Z prof. Andrzejem Stępniakiem, znawcą spraw europejskich rozmawia Tomasz Rozwadowski
Czy kandydat polskiego rządu na przewodniczącego Rady Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski to poważna kandydatura, czy tylko pusty gest?
Jeśli chodzi o szanse na wybór, to nie, ale we wszystkich innych aspektach to najkorzystniejsza opcja dla PiS, które przecież tworzy rząd, jaka mogła się zdarzyć.
Na czym Pan opiera to przekonanie?
Jacek jest wybitnym specjalistą od spraw europejskich i politykiem doskonale znanym w Europie od lat. Znam go od bardzo dawna, byliśmy razem we wszystkich właściwie grupach eksperckich i doradczych, począwszy od okresu jeszcze głęboko przed rozpoczęciem negocjacji w sprawie członkostwa Polski w UE. Tu zasługi ma ogromne, poparte późniejszymi osiągnięciami w Parlamencie Europejskim. W tym sensie nie jest figurantem wyciągniętym przez PiS z jakichś zakamarków, tylko mocną, rozpoznawalną postacią Europy.
Dlaczego więc jest niewybieralny?
Między innymi dlatego że Donald Tusk jest kandydatem jeszcze mocniejszym. Sprawdził się już na tym stanowisku, ma poparcie wszystkich państw UE poza własną ojczyzną, a przede wszystkim ma bardzo dobre notowania u premierów najważniejszych rządów unijnych. Na dobrą sprawę, ma już tę drugą kadencję zagwarantowaną.
Jeśli PiS wie, że nie storpeduje kandydatury Tuska, to granie Saryuszem-Wolskim jest na użytek wewnętrzny?
Zdecydowanie tak jest. PiS pokazuje swoim wyborcom, że ma dobrego kandydata, że nie odpuściło tej sprawy i w dodatku zachowało się, powiedzmy, konstruktywnie. Oponenci, w tym także ja, podkreślali, że PiS neguje Tuska dla samej negacji, a teraz jest to linia krytyki, przynajmniej formalnie, nieaktualna. Ale to mało w porównaniu z korzyściami z przeciągnięcia Saryusza-Wolskiego na stronę PiS.
Na czym one polegają?
PiS wyjmuje z Platformy Obywatelskiej poważnego polityka sporego kalibru i to jest sukces, który będzie z pewnością ogrywany na wszelkie możliwe sposoby. Po drugie, jeśli prawdziwe są spekulacje o tym, że PiS obiecuje Jackowi stanowisko ministra spraw zagranicznych, to jest to prawdziwy majstersztyk.
Aż tak?
Po pierwsze, Witold Waszczykowski to jeden z najsłabszych punktów tego rządu. Po drugie, kwestie wizerunkowe, które da zmiana tym stanowisku. Po trzecie, poważny policzek dla PO. Po czwarte, wybitny fachowiec na stanowisku ministra, który uwierzytelniłby image rządu eksperckiego. Po piąte, Jacek z pewnością się zgodzi przyjąć to stanowisko i będzie lojalnym człowiekiem PiS.
Porzuci dawną partię bez żalu?
On nie jest platformersem z krwi i kości. Był lojalnym politykiem PO, dlatego że ta partia dała mu szansę kariery politycznej. A Jacek ma wielkie ambicje i marzy o wysokim stanowisku dla uwieńczenia swojej kariery. Już kilka razy był blisko, niewiele brakowało na przykład, by został wicepremierem w rządzie Jerzego Buzka. A później był bardzo mocnym kandydatem na komisarza UE, którym zamiast niego został Janusz Lewandowski.
Poseł PiS Tadeusz Cymański zachwala go jako „100-procentowego Polaka“.
To kolejny przytyk w kierunku Tuska, a ukłon w kierunku twardego elektoratu. Jacek jest rzeczywiście bliski koncepcji „Europy ojczyzn“, forsowanej przez PiS. Cymański też zagrał słynnym „dziadkiem z Wehrmachtu” wobec Tuska, który, w mojej opinii, jest o wiele lepszym przewodniczącym RE niż był premierem RP.
Czy Saryusz-Wolski będzie dobrym ministrem?
Jest fachowcem, zna kilka języków europejskich, ma świetną sieć kontaktów. Jest medialny i kocha media. To jest, jak myślę, jeden z głównych jego motywów. Wyjście z cienia, ekspozycja w mediach. Ma parcie na media niezaprzeczalnie. Oraz na władzę. Za jednym zamachem będzie miał jedno i drugie.