Sąd Najwyższy zajmie się kasacją śledczych w sprawie uniewinnienia prezydenta za tzw. aferę sopocką. Karnowski mówi o politycznej inspiracji, prokuratura - o niewłaściwej interpretacji „sprzedajności”
Śledczy skierowali do Sądu Najwyższego kasację od orzeczenia Sądu Okręgowego w Gdańsku. To pokłosie utrzymania w mocy przez sąd drugiej instancji wyroku uniewinniającego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Jak informuje rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, chodziło o stawiane samorządowcowi zarzuty związane z korupcją. - Nie znaleziono nic, bo zawsze działałem i działam zgodnie z prawem - odpowiada polityk.
- W wywiedzionej kasacji wyrokowi zarzucono naruszenie przepisów postępowania - mówi prok. Maciej Załęski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Tłumaczy, że - zdaniem prokuratury - polegało ono na „braku należytego rozważenia zarzutów apelacyjnych”. - Dotyczą one przyjętej przez sąd pierwszej instancji niewłaściwej wykładni przepisów dotyczących przestępstw „sprzedajności” i „przekupstwa” w zakresie dotyczącym korzyści w postaci usług świadczonych przez pozostałych dwóch oskarżonych na rzecz prezydenta Sopotu - dodaje.
Według rzecznika, prokuratura stoi na stanowisku, iż „udzielenie i przyjęcie korzyści przez osobę pełniącą funkcję publiczną” może mieć charakter przestępczy nie tylko wówczas, gdy korzyść „została udzielona w zamian za określone działanie lub zaniechanie”, ale również wówczas, gdy „korzyść taka udzielona została w celu zapewnienia sobie przychylności urzędnika”.
- W kasacji prokuratura wniosła o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania - podsumowuje prok. Załęski.
Prokuratura twierdzi, że prezydent Sopotu dopuścił się korupcji, ponieważ - w jej ocenie - przyjął korzyści majątkowe, a - jak tłumaczą śledczy - skutkiem „sprzedajności” może być sama przychylność urzędnika
„Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie” - cytuje maksymę przypisywaną Andriejowi Wyszyńskiemu, znanemu stalinowskiemu prokuratorowi, prezydent Jacek Karnowski, który wczoraj w internecie odpowiedział na informację o kasacji.
„Cała sprawa od początku była inspirowana i wykorzystywana politycznie, o czym świadczy m.in.: obecność Ziobry, Kurskiego i Mularczyka na sesji Rady Miasta Sopotu czy skazujące mnie wypowiedzi medialne polityków PiS. Prokuratura wraz z CBA zaangażowały gigantyczne środki, przeprowadziły trałowe śledztwo, aby „coś na mnie znaleźć” - czytamy w oświadczeniu, w którym polityk przypomniał, że „wielka afera” okazała się oparta na nieautentycznym, montowanym nagraniu, wykonanym dyktafonem, który został zniszczony. Większość („absurdalnych”) zarzutów umorzyła sama prokuratura, a „pozostałe rozsypały się w sądach”.
Karnowski wskazuje również, że prokuratura usilnie starała się oskarżyć go np. o montowanie „części od Polo do VW Busa”.
„W mojej sprawie orzekało łącznie 24 niezależnych sędziów. Nie znaleziono nic, bo zawsze działałem i działam zgodnie z prawem. Niestety, nie mam złudzeń, że dalej będę obiektem ataków i pomówień, a moja sprawa nadal będzie wykorzystywana do walki politycznej przez obecnie rządzących, którzy coraz bardziej zawłaszczają państwo polskie i chcą sobie podporządkować wszystko, łącznie z niezależnym sądownictwem” - kończy oświadczenie samorządowiec.
Niestety, nie mam złudzeń, że dalej będę obiektem ataków i pomówień
W październiku Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał prezydenta Sopotu za niewinnego najpoważniejszego zarzutu, jaki pojawiał się wobec niego w sprawie tzw. afery sopockiej. Karnowski został wówczas uznany winnym jedynie pobocznego zarzutu dotyczącego poświadczenia nieprawdy w miejskim konkursie (ale i ten wątek został warunkowo umorzony). Dwa główne zarzuty: przyjęcia korzyści majątkowych w postaci bezpłatnych napraw auta i prac budowlanych zostały oddalone (pierwszy - ponieważ uznany został za zwykłą praktykę samochodowych dealerów służącą przywiązaniu klienta do marki, drugi - jako że prezydent nie zapłacił za prace, które zostały wykonane wadliwie).
- Apelacja była nieuzasadniona - powiedziała w krótkim ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Czaja, przewodnicząca trzyosobowego składu sędziowskiego. - Zarzuty prokuratury wzajemnie się wykluczają - zastrzegła i dodała, że wskazywane przez prokuraturę rzekome wątpliwości dotyczące „błędów w ustaleniach faktycznych w sądzie pierwszej instancji” zostały również uznane za nieuzasadnione.