Prokuratura bada spółki Ryszarda P.
Prokuratura Okręgowa w Tarnowie prowadzi śledztwo w sprawie jednej ze spółek Ryszarda P. To znany rzeszowski przedsiębiorca, który został skazany w miniony czwartek prawomocnym wyrokiem na 3 lata więzienia w procesie dotyczącym wyprowadzenia majątku Rzeszowskich Zakładów Graficznych.
Na razie zarzutów nie ma.
Sprawa, której bohaterami są znani rzeszowscy biznesmeni swój początek miała w 2014 r. To wtedy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do rzeszowskiej prokuratury złożyli Mirosław M. oraz Ryszard P., bratanek skazanego Ryszarda P. Byli wówczas współwłaścicielami spółki komandytowej. Wcześniej świetnie prosperującej, przynoszącej 10 mln zł zysku rocznie.
Bez wiedzy wspólników
Kiedy jednak zaczęła przynosić straty, mający 54 proc. udziałów Ryszard P., jego bratanek oraz posiadający 33 proc. udziałów oraz Mirosław M. wspólnie zdecydowali, że wezmą 45 mln zł kredytu. 5 mln poszło na spłatę ostatniej części poprzednio zaciągniętego kredytu, a 40 wspólnicy mieli przeznaczyć na rozwój dochodowej spółki, w tym na wyremontowanie galerii w Nowym Sączu. Ale już dzień po tym jak pieniądze wpłynęły na konto spółki, nieoczekiwanie zostały wydane na zakup nieruchomości, w tym kilka hektarów ziemi w Jaśle i tamtejszą galerię obciążoną hipoteką na 390 mln zł. Co ciekawe, nowe nabytki zostały kupione od innej spółki kontrolowanej przez Ryszarda P. Jego wspólnicy o niczym nie mieli pojęcia.
- Pan P. kupił nieruchomości sam od siebie, wziął 40 mln, a my zostaliśmy z działkami, których nie chcemy, które są warte może 30 proc. tego, co spółka zapłaciła. I jeszcze musimy spłacać kredyt - opisywał nam wtedy rozżalony M. - Nie wiem, jaki prawnik, na podstawie uchwały, w której jest tylko zgoda na zaciągnięcie kredytu, która nie mówi, co i za ile i gdzie ma być kupione, dokonuje takiego aktu notarialnego - nie krył swojego zdziwienia.
Śledztwo trwa już 3 rok
Rzeszowscy śledczy przekazali sprawę do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Ale i ona, żeby uniknąć ewentualnych podejrzeń o stronniczość prokuratorów, zdecydowała przekazać ją do innej placówki. W końcu trafiła ona do Tarnowa. Ciągnie się już drugi rok i do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów.
- Śledztwo zostało zawieszone na czas uzyskania opinii biegłego z zakresu księgowości - mówi prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. - Biegły ma zbadać, jaki charakter miały dokonane przez udziałowca transakcje, jak do nich doszło i jaki miały skutek. Śledztwo prowadzone jest bowiem w kierunku tzw. karalnej niegospodarności na znaczną szkodę finansową - dodaje.
Przestępstwa gospodarcze z tej kategorii określane są mianem „nadużycia zaufania”. Grozi za nie nawet do 5 lat więzienia. Co ciekawe, przez przedłużające się śledztwo pokrzywdzeni w tej sprawie Mirosław M. oraz Ryszard P. postanowili sami dopomnieć się o sprawiedliwość. Jesienią 2015 zlecili porwanie Daniela S., prezesa innej spółki skazanego Ryszarda P. Wykonawcy planu wywieźli prezesa do lasu, tam straszyli, grozili i próbowali zmusić do podpisania dokumentów. Dzięki nim odzyskaliby 41 mln zł, które ich zdaniem bezprawnie przejęła spółka reprezentowana przez Daniela S. Ten zgodził się na podpisanie dokumentów, które czekały w biurze rzeszowskiego notariusza przy ul. Jałowego. Wtedy Danielowi S. udało się wezwać policję. Biznesmeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze w zawieszeniu.