Prof. Piotr Laudański: Lekarz niczego nie może sugerować
- Badanie prenatalne zawsze będzie może wykonać i naszym obowiązkiem jest informowanie pacjentek o takiej możliwości - mówi prof. Piotr Laudański. - A to - czy one będą chciały je wykonać, czy nie - będzie zależało tylko i wyłącznie od nich
Dużo pacjentek chce rodzić u was na oddziale?
Prof. Piotr Laudański: W tym roku wygląda na to, że przyjmiemy około 2 tys. porodów. Ponieważ w miejscu, które zajmiemy ostatecznie, trwa jeszcze remont - i prawdopodobnie potrwa do końca 2017 roku - funkcjonujemy w lokalizacji przejściowej, co skutkuje tym, że mamy aż o 15 łóżek mniej. Ponadto w związku z tym, że jesteśmy ośrodkiem III stopnia referencyjności, mamy obowiązek, jak wszystkie ośrodki tej rangi, przyjmować w pierwszej kolejności ciąże najtrudniejsze. Te, które rzeczywiście są obarczone powikłaniami, ciąże wysokiego ryzyka, ciąże zagrożone porodem przedwczesnym. Te dwie kwestie sprawiają, że często nie możemy przyjmować normalnych, fizjologicznych ciąż. Taka sytuacja utrzyma się jeszcze około 6-12 miesięcy. W związku z powyższym dość często zdarzają się sytuacje, że nie jesteśmy w stanie przyjmować pacjentek, które chciałyby u nas rodzić - chociażby dlatego, że wciąż chyba jako jedyny państwowy szpital w Białymstoku możemy zaoferować znieczulenia do porodów. Po remoncie sytuacja powinna się unormować, ponieważ wrócimy do „starej” lokalizacji, gdzie będziemy mogli hospitalizować więcej pacjentek.
Dla tych kobiet, które wiedzą, że spodziewają się chorego dziecka, przebywanie ze szczęśliwymi mamami zdrowych dzieci to trudna sytuacja. A w szpitalu leżą z nimi przez 24 godziny na dobę w jednej sali.
W oddziale patologii ciąży z reguły leżą kobiety, które mają jakiś problem. Tam nie ma zdrowych kobiet. Jeśli tak do tego podejdziemy, to trzeba by każdą pacjentkę kłaść na oddzielną salę, bo każda z nich ma inny problem. Niestety nie mamy takich możliwości... nie ma tylu sal w szpitalu. W oddziale sale chorych są dwu-, trzy-, lub czteroosobowe. I pacjentki przebywają tam wspólnie.
No właśnie...
No właśnie... Ale u nas z przyczyn lokalowych, przynajmniej na obecnym etapie, nie jest to możliwe... Po zakończeniu remontu będziemy się oczywiście starać się tak robić. Wszystko zależy od dostępności miejsc.
Chciałam zapytać jeszcze o badania prenatalne. Są robione tutaj?
W Klinice Perinatologii i Położnictwa nie, ale w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym oczywiście są wykonywane.
Są potrzebne?
Oczywiście. Nowoczesne położnictwo opiera się także na diagnostyce prenatalnej. Wszystko jednak zależy od tego, jakie jest podejście kobiet do badań prenatalnych. Mogą być wykonywane w zakresie poszukiwania wad płodu, ale mogą być również wykonywane w zakresie chorób, które występują w czasie ciąży, np. stanu przedrzucawkowego, czyli tzw. zatrucia ciążowego. Więc jeśli chodzi o wykonywanie takich badań, to każda pacjentka w ciąży powinna usłyszeć od lekarza prowadzącego o możliwości ich wykonywania. Podstawowa kwestia dotyczy tego, co ciężarna - przyszła matka zrobi z tą informacją. Bo jeżeli na przykład w następstwie badań prenatalnych okaże się, że została stwierdzona wada płodu - to co ona z tym zrobi: czy będzie chciała donosić ciążę, czy będzie chciała ją przerwać. Zgodnie z obecną ustawą może taką ciążę przerwać, w przypadku gdy wada jest ciężka i nieodwracalna. W Sejmie trwają już jednak prace, żeby zlikwidować tę część ustawy, która mówi o dopuszczalności usunięcia ciąży właśnie w przypadku ciężkiej, nieodwracalnej wady płodu.
Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie ustawodawca, badanie prenatalne zawsze będzie może wykonać i naszym obowiązkiem jest informowanie pacjentek o takiej możliwości. A to - czy one będą chciały je wykonać, czy nie - będzie zależało tylko i wyłącznie od nich. My lekarze nie mamy prawa sugerować pacjentce czegokolwiek, jedynie rzetelnie ją informować. Jeśli chodzi o badania prenatalne w zakresie poszukiwania wad płodu, nie wszystkim pacjentkom są one refundowane, jedynie tym, które spełniają określone kryteria. W innym przypadku pacjentka może te badania wykonać, ale musi opłacić ich koszt.
Co to za kryteria?
Są to ściśle określone kryteria, które pacjentka musi spełnić, aby badania mogły być refundowane: między innymi wiek - 35 lat i powyżej, obciążenie wadami genetycznymi w rodzinie czy też występująca wada płodu w poprzedniej ciąży.
Czasem lekarze badaniami prenatalnymi określają któreś tam z kolei badania USG. Jednak chyba nie o takich badaniach rozmawiamy?
W skład badań prenatalnych wchodzą: badanie ultrasonograficzne, badanie biochemiczne i nowoczesne badania genetyczne oparte o badanie wolnego DNA płodowego - są to tzw. nieinwazyjne badania prenatalne. Wykonuje się je w pierwszym trymestrze ciąży. Na podstawie wyniku tego badania można określić, jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia wady u płodu. Jeżeli jest ono wysokie, wówczas pacjentce proponuje się wykonanie badania inwazyjnego, tzw. amniopunkcję lub biopsję trofoblastu, gdzie się bada bezpośrednio kariotyp płodu.
Z lekarskiego punktu widzenia - to jest potrzebne?
Z każdego punktu widzenia to jest potrzebne. Ja uważam, że każda pacjentka ma prawo do informacji, ma prawo wiedzieć, czy jej ciąża się rozwija prawidłowo czy nie. KAŻDA pacjentka musi być poinformowana o stanie płodu. I swoim stanie. Do tego właśnie służy diagnostyka prenatalna. Jeśli chodzi o mnie - zawsze informuję wszystkie pacjentki, że mają możliwość wykonania tego typu badań.
Kobiety boją się teraz, że te badania zostaną zakazane.
Badania raczej nigdy nie zostaną zakazane, bo nie jest chyba ideą ustawodawcy, żeby zakazać badań prenatalnych, tylko zakazać możliwości usunięcia ciąży. To są dwie różne rzeczy. Co innego informacja o płodzie, co innego - możliwość usunięcia ciąży. Pomysłodawcy nowej ustawy, jak rozumiem, nie mają na celu zabronienia wykonywania badań prenatalnych. W nowoczesnej diagnostyce prenatalnej chodzi o to, że pacjentce mówimy wprost: ma pani wybór. Jeśli stwierdzimy, że jest zespól Edwadrsa czy Patou - może albo usunąć taką ciążę, albo nie - decyzja oczywiście zależy od niej. Główna idea jest taka, żeby po prostu pacjentka wiedziała.
W potencjalnie nowym projekcie - rozumiem - chodzi o to, żeby zabronić usuwania takiej ciąży, a nie diagnostyki prenatalnej. Pozostaje kwestia pewnego bardzo niewielkiego ryzyka utraty ciąży w wyniku zastosowania inwazyjnej diagnostyki prenatalnej, np. amniopunkcji. Trudno mi to sobie wyobrazić, ale pojawiały się pomysły, aby także tego typu diagnostyka była zabroniona, bo potencjalnie naraża płód.
Często się pacjentki decydują na usunięcie takiej ciąży?
Trudno mi jednoznacznie powiedzieć. Często pacjentki nie informują o swoich decyzjach. Z drugiej strony - raportowanie badań prenatalnych w Polsce nie jest doskonałe.
A w Białymstoku można usunąć ciążę?
Można. Oczywiście. Jak jest ciężka i nieodwracalna wada płodu.
To legendy, że lekarze odsyłają takie pacjentki?
Odsyłają... Każdy ośrodek powinien to wykonać. Oczywiście lekarze unikają tych tematów. Nie chcą tego brać na siebie - bo presja społeczna i polityczna jest bardzo duża. Ale każdy ośrodek, który ma podpisaną umowę z NFZ, powinien wykonać taki zabieg. To nie musi być koniecznie trzeciorzędowy ośrodek referencyjny. Każdy ośrodek, który ma umowę z NFZ, powinien wykonać taki zabieg.
