Program Rodzina 500 Plus. Jak się kiedyś skończy, będzie bieda
Wózki sklepowe wypełnione po brzegi, remont w domu, wyjazd na kolonie, aparat ortodontyczny na zęby, nowiusieńki dres i trampki na wf. To krajobraz po roku z Rodziną 500 plus.
Jeziorzany. Niespełna godzina drogi samochodem od Lublina. Malownicza miejscowość leży nad rozlewiskiem Wieprza, z dala od gwaru wielkich miast. To właśnie tutaj można usłyszeć jeszcze ryk krów i pianie koguta. Kiedyś gmina słynęła z eksportu jabłek na Zachód, urządzania polowań na kaczki i bażanty oraz produkcji dżinsów, po które ustawiały się kolejki.
KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS
Dzisiaj kolejki stoją po 500 plus. To gmina, w której aż 81 procent wszystkich dzieci korzysta z tego programu. To dokładnie 416 dzieci. Jak przez rok zmieniło się życie rodzin z tych okolic?
- Na pewno wzrósł status materialny. Jest to znacząca pomoc, ale nie jest wystarczająca - odpowiada Renata Więsek, kierownik GOPS w Jeziorzanach. I tłumaczy: - Mamy tak wysoki wskaźnik korzystania z programu 500 plus, bo sporo osób ma minimalny dochód ze względu na bezrobocie.
Na co idą pieniądze z programu?
We wsi Skarbiciesz pod Jeziorzanami znajduje się około 20 domów, w każdym mieszka co najmniej po dwoje dzieci. Trzy gniazda z bocianami dbają o odpowiedni przyrost naturalny we wsi. Jola wychowuje trzy córki, najstarsza chodzi do 5 klasy, a najmłodsza -Weronika ma dwa lata. Mąż prowadzi działalność gospodarczą. Rodzina dostaje co miesiąc 1500 złotych w ramach programu 500 plus.
- Najpierw kupiłam nową drukarkę najstarszej córce, bo była jej najbardziej potrzebna do szkoły. Teraz urządzamy dzieciom pokój. Już dużo pieniędzy poszło nam na remont. Niedawno kupiliśmy też regały. Jeszcze trzeba wersalki i biurka - opowiada.
I dodaje, że następne pieniądze z 500 plus pójdą na aparat na zęby dla jednej z córek. - Jeżdżę z nią do ortodonty. Powiedzieli mi, że aparat będzie kosztował około 10 tys. złotych. Dużo, ale skoro jest dziewczynką, to chciałabym, żeby miała proste zęby.
Edyta Anyszek zajmuje się w domu trójką dzieci. Marcin ma 9 lat, Dominik - 5, a Klaudia - dwa. Na zakupy spożywcze wydaje powyżej 200 złotych na tydzień. Teraz, w lutym, dostała rachunek na 600 złotych za światło. Latem pracuje przy swoich truskawkach i malinach. - Nie ma co się nudzić - przyznaje.
Właśnie mąż przyjechał na dwa tygodnie z pracy na budowlance w Danii. Dopiero od lutego mają prawo do pobierania 500 plus na dwójkę dzieci. - Wcześniej przysługiwał nam taki zasiłek z Danii. Teraz go obcięli, byśmy korzystali z 500 plus w Polsce - wyjaśnia Grzegorz.
Na co wydadzą te pierwsze pieniądze? - Na buty, kurtki wiosenne, bo dzieci bardzo szybko z nich wyrastają. Największe koszty są zawsze na wyposażenie do szkoły, a od września najmłodsza dwójka pójdzie do przedszkola, więc dojdą kolejne wydatki. Najstarszy syn marzy teraz o nowym laptopie i telefonie, chociaż ma już nawet tablet - śmieje się mama.
Rodzice zaznaczają, że tysiąc złotych zawsze się przyda na dzieci. Wyjaśniają, że te dodatkowe pieniądze zapewnią im większą stabilność i komfort psychiczny, w razie gdyby coś się stało. - Może uda się im przyjechać do mnie do Danii w wakacje na cały miesiąc? - dodaje Grzegorz.
Katarzyna Kowalczyk jest od trzech lat sołtysem w sąsiedniej wsi Krępa. Ma troje dzieci, od 8 do 19 lat. Mąż utrzymuje rodzinę. Ona na co dzień zajmuje się dziećmi. Dorywczo dorabia sobie jako opiekunka osób starszych i niepełnosprawnych. W domu trwa remont. Skończony jest już pokój dla dzieci. W gospodarstwie znajdują się króliki i kury, a domu pilnuje bernardyn wraz z dwuletnim kotem.
Rodzina otrzymuje tysiąc złotych z programu Rodzina 500 plus. Mama odpowiada, że stara się za ten dodatkowy zastrzyk gotówki sprawiać dzieciom frajdę.
