Prokuratura pyta o rzekomego ambasadora Filipa Susia z Poznania. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w firmie Lotos
Czy poznaniak Filip Suś, rzekomy ambasador RP w Afryce, naciągał znajomych przedsiębiorców na pożyczki? Opowiadał im na przykład, że potrzebuje pieniędzy na sprowadzenie afrykańskich pomarańczy, z których sok miał być wyciskany na stacjach Lotosu. - Zapytaliśmy firmę Lotos o współpracę z tym panem. Lotos zaprzeczył, by prowadził z nim wspólne przedsięwzięcia biznesowe – mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
O sprawie Filipa Susia po raz pierwszy napisaliśmy w lutym. Kilku przedsiębiorców złożyło na początku tego roku zawiadomienie do prokuratury twierdząc, że Filip Suś ich oszukał.
- Jedni dają się nabrać „na wnuczka”, my zostaliśmy wkręceni „na ambasadora”. Nie sądziłam, że jako dorosła osoba tak dam się podejść
– stwierdziła pani architekt, która czuje się oszukana przez Filipa Susia.
Suś pożyczył od niej pieniądze na swoje interesy w Afryce. Innych pożyczkodawców zachęcał do wspólnych inwestycji na tym kontynencie. Przedsiębiorcy zaznaczają, że przedstawiał się jako przyszły ambasador RP w Afryce, że już odebrał nominację i wyjeżdża na placówkę. W samochodzie woził stałą kartę wjazdu do polskiego MSZ, prawdopodobnie sfałszowaną. Miał także opowiadać, że odda pożyczki, bo zarobi na sprowadzaniu pomarańczy z Afryki, z których sok będzie wyciskany na stacjach Lotos. Uwiarygadniał się także zdjęciami ze znanymi osobami: politykami z pierwszych stron gazet, biskupami i arcybiskupami oraz działalnością w Towarzystwie im. Hipolita Cegielskiego.
WIĘCEJ: Filip Suś poskarżył się policji. Twierdzi, że jest zastraszany przez wierzycieli
Prokuratura przesłuchała pokrzywdzonych przedsiębiorców jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa. Teraz, jak się dowiedzieliśmy, sprawdza Filipa Susia w różnych instytucjach. Między innymi w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, na współpracę z którym powoływał się Filip Suś oraz w Lotosie.
- Wciąż czekamy na odpowiedź z MSZ oraz z innych instytucji, którym zadaliśmy pytania
– mówi nam prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej. - Dostaliśmy już odpowiedź z firmy Lotos, która zaprzeczyła, by prowadziła wspólne przedsięwzięcia z tym panem. Śledztwo trwa i dotyczy podejrzenia oszustwem.
Wierzyciele Filipa Susia wyliczyli, że jego długi sięgają co najmniej 2,5 mln złotych. Część pożyczkodawców podobno się nie ujawniła, między innymi z powodu wstydu. Filip Suś przekonywał nas z kolei, że nikogo nie oszukał. Jego punkt widzenia jest taki, że prowadził legalną działalność, miał szanse na spore zyski, ale w Sudanie wybuchła rewolucja, która pokrzyżowała jego plany.