Z prof. Henrykiem Ćwiklińskim, ekonomistą z UG, rozmawia Tomasz Rozwadowski.
Kilka dni temu wicepremier Mateusz Morawiecki i minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska porozumieli się co do ostatecznej likwidacji drugiego filaru ubezpieczeń emerytalnych. Co to porozumienie oznacza dla przyszłych emerytów i całości polskiej gospodarki?
Rzeczywiście, w tak szczątkowej formie, w jakiej były od pewnego czasu Otwarte Fundusze Emerytalne, nie miały one racji bytu. W zasadzie więc informacja o ich zamknięciu jest logicznym dopełnieniem ich działalności.
Jednak mimo wszystko w OFE zostały miliardy złotych. Co się teraz stanie z tymi pieniędzmi?
Wcześniej była informacja, że zostaną one przeniesione do III filaru, ale z tego, co wiem, nie została ona potwierdzona. Firmy, które obsługują w Polsce III filar ubezpieczeń emerytalnych, powinny do niego zapraszać, jak dotąd coś takiego się nie dzieje.
Coraz bliżej likwidacji OFE.
Jak będziemy odkładać na emeryturę?
Przyszli emeryci mogą się czuć się zdezorientowani. Co będzie z ich świadczeniami?
W najbardziej rozwiniętych gospodarczo i społecznie państwach, na przykład w Australii i w Kanadzie, istnieją państwowe systemy ubezpieczeń społecznych podobne do polskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jednak świadczenia emerytalne pochodzące z nich są niewielkie, nie pozwalają umrzeć, ale i nie dają żyć. Dlatego też społeczeństwa są przygotowane do uczestnictwa w III filarze, który jest obowiązkowy, choć można z niego zrezygnować. Podobne rozwiązanie powinno być stosowane i u nas.
Czy zamknięcie OFE jest słuszną decyzją?
Kiedy to usłyszałem, pomyślałem, że podjęto właściwy krok. Myślałem, że ubezpieczenie w III filarze będzie dotyczyło wszystkich, z możliwością wycofania się z płacenia składek. W takim przypadku do III filaru sukcesywnie dochodziliby nowi ubezpieczeni i system by się stopniowo umacniał. Jednak diabeł tkwi w szczegółach i wciąż nie wiadomo, jak będą wyglądały proporcje składek wpłacanych przez pracowników, ewentualnie także ich pracodawców.
Ale jak rozumiem, główny ciężar składek w takim ustawieniu ponosi pracownik?
Takie jest założenie, choć pewien stopień partycypacji pracodawcy również powinien obowiązywać. Tak to wygląda we wspomnianych przeze mnie wzorcowych systemach.
Czy likwidacja II filaru oznacza, że podjęta blisko 20 lat temu wielka reforma systemu emerytalnego zakończyła się klęską?
Nie można tego powiedzieć w tak kategoryczny sposób. Reforma ubezpieczeń emerytalnych, wprowadzona na przełomie wieków, jest typowym przykładem rozwiązania słusznego i bardzo dobrze pomyślnego, ale zaniedbanego w realizacji. Całkowita likwidacja OFE jest skutkiem tego, że ani obecny rząd, ani poprzednie nie potrafiły dokonać skutecznej reformy OFE, która była konieczna.
Czyli w takiej formie, w jakiej były ostatnio, OFE kwalifikowały się do zamknięcia?
OFE były nie tylko niereformowane, ale także osłabiane finansowo przez kolejne rządy. Pierwszym ciosem było wyprowadzenie z nich dużej części zgromadzonych środków przez ministra finansów w koalicji PO/PSL profesora Jacka Rostowskiego w celu obniżenia nadmiernego zadłużenia państwa. Drugi skok na kasę OFE został dokonany już przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Z OFE został więc już tylko szkielet i utrzymywanie tej szczątkowej formy przy życiu nie ma sensu.
Zastanawia mnie los miliardów zgromadzonych przez lata przez ubezpieczających się w OFE. Czy zniknęły w przestrzeni kosmicznej?
Mnie to też zastanawia. Nie wiemy, ile pieniędzy zostało i jaki będzie ich dalszy los. Może specjaliści od systemu emerytalnego mają większe rozeznanie, ale reszta ekonomistów tego nie wie. Przy likwidacji OFE wszystkie te rzeczy powinny zostać skrupulatnie rozliczone i podane do publicznej wiadomości. Jeśli tak się nie stanie, byłoby to po prostu złodziejstwo.