- Uważam, że od kupowania jedzenia są rodzice, a te dodatkowe pieniądze są po prostu ich. Jeśli mają chęć jechać gdzieś na wycieczkę, to nie ma problemu. Mój najmłodszy syn był ostatnio na piosenkach filmowych w Lublinie i imprezie z bajkowymi postaciami w Radzyniu Podlaskim - mówi pani Kasia.
Z kolei starszy chłopak był np. na dwutygodniowych koloniach nad Morskim Okiem. - Był bardzo zadowolony, bo dzięki temu nie przesiedział wakacji w domu. Na tych wczasach to nawet nie mieli czasu z kolegami, żeby pomyśleć i zadzwonić do domu - śmieje się sołtys.
Zwraca uwagę, że niektóre rodziny z okolicy dzięki 500 plus mają co włożyć do garnka. I zauważa, że w szkole zniknęły też podziały wśród uczniów.
- Dzieci nie są już ubierane w „ciuchajkach”. Jedno drugiemu dorównuje. Wcześniej niektóre dzieci traktowane były jako gorsze. Teraz nie są już dyskryminowane. Każde dziecko ma strój na wf. i trampki. Uważam, że 500 plus bardzo wspiera rodziny, szczególnie te uboższe, ale jak kiedyś się skończy, będzie bieda - zauważa Katarzyna.
Dres, pampersy, wycieczka
Michów. Gmina sąsiadująca z Jeziorzanami. Co środę odbywa się tam wielki targ, na który od rana zjeżdżają mieszkańcy okolicznych wsi. Stragany uginają się od towaru. Znajdziemy na nich odzież, meble, rowery, garnki, pieczywo, kalosze, biżuterię.
- Od momentu, jak ruszyło 500 plus, to widać było, że ludzie chętniej kupują. Chociaż najlepiej było widać to na jesieni, przed rozpoczęciem szkoły. Ludzi stać teraz na więcej. Klient nie chce teraz zwykłego dresu, trzeba sprowadzać te droższe, oryginalne - opowiada jeden z handlarzy.
Na zakupach spotkaliśmy panią Sylwię, która wybierała dla swoich córek różowe getry. Dom utrzymuje mąż. Rodzina otrzymuje tysiąc złotych w ramach 500 plus.
- Wcześniej pracowałam w Niemcach na umowie na czas określony. Gdy mnie zwolnili, to zdecydowaliśmy się na drugie dziecko. Córeczka ma już 10 miesięcy, a druga cztery latka - opowiada pani Sylwia.
I podkreśla, że ten dodatkowy tysiąc złotych przydaje się szczególnie na najmłodszą córkę. - Wystarczy kupić pieluchy, mleko, chusteczki i praktycznie 500 jest już wykorzystane na miesiąc. Pieniądze, które dostaję na dziewczynki, przeznaczam tylko na nie, a z tego, co zarobi mąż, to opłacamy jedzenie i rachunki - przyznaje mama.
Starsza córka chodzi do przedszkola. Dzięki dodatkowym funduszom będzie mogła pojechać z koleżankami na trzy wycieczki w ciągu roku.
- Teraz będą jechać do Lublina, do Teatru im. Andersena na przedstawienie dla dzieci. Później planują pojechać do parku zabaw, a trzecia wycieczka ma być do zoo. Nas z mężem w dzieciństwie nie było na to stać, więc teraz staramy się dać to naszym córkom - mówi pani Sylwia.
W środę targ w Michowie odwiedziła również pani Katarzyna z Miastkówka. W wózku leżała córka Maja. 10-letni brat dziewczynki uczy się już w drugiej klasie podstawówki. Oboje załapali się do 500 plus.
- Oczywiście, że taka pomoc się przydaje, szczególnie dla takich małych dzieci. Czasem i tych 500 złotych zabraknie. Co miesiąc trzeba kupić pampersy, chusteczki, obiadki, a leki też nie są tanie. Z kolei Mateusz potrzebuje na bieżąco dużo rzeczy do szkoły - opowiada pani Katarzyna.
A co będzie, jak dzieci dorosną?
Kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeziorzanach przyznaje, że pieniądze z 500 plus to duży zastrzyk gotówki dla rodzin, szczególnie tych najuboższych. Mniejsza liczba osób korzysta obecnie z programu dożywiania dzieci w szkołach, bo rodziców stać na opłacenie gorących posiłków.
- Zdarzają się też takie przypadki, że rodzicom po przekalkulowaniu pensji, kosztów dojazdów do pracy i straconego czasu, nie opłaca się po prostu pracować ze względu na ryzyko utraty 500 plus czy prawa do innych zasiłków - wyjaśnia Renata Więsek z GOPS w Jeziorzanach.
I zwraca uwagę, że większość osób w tej chwili nie myśli, co będzie jak dzieci dorosną i skończy się prawo do korzystania z 500 plus. - Zestarzeją się, nie będą mieli doświadczenia w pracy i zostaną z najniższą emeryturą - tłumaczy Więsek.
