Zbliża się okres składania wniosków o “500 plus”. Co program może dać rodzinie?
Od 1 sierpnia będzie można składać wnioski na kolejny okres rozliczeniowy programu “Rodzina 500 plus”. W związku z tym zapytaliśmy panią Helenę Bura z Białegostoku, beneficjentkę programu od początku jego istnienia o to, jak otrzymywane pieniądze wpłynęły na życie jej najbliższych.
- Program “Rodzina 500 plus” bardzo zmienił sytuację mojej rodziny - przyznaje 50-latka. - Widać to zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy zaczyna się kolejny rok szkolny i trwają do niego przygotowania. Wcześniej, aby wyprawić dzieci do szkoły, mąż musiał brać pożyczkę w pracy - wyznaje kobieta.
Pani Helena razem z mężem Jerzym wychowują szóstkę dzieci. Świadczenie 500 plus pobierają na najmłodszą trójkę - 7-letniego Mateusza, 10-letniego Grzegorza i 16-letnią Olę. Bracia chodzą do podstawówki, a siostra do gimnazjum. Helena Bura jest kucharką w jednej z białostockich restauracji, mąż pracuje jako kierowca autobusów miejskich.
Jak stwierdza pani Helena, zakup wyprawki szkolnej dla dzieci to niemały wydatek, który co roku pochłania znaczną część budżetu.
- Podstawowy zestaw, jaki trzeba kupić to nowe zeszyty, książki, plecaki, piórniki, długopisy - wylicza matka. - Dla dzieci, które uczą się jeszcze w szkole podstawowej trzeba kupić trochę innego rodzaju przybory niż dla gimnazjalistki. Np. farby, kredki, plasteliny. Ale wiadomo, że też im starsze dziecko, tym potrzeby są większe.
Dlatego środków z 500 plus nie da się zaoszczędzić. W wypadku rodziny Bura są wydawane na bieżąco.
- Dzieci bardzo szybko w takim wieku rosną i trzeba często zmieniać im ubrania - podaje przykład Helena Bura.
Według pani Heleny nie chodzi jednak tylko o same pieniądze.
- Człowiek już nie martwi się każdego dnia, jak posłać dzieci do szkoły, jak wszystko zapewnić, jak zaplanować wydatki, żeby na wszystko starczyło. 500 plus daje spokój, że można kupić dzieciom to, czego potrzebują i chcą, a czego wcześniej z bólem serca musieliśmy im odmawiać - przekonuje matka szóstki dzieci.
Bowiem obowiązki i przyziemne wydatki to nie wszystko.
- Teraz możemy pozwolić sobie na więcej przyjemności niż kiedyś. Na przykład w przyszły weekend wybieramy się na wycieczkę kolejką do Puszczy Białowieskiej. Czasem wychodzimy do kina - wymienia Helena Bura. - Nie chodzi tylko o obowiązki, ale też o zabawę, żeby dzieci coś zobaczyły, pozwiedzały, mogły cieszyć się z dzieciństwa i się rozwijać - zaznacza kobieta.
- Dla rodziny ten program to najlepsze, co mogło być. Bo takich wielodzietnych rodzin jak nasza jest naprawdę dużo. Takie wsparcie jest dla nas bezcenne - kończy pani Helena.