Ostatnie dni procesu w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry przyniosły dużo emocji. Głównie za sprawą krytyki, jaka spadła na sędzię Agnieszkę Pilarczyk ze strony prok. Pawła Bacy i rodziny Ziobrów.
W procesie w sprawie śmierci Jerzego Ziobry doszło właśnie do kulminacji. Zmiany klimatu, w jakim obecnie proces się toczy, symboliczny wyraz znalazły na korytarzu krakowskiego sądu. Przed pierwszą rozprawą po prawie 2,5 roku przerwy - jaką zabrało sądowi kompletowanie opinii biegłych - prok. Paweł Baca chętnie rozmawiał i żartował z obrońcami czterech lekarzy obwinianych o doprowadzenie do śmierci ojca ministra. Przyjazna atmosfera skończyła się, kiedy na sali sądowej zaczęła się walka oskarżycieli o niedopuszczenie do zamknięcia procesu przez sędzię Agnieszkę Pilarczyk.
Po pierwszym dniu batalii podczas przerw w rozprawach czterech obrońców oskarżonych stało tuż po drzwiami sali rozpraw. Prok. Baca, Krystyna Kornicka-Ziobro i jej syn Witold dyskutowali już tylko między sobą, kilkanaście metrów dalej.
Jerzy Ziobro zmarł 2 lipca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Miesiąc po śmierci ojca Witold poskarżył się prokuraturze na niewłaściwe leczenie ojca, które miało doprowadzić do jego zgonu. Według Witolda Ziobry winnymi śmierci Jerzego Ziobry są: kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, prof. UJ Dariusz D., lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K.
Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo nie znajdując powodów do oskarżenia lekarzy. W 2011 r. rodzina zmarłego skorzystała z możliwości złożenia prywatnego oskarżenia. Rok temu, gdy Zbigniew Ziobro był znowu ministrem i prokuratorem generalnym, do oskarżycieli prywatnych dołączyła prokuratura. Do sprawy został wyznaczony prok. Paweł Baca. Znany jest choćby z tego, że w ubiegłym roku po latach procesu doprowadził do nieprawomocnego skazania za korupcję wiceprezydentów Krakowa, których sprawę rozpoczął, kiedy Zbigniew Ziobro po raz pierwszy był ministrem.
Dlaczego rodzina Ziobrów tak stanowczo dąży do ukarania lekarzy?
- Po pierwsze to sprawa osobista. Wdowa po zmarłym poświęciła na tę walkę 10 lat życia. Przez ten czas przeczytała więcej naukowych publikacji na temat kardiochirurgii niż student medycyny. Ponoć nawet nie miała czasu dla wnuków. Ten proces to dla niej sprawa honoru - mówi adwokat, który obserwuje proces. Inny prawnik zwraca uwagę na pozasądowy wymiar tego procesu. - Proszę sobie wyobrazić, że wszystkie stacje telewizyjne podają, iż sąd uniewinnił lekarzy w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. Część społeczeństwa pomyśli sobie, po co nam taki minister, który nawet w swojej sprawie nie potrafi wygrać. Ziobro musi zwyciężyć prywatnie, żeby wygrać jako polityk - kończy adwokat.
Wybuchowy flegmatyk
Paweł Baca karierę prokuratora zaczynał w Katowicach. - Zawsze doskonalił warsztat - wspomina prokurator, który pamięta Bacę już z czasów, gdy razem pracowali w Prokuraturze Rejonowej dla Krakowa-Śródmieścia.
Potem Baca awansował do wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej. Zajmował się sprawami gospodarczymi. - Ale zdarzały się też kryminalne, zabójstwa, rozboje. Nie stroniłem i od takich spraw - opowiada. Głośniej zrobiło się o nim kilkanaście lat temu, gdy został autorem aktu oskarżenia w sprawie szefa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, Jerzego H., któremu w 2003 r. zarzucono wyłudzenie ponad 1,7 mln zł. W 2013 r. został on prawomocnie skazany na 8 lat więzienia.
Jeden z krakowskich adwokatów przypomina jednak, że kariera prok. Bacy to nie tylko sukcesy. - Oskarżał on też w sprawie byłego ministra przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego. Chodziło o sprzedaż w latach 90. spółek Krakchemii i Techmy. Po 12 latach Lewandowskiego prawomocnie uniewinniono - dodaje adwokat, który pragnie pozostać anonimowy.