Podobne obserwacje ma wójt Jeziorzan, który zauważa, że dzisiaj opłaca się żyć na socjalu. - Ludzie dochodzą do wniosku, że zwalniając się z pracy, stracą na tym niewiele - mówi Jarosław Radomski, wójt. I dodaje, że zmiany w pomocy społecznej są potrzebne, ale niekoniecznie w tym kierunku.
- Rozdawnictwo to najprostsza droga. Trzeba włożyć więcej wysiłku, aby nauczyć ludzi dysponowania tymi pieniędzmi. Problem polega na tym, że tuż po otrzymaniu przelewu z opieki społecznej dzieci jedzą na obiad chipsy, a 20. dnia miesiąca nie mają już co włożyć do garnka - opowiada wójt.
Poza tym, jego zdaniem, zwiększyła się też roszczeniowość ludzi. - Uważają, że te pieniądze się im należą. Dostałem niedawno skargę od ojca na to, że przelew nie doszedł w piątek, bo on nie będzie co chwilę w weekend jeździć do bankomatu, by sprawdzić, czy pieniądze są już na koncie - opowiada wójt.
W jego ręce trafił również dramatyczny list rodziny z czwórką dzieci, w którym apelowali o pomoc, bo w domu brakuje prądu i wody.
- Po sprawdzeniu okazało się, że wszystko było podłączone, a rodzina otrzymuje w sumie 5 tys. zł z opieki społecznej - relacjonuje wójt Jarosław Radomski. I dodaje, że problem leży głębiej, bo istnieje ryzyko, że rodzinom zabrakłoby nawet, gdyby dostały po 10 tys. złotych.
- Babcia z tysiącem złotych emerytury potrafi za to przeżyć, opłacić rachunki i wykupić leki, a pokolenie 30-latków nie potrafi przeżyć za paro-krotność tej kwoty - obserwuje wójt.
Podkreśla też, że wpływy z 500 plus miały zostać w gospodarce i tym samym wspierać lokalne firmy oraz dawać zatrudnienie.
- Tymczasem na wielkie zakupy z 500 plus wszyscy jeżdżą do sąsiedniej gminy, bo tam jest większy dyskont spożywczy. Poza tym, zawsze to jakaś okazja, by kogoś spotkać. Ze względu na to, na terenie naszej gminy zamknęły się już dwa wiejskie sklepy, a trzeci ma pójść do likwidacji - zaznacza wójt Jeziorzan.
„Na kreskę“ coraz rzadziej
Oprócz Jeziorzan w naszym województwie znajduje się jeszcze siedem innych gmin, w których ponad 80 proc. dzieci jest uprawnionych do korzystania z programu Rodzina 500 plus. Są to: Drelów, Rossosz, Serokomla, Wojcieszków, Wola Mysłowska, Kłoczew, Stary Brus.
- Programem rządowym objętych jest u nas 200 rodzin, co daje liczbę 340 dzieci. To ogromna pomoc dla nich - uważa Bożena Głowacka, kierownik GOPS w Rossoszu. A co jak program Rodzina 500 plus się skończy? - Rzeczywiście, człowiek do dobrego się przyzwyczaja. Trudno się będzie znów przestawić - dodaje kierwonik GOPS w Rossoszu.
Z kolei w Woli Mysłowskiej 438 rodzin pobiera świadczenie wychowawcze 500 plus. To 854 dzieci. Co miesiąc otrzymują łącznie ok. 380 tys. złotych.
- Status materialny poprawił się w rodzinach ubogich. Mniej korzystają z dodatków celowych, np. na dojazd i internat w szkole. Widać też, że wzrosła konsumpcja. Zeszyty są jeszcze w sklepach, ale nie tak dużo jak wcześniej. Sprzedwcy mówią, że zazwyczaj na kreskę dają najczęściej artykuły pierwszej potrzeby, jak chleb, ser, mleko i to góra na dwa dni, bo ludzie szybko regulują zaległości - mówi Hanna Galińska, kierownik GOPS w Woli Mysłowskiej.
Na terenie gminy tylko jednej rodzinie 500 plus zostało zamienione na formę rzeczową, ze względu na niezaradność matki, która nadużywa alkoholu.
- Mamy też dwie rodziny, które otrzymują po 500 złotych na sześcioro dzieci, co daje 3 tys. złotych - mówi kierownik GOPS. I zaznacza, że niektóre rodziny mogą w obecnych czasach otrzymywać nawet po 5 tys. złotych z pomocy społecznej co miesiąc. - Jest to możliwe, jeśli połączymy razem wpływy z 500 plus, alimenty, zasiłki rodzinne oraz dodatki za: urodzenie dziecka, samotne wychowywanie, dojazd do szkoły, internat, rozpoczęcie roku - dodaje Galińska.
- Niektórzy muszą zdzierać sobie buty, by tyle przez miesiąc zarobić. Dlatego wiele osób ma pretensje, że im nikt nie dał bez pracy tyle pieniędzy na wychowanie dzieci - odpowiada kierownik GOPS w Woli Mysłowskiej.