Proces byłego księdza i redaktora "Faktów i Mitów" Romana K. w Łodzi będzie za zamkniętymi drzwiami
Proces byłego 51-letniego księdza Romana K., eks posła Ruchu Palikota i redaktora naczelnego tygodnika antyklerykalnego "Fakty i Mity", miał się zacząć w poniedziałek 14 maja w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Nie zaczął, ponieważ zachorował jeden z oskarżonych (w sprawie tej na ławie oskarżonych zasiada pięć osób). W tej sytuacji sędzia Izabela Kowalska odroczyła rozprawę do czerwca.
Ponadto sąd - na wniosek prokuratora Jerzego Zubrzyckiego z Prokuratury Krajowej - wyłączył jawność, co oznacza, że proces będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Swój wniosek prokurator uzasadnił tym, że jawny proces mógłby narazić interes prywatny pokrzywdzonej, czyli byłej żony głównego oskarżonego - Ewy K., która mieszka w Kanadzie i jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym reprezentowanym przez pełnomocnika.
Na rozprawę Roman K. został przywieziony przez policję w konwoju. Trafił do specjalnego pomieszczenia z szybami kuloodpornymi w sali nr 1 na I piętrze. Prokuratura zarzuca mu, że nakłaniał dwóch mężczyzn do zabójstwa swojej byłej żony. Jednemu z nich miał oferować 500 tys. zł. Grozi mu za to dożywocie.
Ponadto śledczy zarzucili byłemu księdzu, że spółce, która wydawała „Fakty i Mity” i której był prezesem, „wyrządził znaczną szkodę majątkowa”. Chodziło o 900 tys. zł, które Roman K. miał dodatkowo „zarobić” podczas sprzedaży kamienicy, w której była redakcja i siedziba spółki. Część tej kwoty, 700 tys. zł, były kapłan miał schować w firmowym sejfie.
Kolejny przekręt Romana K. - zdaniem prokuratury - polegał na tym, że jako prezes spółki kupił w Zgierzu działkę za 550 tys. zł, zaś kontrahenta przekonał, aby w dokumentach była kwota 850 tys. zł i w ten sposób zgarnął – na szkodę swojej spółki – 300 tys. zł. Były kapłan odpowie też za fikcyjną kradzież firmowych aut, volkswagena golfa i audi A 7, za które miał wyłudzić od ubezpieczyciela odpowiednio 26 tys. zł i 167 tys. zł odszkodowania.
Na ławie oskarżonych zasiadają też: konkubina byłego księdza Karolina W., Jarosław G. (to on zachorował), Waldemar R. i Adrian S. Zarzuty wobec nich dotyczą głównie wspomnianych przekrętów finansowych. Grozi im do 10 lat więzienia.
Roman K. wywodzi się z Wielkopolski, gdzie skończył liceum ogólnokształcące. Następnie wstąpił do seminarium duchownego – najpierw we Włocławku, a potem w Łodzi. Jako ksiądz związany był z parafiami archidiecezji łódzkiej – w Ruścu, Ozorkowie i Aleksandrowie. Po trzech latach porzucił stan kapłański, ożenił się i pod pseudonimem Roman Jonasz wydał głośną autobiografię „Byłem księdzem”, na której zbił fortunę. Za zarobione pieniądze w 2000 roku zaczął wydawać tygodnik antyklerykalny „Fakty i Mity”, do którego miał pisywać pod pseudonimem były kapitan SB Grzegorz Piotrowski – jeden z zabójców księdza Jerzego Popiełuszki.
Dawny kapłan zajmował się też polityką. Najpierw związał się z SLD, a potem Ruchem Palikota. Podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku został posłem tej formacji zdobywając w Łodzi ponad 17 tysięcy głosów. Gdy na początku 2016 roku wybuchła afera z podżeganiem do zabójstwa i przekrętami finansowymi, Roman K. został aresztowany i do dziś przebywa za kratami.