Proponowana zasada dwukadencyjności sprzeczna z konstytucją [ROZMOWA]
O planowanym wprowadzeniu zasady dwukadencyjności - rozmowa z sędzią Jerzym Stępniem, pochodzącym z naszego regionu byłym (w latach 2006-2008) prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Prawo i Sprawiedliwość zamierza wprowadzić zasadę dwukaden- cyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Co Pan sądzi o takim pomyśle?
Można byłoby wprowadzić tego rodzaju ograniczenia, ale musiałoby to być związane z nowelizacją konstytucji. Dlatego, że bierne oraz czynne prawo wyborcze są podstawowymi prawami obywatelskimi. I jeśli chce się je ograniczać, w jakikolwiek sposób, a więc w tym przypadku do możliwości sprawowania funkcji przez dwie kadencje, to trzeba spojrzeć, czy nie jest to sprzeczne z konstytucją. Artykuł 31 ustęp 3 konstytucji mówi, że wszystkie prawa obywatelskie mogą być ograniczane, ale zgodnie z tak zwaną zasadą proporcjonalności. To znaczy, że tylko wtedy, kiedy są konieczne w demokratycznym państwie prawnym dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego i jeśli służą ochronie środowiska, zdrowia i moralności publicznej albo wolności i praw innych osób. A więc ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw. W przypadku zmiany ordynacji wyborczej demokracja zostanie naruszona. Oczywiście często tutaj argumentuje się przykładem prezydenta kraju, który ma ograniczoną możliwość sprawowania swojej funkcji przez dwie kadencje. Ale to jest ograniczenie konstytucyjne.
Czy obecna ordynacja wyborcza jest dobra?
Uważam, że tak. