Prof. Ryszard Tadeusiewicz: Symbioza po drugiej stronie ekranu
Komputery, laptopy i smartfony to obecnie narzędzia, za pomocą których pozyskujemy wiadomości na większość tematów. Żeby te informacje były dla nas dostępne i użyteczne, potrzebne są dwie instytucje: takie, które informacje gromadzą, oraz takie, które je wyszukują i udostępniają w miarę potrzeb. Oczywiście instytucji jednego i drugiego rodzaju jest obecnie bardzo wiele, ale na plan pierwszy wydobywają się zdecydowanie dwie: Wikipedia odpowiedzialna za gromadzenie i Google odpowiedzialne za wyszukiwanie.
Cele tych obu instytucji są odmienne. Współzałożyciel Wikipedii Jimmy Wales deklarował w 2004 roku, że jego celem jest „stworzenie świata, w którym każda osoba na planecie uzyska swobodny dostęp do sumy całej ludzkiej wiedzy”. I tak to działa do dziś - Wikipedia nie wymaga żadnych opłat bezpośrednio ani pośrednio (poprzez reklamy) i opiera się na społecznej pracy mnóstwa entuzjastów na całym świecie. Google pozornie też są darmowe, ale wyszukując na zapytania użytkowników potrzebne im informacje - podsuwają im „informacje sponsorowane” (czyli mówiąc prawdę - płatne reklamy), a ponadto gromadzą informacje o tych użytkownikach, które mogą potem znaleźć różne zastosowania. Połączenie idealizmu Wikipedii i pragmatyzmu Google daje jednak świetne wyniki. Google korzysta z łatwego dostępu do zbiorów informacji zgromadzonych w Wikipedii (odpowiednie interfejsy API działają szybko i skutecznie), a w zamian ma tak ustawione priorytety, że w odpowiedzi udzielanej użytkownikowi odpowiednia strona Wikipedii dotycząca zagadnienia zawartego w pytaniu znajduje się na jednym z czołowych miejsc.
O tym, jak bardzo użytkownicy cenią te skierowania do Wikipedii, świadczył eksperyment, jaki przeprowadzili w 2017 roku Connor McMahon, Isaac Johnson i Brent Hecht. Otóż za wiedzą i zgodą zarówno Google, jak i Wikipedii na pewien czas doprowadzili oni do tego, że w wynikach wyszukiwań tworzonych przez Google odwołania do Wikipedii były usuwane, pokazywano tylko inne odwołania. Wystarczyła godzina, by w Internecie zaczęła narastać burza:
- Co się dzieje z Google? Źle działa!!
Takie komunikaty napływały z całego świata.
Oczywiście odwołania do Wikipedii przywrócono i głosy oburzenia zniknęły z mediów społecznościowych, ale widać było, jak wrażliwy jest to punkt.
Zbadano także sprawność działania w drugą stronę. W 2019 roku Andres Lih wprowadził do Wikipedii testowy wpis (o Verze Simons) i mierzył czas, po jakim informacja na ten temat pojawi się w wynikach wyszukiwania Google. Wystarczyło 15 minut, a nowa wiadomość była już dostępna dla całego świata.
Warto dodać, że Google wspierają też Wikipedie dobrowolnymi wpłatami.
Działania Wikipedii, która na każdy temat stara się zebrać maksymalnie wyczerpującą informację, nie zawsze jednak dobrze trafiają w gusty i potrzeby odbiorcy. Zapytanie w Googlach o wojnę rosyjsko-ukraińską odsyła do artykułu w Wikipedii, który zawiera ponad 10 tys. słów i odwołuje się do ponad 400 przypisów. To samo zapytanie skierowane do modnego obecnie Chat GPT-4 generuje zgrabną i krótką odpowiedź, chociaż przy uczeniu tego programu teksty Wikipedii stanowiły bardzo istotny składnik jego zasobu wiedzy. Dla wielu użytkowników ta krótka „wiedza w pigułce” zawarta w odpowiedzi Chat GPT jest korzystniejsza niż obszerne i dobrze udokumentowane informacje z Wikipedii.
Niestety - sztuczna inteligencja nas rozleniwia, a dla doraźnej wygody jesteśmy często skłonni poświęcić wartość, jaką jest wysoka wiarygodność i weryfikowalność informacji z Wikipedii. Niestety, informacje z Chat GPT owej gwarancji jakości nie posiadają, a czasem są tak dalekie od prawdy, że ukuto dla nich wielce znamienną nazwę: „halucynacje”.