Jak wynika z tygodniowego programu Telewizji Polskiej, który zamieszczono m.in. w czasopiśmie "Antena", 13 grudnia 1981 roku o godzinie 16:05 miała mieć miejsce premiera angielskiego serialu "Klan Cameronów". Widzowie go jednak nie obejrzeli. Tego dnia, zarówno w telewizji, jak i w radiu oraz na ulicach polskich miast, królował towarzysz generał Wojciech Jaruzelski.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce — co miało lecieć tego dnia w telewizji?
Choć, jak zauważa to dzisiejszy "obrońca demokracji" płk Adam Mazguła, stan wojenny był "kulturalnym zdarzeniem", podwójny — zarówno od strony wojskowej jak i partyjnej (obaj należeli do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) - przełożony Mazguły nie znalazł w swoim wystąpieniu z 13 grudnia miejsca na tematy nawet luźno związane z kulturą. No chyba, że za takowe uznać należy wzmianki o zagrożeniu dla narodowego bytu spowodowane przez "ekstremistycznych działaczy Solidarności".
[polecane]25730937[/polecane]
Zostawmy jednak na boku towarzysza generała i jego totumfackiego. Wróćmy do programu telewizyjnego przewidzianego na 13 grudnia 1981 roku. Co mieliśmy zobaczyć, gdyby to był normalny dzień?
"Jedynka" tradycyjnie miała rozpocząć nadawanie o godz. 6.10 od bloku dla rolników. W Telewizyjnym Technikum Rolniczym były przewidziane lekcje o hodowli zwierząt i mechanizacji rolnictwa. O godz. 7.30 wyemitowany miał być (znów te czas przeszły niedokonany) cykliczny program "W domu i zagrodzie", pół godziny później - "Tydzień" - magazyn rolniczy, a następnie — o 8.45 - "Telewizjada". Na godz. 9 zapowiedziano "Teleranka", który dla ludzi 45+ do dzisiaj kojarzy się z pierwszym dniem stanu wojennego.
Czego jeszcze nie obejrzeliśmy 13 grudnia 1981 roku w "Jedynce"? Nie obejrzeliśmy: o godz. 11 - "Tajemnic sztuki nowoczesnej" - francuskiego serialu dokumentalnego, o godz. 11.55 - magazynu "Świat", a o godz. 12.40 - "Baleriny" - filmu poświęconego rosyjskiej, wróć — radzieckiej — primabalerinie, ludowemu i zasłużonemu artyście ZSRR (jak widać feminatywy nie były wówczas rozpowszechnione) Marii Kondriatewnej.
[polecane]22305297[/polecane]
Najmłodsi nie zobaczyli tego dnia, poza "Telerankiem", także "Przygód Sindbada" o 13.10 i "Pszczółki Mai" o 19. Z powodu stanu wojennego nie dopuszczono też do emisji takich zagrażających ustrojowi socjalistycznemu programów jak m.in.: "Z kamerą wśród zwierząt" o godz. 13.35 (odcinek nazywał się "Czerwona księga"), losowania Dużego Lotka o godz. 14.35. Wycofanie z ramówki koncertu Stefana Rachonia (krewnego tego Rachonia!) wydaje się już całkowicie uzasadnione.
A czego nie obejrzeliśmy 13 grudnia w telewizyjnej "Dwójce"? Poza wspomnianym już "Klanem Cameronów", widzowie kanału zostali pozbawieni m.in.: programu wojskowego (sic!) "Krótkofalowcy" o godz. 9.20, filmu "Skłamałam" - o godz. 10, teleturnieju "Co to jest?" o godz. 15, programu "W kraju i na obczyźnie" o godz. 15.15 i magazynu antymotoryzacyjnego "Pieszo bliżej" o godz. 17. Uff, ze względu na same tytuły warto było wprowadzić stan wojenny. A jak dodamy do tego pięciominutowy "Portret papieża" o 16, zasadność postępowania Jaruzelskiego musi być zrozumiała nawet dla jego najbardziej zatwardziałych przeciwników.
Jeśli i to ich nie przekona, to dorzućmy tu ostatnią przewidzianą na 13 grudnia 1981 roku pozycję w ramówce "Dwójki". Był to odcinek amerykańskiego serialu "Sierżant Anderson" pt. "Gra w podchody". Emisja filmu miała rozpocząć się o godz. 22.10. Co ciekawe nazwa odcinka została napisana z błędem w niektórych gazetach, według których miał on tytuł "Gra w pochody".
Przypomina się upiorny sen sowieckiego korektora z czasów sowieckich, zapamiętany przez Juliana Stryjkowskiego, polskiego Żyda pracującego w czasie okupacji Lwowa w gadzinówce "Czerwony Sztandar". Koledze Stryjkowskiego śniło się noc w noc, że w gazecie zamiast "Stalin" wydrukowano "Sralin", a on tego nie wyłapał.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!