Żaden z prawników, którzy zgodzili się na rozmowę o prokuratorze Bacy, nie chce być cytowany pod nazwiskiem. - Oskarżycielem w tej sprawie jest najbliższa rodzina ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, czyli człowieka, który ma w swoich rękach ogromną władzę. Nikt nie chce zwracać na siebie jego uwagi - wyjaśnia jeden z prawników.
Jeden ze współpracowników prokuratora Bacy twierdzi, że należy on do ludzi, których można albo kochać, albo nienawidzić. - Budzi zbyt skrajne emocje, aby traktować go obojętnie - mówi prokurator.
Inny śledczy zwracają uwagę na styl pracy prok. Bacy. - To niesłychanie skrupulatny człowiek. Jeśli w coś uwierzy, to nie popuści. Do tego dosyć flegmatyczny w sposobie bycia. Przez to czasem ciężko jest wysłuchać go do końca. Byłem jednak świadkiem, jak swoją powolną mowę kończył wybuchem złości. Biorąc pod uwagę, że ma on dość ostre rysy twarzy i lubi patrzeć „spode łba”, takie wybuchy robią wrażenie - mówi pracownik prokuratury okręgowej.
W ubiegłym roku Paweł Baca został delegowany do Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. I to z tej pozycji staje w sprawie Ziobrów przed Sądem Rejonowym dla Krakowa-Śródmieścia. Za przeciwników ma kilku świetnych adwokatów, ale dziś potyka się przede wszystkim z sędzią Agnieszką Pilarczyk. Ona ma uznać za prawidłową opinię grupy biegłych, którzy stwierdzili, że krakowscy lekarze nie zawinili w sprawie śmierci Jerzego Ziobry. Chodzi o zleconą przez sędzię Pilarczyk słynną rekordowo drogą (370 tys. zł) opinię, której autorów kilka miesięcy temu prokuratura zaczęła ścigać.
Na sali sądowej między prokuratorem a sędzią doszło do kilku mniejszych lub większych spięć i złośliwości. Kiedy śledczy chciał rozdać sędzi i stronom procesu pisma z jednym z wniosków, zaczął od... protokolantki. Agnieszka Pilarczyk zwróciła mu uwagę, że powinien zacząć od niej.
Ale w minionym tygodniu prokuratura ogłosiła, że kolejnym śledztwem objęła właśnie sędzię Pilarczyk. I sprawdza, czy sędzia przyjmując opinię z rażąco zawyżonymi kosztami nie dopuściła się przestępstwa. Prok. Baca niemal natychmiast zgłosił wniosek o wyłączenie z procesu sędzi Agnieszki Pilarczyk. Stwierdził, że jest do tego zmuszony, biorąc pod uwagę wszczęcie śledztwa w jej sprawie przez prokuraturę katowicką.
- Jest pan zmuszony, by taki wniosek złożyć, czy po prostu chce pan to zrobić? - dopytywała z ironią Agnieszka Pilarczyk.
Sędzia dość często podczas ostatnich rozpraw musiała mierzyć się z ostrymi słowami pod swoim adresem. Po odrzuceniu kilku wniosków prokuratora i rodziny Ziobrów, jeden z jej pełnomocników, mec. Piotr Sak zwrócił uwagę sędzi, że jej decyzje są zbyt pochopne. - Sąd winien się zmitygować - rzucił młody adwokat.
Na tę uwagę sędzia Pilarczyk odpowiedziała, że obrońca powinien z większym szacunkiem zwracać się do sądu. Upomniany prawnik zamienił wówczas w swojej wypowiedzi słowo „zmitygować” na stwierdzenie „zrewidować”.
Najwięcej krytycznych uwag do pracy sędzi ma Krystyna Kornicka-Ziobro.
„Przez te wszystkie lata na salach rozpraw doznałam wielu upokorzeń i szyderstw. To właśnie sędzia Agnieszka Pilarczyk, siedząc za sędziowskim stołem, cynicznie proponowała, by wezwać na świadka nieżyjącego profesora Zbigniewa Religę. Znosiłam jej szykany i krzyki na sali rozpraw” - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez wdowę po Jerzym Ziobro „Dziennikowi Polskiemu”.
Co ciekawe, sędzia Pilarczyk dość dużo krytycznych słów na swój temat, z uzasadnienia wniosku o wyłączenie jej z postępowania, sama musiała głośno dyktować protokolantce.
