Prof. Edward Czapiewski: Ostatni zgasi światło? [FELIETON]
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy wielu Polaków wraz z rodzinami wyjeżdżało na Zachód w poszukiwaniu lepszych warunków do życia, krążyło takie powiedzenie, że ostatni wyjeżdżający zgasi światło. Nie było obawy, że wszyscy wyjadą, ale tamten upust krwi jest pamiętany, podobnie jak potem wyjazdy w latach dziewięćdziesiątych, czy po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. Dzisiaj, po trzydziestu latach zmian, nasz kraj jest wcale nieźle rozwinięty. Mimo to jesteśmy pełni obaw, co dalej z przyszłością mojej rodziny, społeczności w której żyjemy i wreszcie całej Polski. Co się takiego stało, że mamy coraz więcej obaw o przyszłość naszą i Polski?
Uważam, że trzeba sobie na to pytanie odpowiedzieć twardo i bez ogródek. Wszystko kręci się teraz wokół ewentualnego weta Polski i Węgier, które może zastopować wypracowany w długich negocjacjach budżet na lata 2021 – 2027. Skalę strat pieniędzy wskutek weta znamy, bo ten temat jest wałkowany w niezależnych mediach na okrągło. Najgorsze, że straty te uderzą w ogół Polaków. Stracą firmy rodzinne i cała gospodarka. Bardzo wiele utracą samorządy (tutaj skutki będą katastrofalne), ale najważniejsze straty poniesiemy my wszyscy, ponieważ sumy wsparcia z funduszy UE są już wstępnie zaplanowane i ich zabraknie. Dla wielu będzie to katastrofa, chociaż da się przeżyć - niczym w siermiężnym socjalizmie Władysława Gomułki. Czy mamy do tego wrócić?
Najgorsze, że utwierdzimy swoją pozycję na marginesie Unii z perspektywą wyjścia z niej. Z tego co widać, po wecie „dwóch bratanków” pozostałe 25 państw w szybkim tempie zaplanuje budżet dla 25 państw, a Polska i Węgry wypadną. Węgrzy zapłacą też swoją cenę wchodząc do sojuszu z Rosją Putina. Historia uczy, że będzie to kosztowny sojusz. My natomiast, po wyjściu z UE, zostaniemy sami z wszystkimi tego konsekwencjami. Warto pamiętać, jak długo walczyliśmy, aby wstąpić do NATO i UE. Oczywiście można zrobić „powtórkę z rozrywki”, ale na pomoc innych trudno już będzie liczyć. Nie znamy przecież rozmiarów kryzysu, z jakim spotkamy się praktycznie po wyjściu z UE. Ile jeszcze czasu politykom europejskim zechce się z nami chandryczyć tak jak teraz. Widać, że kończy się cierpliwość. A gdzie jest to Międzymorze? Zostały same tylko Polska i Węgry.
W imię czego ta cała beznadziejna wojna z UE? Chodzi o praworządność, czyli o konsekwentne przestrzeganie zasady trójpodziału władz. Sądownictwo można jeszcze uratować przed działaniami Ziobro i spółki. Na przykładzie Trybunału Konstytucyjnego widzimy, jak zadziałała ta pseudoreforma Ziobry. Efekty widać po całkowicie podporządkowanej prokuraturze, Krajowej Radzie Sądownictwa itd. Pozostałe państwa europejskie dostrzegają, jakie skutki przynoszą tzw. reformy i dlatego Polska i Węgry nie znajdą poparcia pozostałych 25 państw UE. Doprawdy, nie warto dla interesów prywatnych, a nie publicznych, pogarszać losu Polski. Tak kiedyś postąpiła osławiona Targowica i do dzisiaj jest przeklęta w pamięci Polaków. Wypchnięcie Polski z UE będzie dla naszych losów katastrofalne i trzeba mieć tego świadomość. Lepiej wysłać Ziobrę z kumplami na przysłowiowe grzybki, niż igrać losami naszej Wspólnoty.