Prokuratura wszczyna śledztwo ws. radnego Sternalskiego z PO
Nadużycie władzy - tego dotyczy wszczęte właśnie śledztwo prokuratury ws. radnego PO Marka Sternalskiego. Pojawiło się podejrzenie, że pobierał nienależne wynagrodzenie. Tak twierdzi poznański „tropiciel afer” Roman Klamycki, który złożył doniesienie do prokuratury.
- Obiło mi się o uszy, że prokuratura interesuje się moimi oświadczeniami majątkowymi, bo pan Klamycki złożył jakieś zawiadomienie. Takie informacje usłyszałem na korytarzach Urzędu Miasta - powiedział nam w środę radny Marek Sternalski.
W lutym Roman Klamycki, zwany „tropicielem afer”, złożył doniesienie do prokuratury. Zawiadomił, że Sternalski podawał nieprawdę w oświadczeniach majątkowych. Zdaniem Klamyckiego, radny wpisywał nienależne mu wynagrodzenie z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w okresie, gdy był wicedyrektorem tej instytucji.
- Pracując w WUP często opuszczał miejsce pracy, by jako radny pójść na sesje Rady Miasta. Za bycie radnym dostawał diety i powinien zgłosić ten dochód oraz nieobecność w pracy swojemu pracodawcy. Ten proporcjonalnie obniżyłby mu wynagrodzenie z WUP o wysokość otrzymanych diet
- napisał Roman Klamycki do prokuratury. Dodał, że w pewnym okresie, o czym zresztą pisaliśmy w "Głosie Wielkopolskim", Sternalski był na chorobowym, a mimo to chodził na sesje i komisje pobierając przy tym dietę radnego.
Klamycki podkreśla, że uchwała Sądu Najwyższego z 1994 roku oraz kłopoty z prawem innych osób z Polski pokazują, że nie można brać pełnego wynagrodzenia z pracy, jeśli w godzinach jej wykonywania wykonuje się np. obowiązki radnego i bierze się za to dodatkowe pieniądze. Poznańska prokuratura, po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, wszczęła śledztwo. Romana Klamyckiego poinformowała, że dotyczy ono podejrzenia „nadużycia władzy” i wpisania nieprawdy do oświadczeń majątkowych przez radnego Sternalskiego.
Radny Sternalski jest zaskoczony. - Nie znam przepisu zakazującego pobieranie pełnej pensji oraz diety radnego. A w okresie, gdy byłem chory, lekarz nie zabronił mi udziału w sesjach. Ta sprawa to efekt niewłaściwych interpretacji pana Klamyckiego - mówi Marek Sternalski.
- Od lat angażuję się w prace Rady Miasta. Poświęcam temu wiele czasu. Ale nie zaniedbałem żadnego obowiązku jako wicedyrektor WUP. Pracowałem również w domu nad różnymi zagadnieniami i nie brałem za to nadgodzin. Doniesienia pana Klamyckiego nie rozumiem. Tym bardziej, że do oświadczeń majątkowych wpisywałem dane umieszczone w dokumencie PIT otrzymanym od pracodawcy - dodaje.
Marek Sternalski już od dłuższego czasu nie pracuje w WUP. Dlaczego Klamycki dopiero w lutym złożył na niego doniesienie?
- Radny kiedyś zarzucił mi, że wszędzie widzę Żydów i masonów. Poczułem się, jakby zarzucał mi antysemityzm. Zacząłem go sprawdzać i wyszło, że mógł złamać prawo
- mówi Klamycki.
Co na to radny Sternalski? - Pan Klamycki jest podejrzliwy i wszędzie węszy spiski. Wystarczy zwrócić uwagę na różne jego wypowiedzi. O swoją przyszłość jestem spokojny. Prawa nie złamałem - zapewnia polityk PO.
Radny Sternalski będzie kolejną osobą publiczną tłumaczącą się po zawiadomieniu Klamyckiego. Ten bowiem donosił w ostatnich latach na przykład na byłego już prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego oraz radną Joannę F.
Prezydent Grobelny, w sprawie budowy Kupca Poznańskiego, miał nawet proces karny zakończony uniewinnieniem. Z kolei radna Joanna F. niedawno nieprawomocnie została uznana za winną wpisania nieprawdy do oświadczeń majątkowych. Jednak sąd warunkowo umorzył jej sprawę z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną jej czynów.