środowiska, jest wspomniana na początku Joanna Mucha. Kolejną kartą przetargową w negocjacjach z szefami PO, według naszych informacji, mają być wyniki badań poparcia dla Żuka. Ma z nich wynikać, że prezydenta popierają zarówno osoby głosujące w wyborach parlamentarnych na lewicę, jak i na PiS.
- Jeśli Grzegorz Schetyna nie zgodzi się na samodzielny start Krzyśka i PO wystawi kontrkandydata w Lublinie, będzie to znak dla Nowoczesnej i SLD, że nie ma co budować takiej koalicji. Wówczas poparcie dla prezydenta się rozwodni i zyska na tym tylko PiS - przewiduje jeden z naszych rozmówców z PO.
Reszta bez decyzji
Dla PSL Lublin nigdy nie był realnym celem. Stronnictwo tradycyjnie walczy o sejmik województwa, dlatego dyskusję o prezydenturze Lublina ludowcy zostawiają na później.
Teraz chcą odrobić wyborcze straty w regionie.
- Głównym celem PiS w wyborach samorządowych są sejmiki województw i stanowiska marszałków. Chcą przejąć politykę regionalną i położyć ręce na miliardach złotych z UE, które przepływają przez urzędy marszałkowskie - twierdzi jeden z członków lubelskiego PSL.
Na lewicy też cisza. Twój Ruch praktycznie nie istnieje. W SLD żadne decyzje co do wyborów nie zapadły.
- W przyszły weekend pod Kielcami odbędzie się spotkanie działaczy SLD ze wschodniej Polski z szefami partii. Tam, mam nadzieję, będziemy rozmawiać o tej sprawie. Nie ukrywam, że ze strony prezydenta Żuka płyną sygnały zachęcające do współpracy, ale mamy obawy co do obecności logo PO - wyjaśnia nam jeden z członków Sojuszu.
Spotkanie pod Kielcami jest o tyle ważne, że Żuk chciałby zapewnić sobie poparcie SLD przez przewodniczącego partii Włodzimierza Czarzastego. Panowie dobrze znają się prywatnie.
W tej układance jest jeszcze Kukiz’15. Ten klub rozważa wystawienie w walce o miasta wojewódzkie posłów pochodzących z tych miast. I tak np. w Kielcach kandydatem na prezydenta ma być Piotr Liroy Marzec.
Jeśli przyjąć tę strategię, to o lubelski ratusz powinien walczyć pochodzący z Puław poseł Jakub Kulesza. Nie odpowiedział jednak na nasze pytania w tej sprawie.