Prof. Raczak: Nie odmówiłbym ciężko choremu marihuany
Z prof. dr. hab. Grzegorzem Raczakiem, przewodniczącym sejmowej podkomisji ds. leczniczej marihuany, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.
Podkomisja, którą Pan kieruje, już czwarty miesiąc debatuje na temat marihuany. Dlaczego trwa to tak długo?
Prace nad tym projektem ustawy przedłużają się z powodu dużej różnicy zdań pomiędzy posłami na temat różnych aspektów produkcji i stosowania marihuany w celach leczniczych. Odmiennie oceniają oni dowody naukowe mające świadczyć o jej skuteczności w leczeniu różnych chorób.
Stroną w tym sporze są też rodzice dzieci chorych na padaczkę, u których lecznicza marihuana zredukowała liczbę napadów oraz lekarze, którzy uważają, że dostępne badania naukowe wystarczająco udowadniają skuteczność i bezpieczeństwo marihuany. Jest jeszcze trzecia strona - to polityczni gracze, którzy w sposób cyniczny wykorzystują marihuanę jako narzędzie w walce politycznej.
Ostateczną wersję projektu udało się jednak w końcu przygotować?
Udało się. 7 lutego przedstawię ją na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia. Mam nadzieję, że Komisja Zdrowia przyjmie nasz punkt widzenia i procedura potoczy się dalej, choć nie jestem w stanie przewidzieć, czy tak będzie na pewno.
Co zakłada ten projekt?
Wydaje się, że jest zgoda na wprowadzenie marihuany jako surowca farmaceutycznego do aptek. To ważny krok w kierunku zwiększenia dostępności i to w sposób relatywnie szybki, środka, który stanowi przedmiot sporu. Nie ma natomiast zgody na uprawę go na terenie Polski.
Czyli trzeba będzie sprowadzać. Tylko co - konopie czy gotowe leki ?
Będziemy sprowadzać z zagranicy (głównie Czech, Włoch i Holandii przyp. red.) susz z konopi indyjskich oraz wyciągi i nalewki farmaceutyczne, które będą stanowić w myśl ustawy surowiec farmaceutyczny. Z tego surowca apteki będą sporządzać leki recepturowe na zlecenie lekarza.
Wszystkie apteki czy tylko wybrane?
Myślę że, przynajmniej na początku, powinny to być wybrane apteki. Jedna, a może kilka na województwo. W praktyce ma to wyglądać następująco: pacjent będzie szedł do lekarza, jeśli ten będzie widział wskazania do podania leku, którego składnikiem jest ziele marihuany, olej lub nalewka - to go przepisze na receptę. Apteka przygotuje lek, a pacjent go odbierze np. następnego dnia. Lek nie będzie jednak refundowany, przynajmniej początkowo.
Czy każdy lekarz będzie mógł zaordynować pacjentowi lek z marihuaną?
Wydaje mi się, że na początek warto upoważnić do tego część lekarzy - onkologów, neurologów, może niektórych lekarzy rodzinnych, zajmujących się chorymi przewlekle. Jeśli okaże się, że potrzeby w tym zakresie są większe, listę lekarzy uprawnionych można rozszerzyć.
Wierzy Pan w leczniczą moc marihuany?
Wiara nie wystarczy. Jako lekarz i naukowiec muszę w sposób obiektywny i krytyczny oceniać doniesienia ze świata nauki. Istnieje wiele publikacji w literaturze fachowej oraz popularnej, sugerujących skuteczność marihuany w różnych stanach klinicznych. Jednak wartość tych publikacji jest zwykle ograniczona.
Może nie ma dowodów naukowych, że marihuana lecznicza jest w stanie pokonać raka, wyleczyć dziecko z padaczki itd. Czy jednak odmówiłby Pan jej podania ciężko choremu, choć łagodzi ona tylko subiektywne dolegliwości - wymioty, ból, wstręt do jedzenia?
Absolutnie bym nie odmawiał, ale stosowałbym ją z ostrożnością i rozsądkiem. Jeśli chory cierpi, a stosowane dotąd leki nie działają, łatwiej zdecydować się na sposoby leczenia, które co prawda nie są wystarczająco sprawdzone, ale mogą choremu ulżyć. Tak jest z marihuaną. Oporna na leki padaczka u dzieci, wymioty, zaburzenia łaknienia, bóle w nowotworach, dlaczego nie spróbować?