Prezydent Andrzej Duda ma już rok [oś czasu]
To był niezły rok prezydenta na scenie międzynarodowej, lecz kiepski w realizacji obietnic. Ale grzechem głównym była zależność od prezesa PiS.
W sierpniu 2015 roku, w święto Przemienienia Pańskiego - jak podkreślali prawicowi publicyści - Andrzej Duda został zaprzysiężony na prezydenta. W sobotę minie rok urzędowania głowy państwa. Jeszcze podczas kampanii wyborczej Andrzej Duda zobowiązał się do wypełnienia obietnic.
A było ich dużo. W lutym ubiegłego roku kandydat na prezydenta podpisał „umowę programową”, na którą składało się 10 zobowiązań. Obiecał m.in., że będzie prezydentem dialogu, porozumienia i rozmowy ze wszystkimi.
Wkrótce sprecyzował obietnice: „Przygotuję i prześlę do Sejmu dwie ustawy, które są kluczowe dla godnego życia i bezpieczeństwa Polaków. Pierwsza to ustawa obniżająca wiek emerytalny, podwyższony przez Bronisława Komorowskiego. Druga to ustawa podwyższająca kwotę wolną od podatku”. Było jeszcze przyrzeczenie przewalutowania kredytów frankowych po kursie z dnia zaciągnięcia kredytów.
Oś czasu przygotował Jakub Stykowski za wikipedia.pl
W tym kontekście trudno mówić o sukcesie. Prof. Roman Bäcker, politolog toruńskiego UMK, ma jednoznaczną opinię: - Największym sukcesem i największą zarazem porażką Andrzeja Dudy jest jedno: bierne wykonywanie poleceń prezesa rządzącej partii. Sukcesem jest dlatego, że nie doszło do rozpadu małżeństwa, do wypowiedzenia posłuszeństwa panu prezesowi i jednocześnie nie było ogłoszenia wyraźnego wotum nieufności z jego strony wobec Andrzeja Dudy.
Profesor ocenia, że prezydent wykonuje wszystkie polecenia prezesa Kaczyńskiego.
- Jednocześnie jest to porażka, ponieważ głowa państwa przestaje być osobą znaczącą na polskiej scenie politycznej.
Zdaniem prof. Bäckera nawet partyjni prezydenci, jak Aleksander Kwaśniewski czy Bronisław Komorowski, wybili się na niezależność wobec swoich partii. Potrafili powiedzieć, że się z czymś nie zgadzają: - Prezydent w Polsce ma taką pozycję ustrojową, że nawet gdyby partia rządząca chciała wyrazić wobec niego wotum nieufności, to nie ma na to siły w Zgromadzeniu Narodowym. Prezydent może sobie na wiele pozwolić, ale Andrzej Duda z tego nie korzysta. Przypuszczam, że chce czy nie chce, ale on musi z prezesem się zgadzać.
Brak własnego zdania i zależność prezydenta od Jarosława Kaczyńskiego podkreśla większość politologów i komentatorów. Dr Sławomir Sadowski z bydgoskiego UKW ocenia, że można było się tego spodziewać. - Tym bardziej że pozycja prezydenta z legitymacją uzyskaną w bezpośrednich wyborach daje szansę na wybicie się na niezależność. Ale zdecydowanie gorzej wygląda sprawa obietnic, które złożył Andrzej Duda. Pamiętam jego zapewnienia, że złoży dymisję, jeśli po roku nie rozwiąże sytuacji frankowiczów.
Dr Sadowski docenia aktywność prezydenta na scenie międzynarodowej i w kraju, lecz uważa, że to swego rodzaju aktywność promocyjna. - Mimo to widać różnicę w porównaniu z nieco „gnuśną” prezydenturą Bronisława Komorowskiego. Często powtarza się u nas, że Andrzej Duda jest notariuszem rządu PiS. Rzeczywiście, podpisuje wszystko, ale trudno sobie wyobrazić, że mogło być inaczej. Nie sądziłem, że mógłby wystąpić przeciw programowi obozu PiS.
Silniejszą stroną roku prezydentury Andrzeja Dudy była aktywność na arenie międzynarodowej. - Uczciwie trzeba powiedzieć, że prezydent ma już wiele kontaktów z politykami światowego formatu - ocenia politolog toruńskiego UMK dr Wojciech Peszyński. - Sukcesem był niewątpliwie choćby szczyt NATO w Warszawie.
A porażki? Tu dr Peszyński też nie ma wątpliwości - zbyt duża zależność Andrzeja Dudy od prezesa Jarosława Kaczyńskiego: - Bezrefleksyjnie akceptuje wszystkie decyzje partii i rzeczywiście może być uważany za notariusza PiS. Dziwi to, ponieważ jako prezydent wybrany w wyborach powszechnych ma wyjątkowo silną pozycję i może sobie na wiele pozwolić.
Dla Macieja Eckardta, bydgoskiego samorządowca i politologa, roczne rządy Andrzeja Dudy minęły niepostrzeżenie. - Wynika to z faktu, że pan prezydent najbardziej skupiał się na tym, by nie popełnić błędów w oczach prezesa Kaczyńskiego. Chyba nawet nie próbował budować swojej autonomicznej pozycji mając zapewne na uwadze drugą kadencję.