Program 500+. Nasze dzieci już nie czują się gorsze
W końcu możemy wybrać się całą rodziną do kina czy na wakacje - nie ukrywa Małgorzata Książek z Łomży, matka siedmiorga dzieci.
Pozbyliśmy się też długów - przyznaje łomżanka. Co miesiąc na konto jej rodziny wpływają 3 tysiące złotych z rządowego programu 500+. - Ale oprócz tych złotówek otrzymujemy coś cenniejszego - poczucie bezpieczeństwa i stabilności - zauważa Małgorzata Książek. - Teraz możemy kupić dzieciom wiele rzeczy. Skończyło się myślenie, że dostaną cokolwiek dopiero wtedy, kiedy będą pieniądze. A tych zwykle brakowało. Teraz zaś są potrzeby, i są na nie pieniądze. Wszystko, co robimy, to dla dzieci i z myślą o tym, by było im lepiej. Program 500+ otworzył nam drzwi do lepszej przyszłości dla naszych pociech.
Mąż Małgorzaty pracuje. Ona zajmuje się domem i wychowuje swoją kochaną siódemkę: 19-letniego Grzegorza, 15-letnią Karolinę, 14-letnią Zosię, 12-letnią Magdę, 11-letniego Jasia, 7-letniego Stasia i półtoraroczną Irenkę. Dzięki pieniądzom z 500+ dzieciaki w końcu dostały to, o czym dawna marzyły:
- Od kwietnia ubiegłego roku spełniliśmy kilka marzeń naszych maluchów. Kupiliśmy im upragnione tablety z dostępem do internetu, rowery, ładne ubrania - wylicza Małgorzata. - No i w końcu mają porządne łóżka! Wymieniliśmy też niektóre domowe sprzęty, bo miały nawet po 20 lat i korzystanie z nich było bardzo uciążliwe. Nie bez znaczenia jest też to, że nasze dzieci w końcu mogą korzystać z basenu czy też lodowiska. Stać nas, by czasami pójść z nimi do kina... Dzięki temu nie czują się gorsze od bogatszych rówieśników.
Jeszcze rok temu ta wielodzietna rodzina liczyła się z każdym groszem. Na mężu i ojcu ciążył obowiązek utrzymania 9 osób! Domowy budżet dopinany był do ostatniej złotówki.
- Było bardzo ciężko - wspomina Małgorzata. - Dziewięć osób musiało żyć z jednej pensji. Wielu próśb dzieci nie byliśmy w stanie spełnić. Nie ukrywam, że dzięki pomocy rządu znacznie podniósł nam się standard życia.
Wyremontowali część mieszkania, wymienili też meble i sprzęty. Już nie drżą, że któregoś dnia coś się zepsuje i zostaną bez pralki czy kuchenki. W końcu mogą też zaplanować wspólne, rodzinne wakacje...
- Dzieci już planują zwiedzanie ciekawych miejsc i poznawania piękna naszej Polski - cieszy się Małgorzata. - Co miesiąc staramy się więc coś odłożyć, bo pieniądze szybko się rozchodzą. Przy siódemce dzieci zawsze są jakieś rzeczy do kupienia, a to kurtki, a to buty...
Małgorzata musi więc umiejętnie gospodarować pieniędzmi i podkreśla, że program 500+ nie zwalnia ich z odpowiedzialności.
- Wszyscy myślą, że to, co dostajemy to tak dużo kasy, że już nie trzeba pracować - przyznaje. - A to nie jest prawda! Mąż cały czas pracuje, a te pieniądze to dodatkowe wsparcie potrzeb naszych dzieci. Ale nie zastąpią stałej pensji.
Rodziny pod kontrolą
Gmina Łomża pierwsze świadczenia z programu 500+ wypłaciła 19 kwietnia 2016 r. Aktualnie pobierają je 4173 rodziny, w tym na pierwsze dziecko - 2753, na dwoje dzieci - 1146, na troje dzieci - 225, na czworo - 38, na pięcioro - 7, a na sześcioro - 4 łomżyńskie rodziny.
Od czerwca ub. r. rodzice muszą liczyć się z kontrolami. Urzędnicy sprawdzają, na co przeznaczane są środki. Dotyczy to zwłaszcza rodzin, które wcześniej korzystały z pomocy społecznej. Ci, którzy nie pożytkują kwoty zgodnie z przeznaczeniem, będą otrzymywać bony o tej samej wartości. Zamiana świadczenia na formę bezgotówkową następuje wtedy, gdy w rodzinie występuje problem alkoholowy lub zaniedbanie.
W Łomży nie było jeszcze takiej sytuacji, aby świadczenie pieniężne zostało zamienione na bony żywnościowe, ale dwie rodziny zostały już skontrolowane.
- Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przeprowadzili dwie kontrole dotyczące wydatkowania środków z programu „Rodzina 500+”. Wszczęte były one z uwagi na anonimowe donosy, jakie trafiły do Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia - informuje Łukasz Czech z Urzędu Miejskiego w Łomży. Jak dodaje, kontrole nie potwierdziły informacji z donosów.
Każdy grosz się liczy
Agnieszka Gorlikowska wraz z mężem wychowuje dwoje dzieci. Prowadzą gospodarstwo rolne w Łomży, świadczenie przysługuje im na jedną pociechę.
- Te 500 złotych znacznie poprawia nasz domowy budżet - podkreśla pani Agnieszka. - Szanujemy pieniądze, które otrzymujemy i staramy się żyć oszczędnie. Część odkładamy maluchom na konto, część przeznaczamy na bieżące wydatki - ubrania, zabawki itp. Widzę także po moich siostrach, że ich rodzinom poprawił się status materialny. Teraz mogą pozwolić sobie na kupno lepszych, markowych ubrań i butów dla dzieci, a także wysłać je na basen - podkreśla mama 4-letniej Oli i 3-letniego Maksa.
Jak zauważa, nie każda rodzina docenia finansowe wsparcie od państwa i kontrole w niektórych przypadkach są potrzebne.
- W niektórych przypadkach 500+ ograniczyło chęć do pracy, bo ludzie mają łatwiejszy dostęp do pieniędzy. Znam przypadki, gdzie mimo dodatkowych pieniędzy, nie widać, by dzieciom żyło się lepiej. Ani w domu, ani na podwórku, ani po dzieciach nie widać tych lepszych warunków - przyznaje Agnieszka.
Również łomżyńscy pracodawcy zauważają, że dodatkowe pieniądze na koncie osłabiły w przypadku niektórych pracowników chęć bycia zatrudnionym na dotychczasowym stanowisku. Oferty pracy za najniższą krajową w obliczu comiesięcznego gwarantowanego wsparcia nie wydają się już tak atrakcyjne.
Według badań instytutu Millward Brown (przeprowadzonych na zlecenie Work Service S.A.), co trzeci przedsiębiorca obawia się, że program negatywnie wpłynie na dostępność pracowników. Najbardziej zagrożone czują się średnie firmy oraz te działające w produkcji i handlu.
Wrócili z emigracji
Niektórym rodzinom program 500 + pozwolił na powrót z zarobkowej emigracji. Łomżyńska rodzina Matyjasiaków kilka lat spędziła poza krajem. Przez 8 lat mieszkali z czwórką dzieci w Belgii i dopiero wprowadzenie programu 500+ dało im możliwości godnego życia w Polsce.
- W Belgii wcale nie było łatwo, bo byliśmy z dala od najbliższych. Kiedy jest się w obcym kraju, każdy dzień wydaje się dłuższy i cięższy - wspomina Żaneta Matyjasiak. - Rządowy program był impulsem, by wrócić do Polski. Co miesiąc dostajemy 2 tysiące złotych. Poza tym, pracujemy. Teraz więc jakoś i w ojczyźnie udaje nam się utrzymać rodzinę.
- Dzieci rosną i rosną też ich potrzeby. Oprócz podstawowych produktów, wyprawek, niezbędny jest również sprzęt, który pomaga w nauce. Kupiliśmy tablety oraz komputery. Syn pobiera indywidualne nauki, dlatego komputer, przez który kontaktuje się z nauczycielami był priorytetowym wydatkiem. Część pieniędzy oczywiście odkładamy - tłumaczy mama czwórki dzieci.
Dostajemy i oddajemy
Życie w wielodzietnej rodzinie nauczyło Matyjasiaków wrażliwości i otwartości na innych. W lutym br. zainicjowali akcję zbierania pieniędzy na leczenie chorego Krystiana, w którą włączyły się lokalne instytucje, firmy oraz mieszkańcy, a sprawa nabrała medialnego rozgłosu. O historii usłyszała cała Polska. Chłopca poznali w szpitalu, w którym ich syn, również Krystian, leczy się na hemofilię.
Dzięki ich akcji „Łomża piecze ciasta dla Krystiana” i hojności sponsorów udało się spełnić marzenie chorego chłopca. Do jego rąk trafił nowiutki Apple Iphone S6 Plus. Krystian od dawna o nim marzył, a teraz to cudo techniki pomaga mu zabić czas, jaki spędza w szpitalnym łóżku.
- W marcu w łomżyńskiej SP nr 9, gdzie wystąpią B.K.Step i zespół Diadem, znowu będziemy zbierać pieniądze - zapowiada Żaneta. - Zapraszamy wszystkie hojne serca! My coś dostajemy, ale i możemy się odwdzięczyć.