Historia z przyniesionym do szkoły niewybuchem obiła się szerokim echem. Kontrolę w placówce przeprowadziło już kuratorium.
Po artykułach w ,,Gazecie Lubuskiej” opowiadających o majowym incydencie w szkole w Toporowie sprawą zainteresowała się prokuratura. Pierwszą kontrolę przeprowadzili też wizytatorzy kuratorium oświaty. Czy uda się rozwiązać spór i wyjaśnić wątpliwości?
Rodzice z Toporowa w anonimowym liście opisali incydent, do jakiego doszło w szkole podstawowej. Uczniowie przynieśli do budynku niewybuch. Chcieli dowiedzieć się, czym jest znaleziony nieopodal szkoły przedmiot. Nie byli świadomi ewentualnych konsekwencji. Rodzice podkreślali, że dyrektor placówki nakazała dzieciom ten niewybuch wynieść ze szkoły czym złamała wszelkie procedury, wedle których niewybuch powinien pozostać w miejscu, do którego został przyniesiony, a dyrektor zarządzić natychmiastową ewakuację.
– Zarzucamy dyrekcji narażenie życia i zdrowia naszych dzieci. Jak można było zachować się w tak nieodpowiedzialny sposób? – pytali.
Komentarze pani dyrektor zmieniały się wraz z gromadzeniem przez nas materiału dowodowego przemawiającego na jej niekorzyść. W pierwszym artykule, opublikowanym dzień po otrzymaniu przez nas listu, dyrektor mówiła „po czasie zdałam sobie sprawę z ryzyka, jakie towarzyszyło przeniesieniu niewybuchu”. Podkreślała, że tamtego dnia, zrobiła wszystko, co mogła. Potwierdzeniem słów był policyjny komentarz, mówiący o tym, że pocisk wyniosła osoba dorosła. Jak się okazało, bazował jedynie na zeznaniach pani dyrektor.
Po publikacji artykułów rodzice kontaktowali się z naszą redakcją wyrażając swoje opinie na temat incydentu. Obiecaliśmy zebrać jak najwięcej informacji. Od drzwi do drzwi, w ciemno, bez konkretnych wskazań, bez zapowiedzi. Zdobywaliśmy kolejne wypowiedzi opisujące przebieg sytuacji. Odbyliśmy kilkanaście rozmów: z rodzicami, bezpośrednimi uczestnikami, osobami postronnymi. Nikt z naszych rozmówców nie potwierdził wersji pani dyrektor. Uczniowie mieli dostać polecenie wyniesienia niewybuchu.
Po zasięgnięciu języka, zadaliśmy pani dyrektor pytanie „kto wyniósł niewybuch” raz jeszcze. Wersja brzmiała już inaczej.
- Nie było polecenia wyniesienia, a słowa „będzie trzeba to zabezpieczyć”. Dziecko niepełnosprawne intelektualnie odwróciło się na pięcie i wyszło z pokoju nauczycielskiego. Nikt nie zatrzymywał tego dziecka, bo wszyscy się bali. Dziecko jest impulsywne i potrafi rzucać różnymi przedmiotami – wyjaśniała dyrektorka.
Podkreślmy, że dzieci również czytały wcześniejsze artykuły publikowane w gazecie i reagowały na doniesienia.
Wójt gminy, jako organ prowadzący, powinien wiedzieć, co dzieje się w placówkach oświatowych. O sprawie, po miesiącu (!), dowiedział się od nas. – Oczekujemy na wyniki kontroli kuratorium. Po tym podejmiemy decyzję o dalszych działaniach – zapewnia Czesław Kalbarczyk, dodając, że nie wpłynęło do niego żadne oficjalne pismo od rady rodziców bądź rady pedagogicznej, które byłoby dla niego podstawą do podjęcia dalszych kroków.
Kontrola z kuratorium odbyła się w zeszły poniedziałek. Ewa Rawa, Lubuski Kurator Oświaty, poinformowała nas, że wizytatorzy przeprowadzili kontrolę w trybie działań doraźnych, które pozwolą ocenić działania dyrektoraplacówki.
Udało nam się ustalić, że był to wstępny etap sprawdzający, po nim wdrożone zostanie dodatkowe, bardziej szczegółowe postępowanie wyjaśniające.
Jak poinformował nas asp. Łukasz Szymański, oficer prasowy KPP Świebodzin, postępowanie dotyczące sprawy z Toporowa zostało zarejestrowane przez Prokuraturę Rejonową w Świebodzinie. Potwierdził to Krzysztof Pieniek, prokurator rejonowy. Wyjaśnił, że postępowanie zostało zarejestrowane po publikacji naszych artykułów, jest to więc jego początkowy etap. Dalsze czynności sprawdzające będą prowadzone w kierunku art. 160 KK, tj. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Pytań jest sporo, niedomówień jeszcze więcej. Być może kontrole i postępowania sprawdzające przybliżą nas wszystkich do prawdy.