Prof. Skotnicki: Lekarz, który traci pacjentów, nie może czuć się spełniony

Każda śmierć jest przegraną. Może nawet nie naszą, osobistą, ale medycyny - mówi prof. Aleksander Skotnicki, hematolog, kierownik Kliniki Hematologii Collegium Medicum UJ, który właśnie odchodzi na emeryturę.

Jaką klinikę Pan Profesor zostawia?

Taką, która działa nawet wtedy, kiedy nie ma w niej szefa. Moi współpracownicy doskonale wiedzą, co mają robić, przeszczepy są zaplanowane z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, dawcy czekają. System działa bez zarzutu, i jest w tym też moja zasługa. Zespół lekarzy pracuje na bardzo wysokim poziomie, tak więc spokojnie mogę powiedzieć, że moi współpracownicy przerośli nie tylko mnie, ale także wielu specjalistów w Polsce.

Odchodzi Profesor bez żalu?

Żal na pewno jest, ale nie dlatego, że tracę stanowisko, ale z tego powodu, że w ostatnich dwóch latach w hematologii pojawiła się całkiem nowa możliwość leczenia tych, którzy do tej pory umierali. Potwierdziła się wizja prof. Juliana Aleksandrowicza, który wierzył, że odpornością można zabić bardzo groźny nowotwór. Dziś mamy szansę na tyle zmodyfikować nasze komórki obronne, by potrafiły rozprawić się z ciężkim nowotworem. Takim, z którym nie jest w stanie poradzić sobie chemia, i to w potężnych dawkach. Udowadnia to wielką siłę i doskonałość naszego organizmu.

Myślał Pan Profesor o takich możliwościach choćby 20 lat temu, kiedy jeszcze w Polsce nie wykonywano przeszczepów?

To była inna era w leczeniu tej choroby. 20 lat temu, gdy do gabinetu wchodził pacjent z ostrą białaczką, wiedzieliśmy, że jego życie nie potrwa długo. Dziś myślimy od razu, czy jest dawca, jakie procedury zastosować, aby doprowadzić do przeszczepu i do wyzdrowienia. I to jest piękne.