Prof. Dawid Murawa: W Polsce najbardziej opłaca się amputować pierś i nic więcej nie robić
O tym, dlaczego tak wiele Polek choruje na raka i dlaczego tak niewiele z nich może liczyć na zabieg rekonstrukcji piersi, z profesorem onkologiem-chirurgiem Dawidem Murawą, rozmawia Magdalena Baranowska-Szczepańska.
Co roku rak piersi wykrywany jest u 20 tys. Polek. Kobiety zbyt rzadko poddają się regularnym badaniom pozwalającym wcześnie wykryć nowotwory piersi. Dlaczego tak się dzieje? Czy szwankuje tu profilaktyka, edukacja czy brak świadomości. Czy może tak, jak w szkołach wprowadzane są lekcje z zakresu ekonomii czy prawa, powinny być również np. na poziomie liceum prowadzone obowiązkowe zajęcia z lekarzami, którzy uświadamialiby skalę problemu i uczyli samobadania?
Rak piersi jest coraz częstszym problemem. Liczba zachorowań rośnie. Zresztą tego typu sytuacja dotyczy niemal wszystkich nowotworów. Dlaczego? Starzenie się społeczeństwa, chemizacja życia, zanieczyszczenie środowiska to cały splot zdarzeń. Nie ma jednego czynnika, który wpływa na powstanie nowotworu. Generalnie można by rzec „podatna jednostka, niekorzystny wpływ środowiska”. Tymczasem zgłaszalność Polek do mammograficznych badań skryningowych ciągle jest zbyt mała. Wiele osób po prostu nie korzysta z zaproszeń. Mało tego, są też chore, które ciągle jeszcze bagatelizują zmiany guzkowe w piersi, które stają się wyczuwalne. Za każdym takim guzkiem może kryć się rak. Mam wrażenie, iż niestety edukacja jest rzeczywiście bardzo słaba. Faktycznie być może próba edukacji na poziomie licealnym mogłaby w perspektywie czasu przynieść właściwe korzyści - w myśl zasady: lepiej zapobiegać, niż leczyć.
Pacjentki, które na to stać, wybierają leczenie poza krajem, np. w Niemczech, bo uważają, że w Polsce brakuje kompleksowego oraz indywidualnego podejścia do leczenia konkretnej chorej. Standardy polskie odstają również w zakresie rekonstrukcji piersi po mastektomii. We Francji jest to 15 procent pacjentek, w Wielkiej Brytanii i Szwajcarii - 30 procent. W Polsce odsetek rekonstrukcji wynosi zaledwie 1 procent. Czy i jak można to zmienić?
Na pewno nie zmieni tego faktu kwestia samego nazywania różnych ośrodków Breast Unit - bo to modna nazwa obecnie. Chodzi w tym problemie o dwie kwestie. Po pierwsze ośrodki lub grupa ośrodków powinny oferować kompleksowość podejścia do problemu diagnostyki i leczenia raka piersi. Musi to być grupa specjalistów różnych dziedzin niezbędnych do właściwego prowadzenia chorych w tym temacie. Nie muszą oni pracować w jednym budynku. Chodzi o system i logistykę. Po drugie pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. A wie pani, że w Polsce najbardziej opłaca się amputować pierś i najlepiej nic więcej.
Dlaczego, jak to możliwe?
Tak się dzieje, bo wtedy procedura wychodzi na plusie. Rekonstrukcja to zbyteczny luksus według polskich norm. I prawdą jest, iż procent jednoczasowych konstrukcji u chorych z rakiem piersi to kpina. Nie mieścimy się w jakichkolwiek normach europejskich.
W ostatnich latach doszło do obniżenia wieku zachorowań - rak piersi nie dotyczy już tylko kobiet po menopauzie. Z czego to wynika? I czy może pan zdradzić, ile lat miała pana najmłodsza pacjentka?
Od końca. Najmłodsza moja chora miała 22 lata, niestety. Sporo jest obecnie chorych pomiędzy 30. a 35. rokiem życia. Rzeczywiście nawet na oko widzę narastający problem liczby chorych młodych.
Dlaczego?
Tak jak wspomniałem wcześniej, to nieoceniony wpływ środowiska na nasz organizm. Chemizacja życia, w tym żywności, zanieczyszczenie środowiska itd. Chemizacja wiąże się często z problemem większej stymulacji hormonalnej naszych organizmów - substancje działające jak hormony!
Rak piersi nie rozwija się z dnia na dzień. Czy wiadomo, ile czasu rośnie w piersi guzek, który kobieta jest w stanie wyczuć?
Tak, to prawda, guz nie rośnie z reguły bardzo szybko. Najczęściej ten okres, by stał się wyczuwalny, to około roku, czasami nawet dłużej. Niemniej zdarzają się jednak sytuacje, gdzie będzie to okres krótszy, na przykład przy rakach z grupy tych bardziej agresywnych.
Rak piersi dotyczy także mężczyzn. Czy miał pan takiego pacjenta? Czy mężczyźni także powinni się badać tak jak kobiety?
Tak, oczywiście mężczyźni też mogą mieć raka piersi. Częstość to około 1 do 200 - czyli jeden mężczyzna na dwieście kobiet. I rzeczywiście miałem takich chorych mężczyzn, nie raz. Problem polega na tym, iż mężczyźni nie spodziewając się tego problemu nie zwracają uwagi na różne kwestie. Specjalnie nie ma wytycznych co do badania mężczyzn pod kątem raka piersi. Natomiast jeśli mężczyzna wykryje u siebie guzek w piersi, to powinien także jak najszybciej udać się do onkologa i dalej wykonać badanie USG piersi. Często może to być zwykła ginekomastia - przerost gruczołu, niemniej należy to sprawdzić.
Profesor Dawid Murawa - kierownik Katedry Chirurgii i Onkologii Uniwersytetu w Zielonej Górze, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej.