Proces w sprawie zabójstwa Jacka Hrycia: Świadek przedstawił makabryczne szczegóły ataku
Rybnicki sąd przesłuchał wczoraj dwóch świadków w procesie dotyczącym zabójstwa 28-letniego Jacka Hrycia z Jastrzębia-Zdroju. Zeznania jednego z nich są kluczowe dla sprawy, bo widział on napastników w momencie ataku.
Pierwszy z przesłuchanych świadków towarzyszył Jackowi Hryciowi w klubie Impresja. Zeznał, że jeden z oskarżonych - Przemysław K. - próbował go prowokować w palarni lokalu, jednak sytuacja się uspokoiła.
Później widział grupę oskarżonych, rozmawiających z Jackiem przed klubem. Odjechał jednak taksówką spod lokalu i nie widział samego momentu pobicia, bo Jacek Hryć z kolegą odeszli w drugą stronę. Właśnie ten kolega - Ariel był przesłuchany przez sąd jako drugi świadek. Jego zeznania są kluczowe dla sprawy. Po spokojnie spędzonym wieczorze, kiedy spontanicznie do niego dosiadł się Jacek Hryć, wyszli razem z lokalu. W odległości ok. 20-30 metrów od wyjścia z Impresji Hryć miał odpowiedzieć na zaczepki
kogoś z grupki osób: „zamknij się smarkaczu” lub „zamknij się szczeniaku”. Potem zorientowali się, że gonią ich napastnicy i w końcu rozdzielili się. - Widziałem czterech mężczyzn, którzy kopali Jacka, dwóch z jednej strony, dwóch z drugiej. Wszyscy kopali go od pasa w górę. Nie zasłaniał się, ani nie krzyczał. Nie wykonywał żadnych ruchów. Wydaje mi się, że był nieprzytomny. Moją uwagę skupił chłopak w niebieskiej bluzie, czyli oskarżony Dawid K. bo miałem go przodem do siebie, a jego ciosy były zadawane piętą w twarz. Nie było tak, że skakał po głowie, tylko wyglądało to tak, jakby chciał wbić głowę Jacka w kostkę brukową - wyjaśnił świadek.