Co sądzi pan - jako lekarz i jako człowiek, o 4 tysiącach złotych, jakie rząd proponuje matkom za urodzenie ciężko chorego dziecka.
Każde pieniądze są oczywiście ważne. Te pieniądze na pewno się przydadzą wszystkim potrzebującym. Tylko z całą pewnością są to pieniądze bardzo nieduże. Bo jednorazowa wypłata 4 tys. nie załatwi problemów dziecka urodzonego np. z zespołem Downa, które musi być otoczone szczególną opieką przez całe swoje życie. Co w takim przypadku załatwiają 4 tysiące złotych? Przecież to jest kropla w morzu potrzeb.
Co jest potrzebne, żeby ten oddział, którym pan kieruje, lepiej funkcjonował?
Nie ma specjalnie wymagań sprzętowych, bo klinika jest już dosyć dobrze wyposażona. Ale zawsze trzeba być bardzo czujnym. W tym zawodzie trzeba być uważnym i możliwie najczęściej stosować rekomendowane algorytmy. To jest chyba najważniejsze. I może powinniśmy mieć jeszcze więcej empatii do pacjentów. Choć to łatwo mówić - więcej empatii. Będąc na dyżurze, obsługując jeden poród po drugim, w nocy bez przerwy, kiedy często nakładają się na siebie powikłania, wskutek zmęczenia można stracić koncentrację. Po prostu trzeba cały czas być czujnym i skoncentrowanym. I to jest bardzo ważne.
No właśnie o to chciałam zapytać. Bo empatia to jedno - jej poziom pewnie zależy od człowieka. Ale czy są jakieś szkolenia personelu, jak należy się zachować w stosunku do takich matek? Słyszałam, że nie zawsze jest idealnie.
Przez cały czas prowadzimy rozmowy, informujemy i staramy się uczulać personel średni, ale też lekarzy, co do tego, jak powinni się zachowywać i jakich wypowiedzi unikać. Wydaje mi się, że to nie jest wielki problem w naszej klinice - mimo wszystko. Większość położnych bardzo dobrze wie, jak ma się zachowywać. Jeżeli mimo wszystko coś się zdarzy, to są to raczej incydentalne sytuacje... i bardzo nagłaśniane oczywiście. W większości przypadków wszystko odbywa się jak należy.
Kim jest prof. Piotr Laudański?
Kierownik Kliniki Perinatologii i Położnictwa, 42 lata. W 2003r. uzyskał tytuł doktora, a w 2010 tytuł doktora habilitowanego. Posiada tytuł specjalisty w dziedzinie ginekologii i położnictwa oraz jako pierwszy w województwie podlaskim zdobył tytuł specjalisty w dziedzinie perinatologii. Kilka dni temu uzyskał kolejną podspecjalizację z endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości.
Profesor w pracy klinicznej interesuje się różnymi aspektami położnictwa i medycyny rozrodu, ze szczególnym uwzględnieniem opieki nad pacjentkami z niepłodnością i endometriozą. Jest autorem ponad 60 publikacji naukowych z listy filadelfijskiej, których IF wynosi ponad 100. Jest też autorem 10 patentów i wniosków patentowych. Może się również pochwalić licznymi nagrodami, m.in. Nagrodą Innowatora UMB w 2013r. Wspólnie z zespołem zdobył Złoty Medal Międzynarodowej Wystawy Innowacji w Genewie w 2015r.
Jest kierownikiem/głównym wykonawcą w ponad 60 projektach krajowych i zagranicznych (w tym KBN, NCN, fundusze norweskie). Dzięki jego staraniom Szpital uzyskał ponad 3 mln zł z funduszy norweskich na projekt naukowo szkoleniowy w zakresie endoskopii ginekologicznej. Obecnie jest w trakcie zaawansowanych rozmów z partnerami biznesowymi dot. aplikacji klinicznej uzyskanych patentów w zakresie diagnostyki prenatalnej. W 2015r. został wybrany na wiceprzewodniczącego Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, jest konsultantem wojewódzkim ds. perinatologii.
Jest żonaty i ma trójkę dzieci.