Profesor Zembala: Film"Bogowie" zdziałał cuda, są nowi dawcy!
Niezwykły efekt wielkiego filmu pt. "Bogowie" o prof. Relidze. Lekarze ujawniają nam, że skłania ludzi do decyzji o oddawaniu organów. Transplantologia zyskuje. W październiku wzrosła liczba dawców serca oraz dawców szpiku.
Do tej pory ponad milion Polaków, licząc od dnia premiery na początku października, obejrzało film "Bogowie", który w amerykańskim stylu opowiada historię pierwszego przeszczepu serca w Polsce, dokonanego przez prof. Zbigniewa Religę. I, proszę sobie wyobrazić, coś drgnęło w... sercach Polaków.
Pozytywny przekaz
We wrześniu w całym kraju przeszczepiono tylko jedno serce, ale w październiku przeszczepów było już dziesięć. Ogółem liczba dawców wszystkich narządów od września do października wzrosła z 61 do 74. Można też mówić wręcz o lawinowym wzroście dawców szpiku - o ok. 13 tys.
- Teraz we wszystkich polskich rejestrach mamy aż 742 tys. 572 dawców, co daje nam trzecie miejsce w Europie. Stajemy się samowystarczalni, możemy spokojnie znaleźć dla chorego Polaka dawcę z Polski. Ba, coraz więcej jest dawców z naszego kraju ratujących życie przedstawicielom Polonii amerykańskiej - mówi Aleksandra Dyląg z Regionalnej Stacji Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. - Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to film "Bogowie" miał i ma wielki wpływ na postawy ludzi, szczególnie młodych. Podczas naszych wizyt w szkołach, wykładów, licealiści sami proszą o oświadczenie woli, co wcześniej było zupełną rzadkością - dodaje Aleksandra Dyląg.
"Efekt Bogów" widzą już także w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. - Jestem pewna, że film przyniesie pozytywny efekt w dłuższej perspektywie. W październiku mieliśmy "zachłyśnięcie" się tematem, w listopadzie narządów do przeszczepów było mniej, ale trzeba dać sobie czas. Tu zmiany przebiegają wolniej, ale na pewno dojdzie do przełomu - ocenia Bogumiła Król z Biura Koordynacji Transplantacji Serca z zabrzańskiego Centrum.
Dyrektor szpitala, kardiochirurg prof. Marian Zembala, już odczuł działanie "Bogów". - Jest mniej odmów ze strony rodzin dawców, życzliwsze spojrzenie i mobilizacja, także ze strony tak ważnego i docenionego w filmie środowiska anestezjologów, bez których transplantacja nie mogłaby się rozwijać - wyjaśnia prof. Zembala, uczestnik pierwszego, historycznego przeszczepu serca w 1985 roku.
Lekarz opowiada niesamowitą historię. Od pięciu tygodni kontaktuje się z nim młody chłopak z Łomży, na którego po śmierci rodziców spadł obowiązek opieki nad młodszym bratem. - Jego brat wpadł w narkotyki. Andrzej zaciągnął go na "Bogów". Potem chłopak poszedł jeszcze raz sam. Jak mi przekazał Andrzej, obraz tak wstrząsnął jego bratem, że od pięciu tygodni nie bierze. To siła pozytywnego przekazu filmu, który wpływa tak mocno na ludzi - wyjaśnia prof. Zembala.
W 2007 roku przeszczepy zostały na długie miesiące niemal zahamowane przez sprawę prof. G., znanego warszawskiego kardiochirurga, którego oskarżono o przyjmowanie łapówek m.in. w zamian za przyspieszenie przeszczepu, ale optymistyczny przekaz, jaki wypływa z filmowego hitu, ma niezwykłe znaczenie dla decyzji podejmowanych przez potencjalnych dawców i ich rodziny. Szczególnie jeśli chodzi o młodsze pokolenie.
- Ten obraz mocno trafił do ludzi ze względu na realizm i szczerość głównego bohatera, mimo że dla naszych obecnych licealistów PRL jest jak epoka lodowcowa - śmieje się Bogumiła Król.
Buntownik Religa
Tuż przed projekcją "Bogów" widzowie mogą zobaczyć, także stworzony w Zabrzu dzięki pomysłowi pracowników Śląskiego Centrum Chorób Serca, wstrząsający edukacyjny film rysunkowy poświęcony transplantacjom. Jego bohaterem jest młody człowiek, który umiera, bo nie znalazł się dla niego dawca. Ta kampania też miała swoje znaczenie.
- Poza tym trzeba powiedzieć o kilkunastu spotkaniach poświęconych transplantacjom, ich historii i potrzebom w śląskich miastach i nie tylko, które gromadziły po kilkaset osób, w tym wielu młodych. Młodzież z natury swej rzeczy jest buntownicza. Dlatego imponuje jej buntownik Religa. Imponuje i przekonuje - mówi prof. Zembala.
Skuteczna jest jednak tylko stała edukacja. W krzewieniu idei transplantacji, jako skutecznej metody leczenia, po prostu nie można ustawać. Świetnym przykładem są Hiszpanie, którzy mają najwięcej dawców w Europie. Do problemu podeszli jednak systemowo. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu trzech miesięcy w hiszpańskiej telewizji ukazało się ponad tysiąc różnych programów poświęconych przeszczepom, chorym, dawcom i rodzinom. Akcje medialne są wspierane przez prywatne firmy.