- To dość specyficzna sytuacja, ale każdy sędzia musi być na to przygotowany. To postępowanie jest trudne także dlatego, że chodzi o śmierć bliskiej osoby. W takich sprawach nie da się uniknąć emocji - twierdzi sędzia Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie.
Oburzeni adwokaci
Sprawa przyjęcia przez sędzię kosztownej opinii nabrała teraz kluczowego znaczenia. Oburzenia wnioskiem prokuratury o wyłączenie sędzi Pilarczyk z postępowania nie kryli obrońcy lekarzy, którzy przypominali, że kwestię kosztów opinii powinien rozpatrywać sąd odwoławczy.
Mec. Krzysztof Bachmiński, obrońca Dariusza D., dodał, że wniosek o wyłączenie sędzi to dla niego powrót do czasów procesów politycznych. Z drugiej strony prof. Piotr Kruszyński, adwokat i karnista z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że skoro prokuratura włączyła się do sprawy, to ma prawo składać taki wniosek. - Nie będę jednak komentował tej sprawy, bo nie znam szczegółów - mówi prof. Kruszyński.
O tym, czy sędzia Pilarczyk dalej będzie prowadziła tę sprawę, dziś zadecyduje inny powołany do rozpatrzenia wniosków oskarżycieli sędzia. Jeśli uzna on, że należy wyłączyć sędzię z dalszego procedowania, sprawę będzie musiał od nowa poprowadzić ktoś inny.
Sędzia Pilarczyk od ok. 10 lat pracuje w sądownictwie. Karierę zaczynała w Suchej Beskidzkiej. Teraz orzeka w wydziale karnym w Sądzie Rejonowym dla Krakowa Śródmieście. Prowadzi tam m.in. głośną sprawę znanego krakowskiego chirurga i wykładowcy uniwersyteckiego Macieja M., oskarżonego o molestowanie seksualne i znęcanie się nad studentami.
- To bardzo dokładny i sumienny pracownik. Jest człowiekiem, który ponad wszystko ceni sobie bezstronność i jeśli widzi, że ktoś próbuje wpłynąć na jej niezależność, potrafi ostro się sprzeciwić. Jej waleczność jest widoczna, bo kontrastuje z drobną sylwetką i grzeczną grzywką - mówi jeden z krakowskich sędziów. Inny dodaje jednak, że ten proces kosztuje sędzię dużo zdrowia. - Dobrze jej życzę, ale wydaje mi się, że ten proces zaczyna ją przerastać. Sędzia powinien gasić spory na sali sądowej. W tym procesie emocje zamiast opadać, ciągle narastają - mówi sędzia.
Sędzia w klinczu
Jeden z najbardziej doświadczonych krakowskich adwokatów, który chce pozostać anonimowy, zwraca uwagę na to, że sędzia znalazła się w polityczno-prawnym klinczu.
- Z jednej strony jest niezawisłość sędziowska, z drugiej strony mamy rozpoczętą już reformę sądownictwa, w której widać pokusy uzależniania sędziów od polityków. Jeśli sędzia uznałaby wnioski oskarżycieli za zasadne, naraziłaby się środowisku prawniczemu jako człowiek uległy ministrowi sprawiedliwości. Sędzia stwierdziła jednak, że pomysły Ziobrów na kontynuowanie procesu nic nowego do niego nie wniosą. I chce go zakończyć. To może zaważyć na jej karierze sędziowskiej. Przypominam, że po reformie prokuratury część źle widzianych przez władzę prokuratorów została dość mocno zdegradowana - mówi adwokat.
***
W związku z procesem ws. śmierci ojca Zbigniewa Ziobry prokuratura wszczęła już dwa odrębne śledztwa.
Pierwsze w grudniu, przeciwko Czesławowi Ch., kierującemu zespołem biegłych, którzy sporządzili opinię uzupełniającą w tej sprawie. Według krakowskich śledczych podejrzany wypełniał w imieniu lekarzy, ale bez ich wiedzy co do treści, rachunki i kartę pracy biegłych. Fałszował przy tym rzeczywisty czas i nakład pracy biegłych.
Drugie śledztwo wszczęła 3 lutego Prokuratura Regionalna w Katowicach w sprawie sędzi Pilarczyk, która prowadzi proces. Śledczy ustalają okoliczności, w jakich doszło do kompletowania składu biegłych, mających wydać uzupełniającą opinię oraz przyznania przez sąd rażąco wysokiej skali kosztów tego dowodu, które znacząco przekraczały koszty ekspertyzy głównej.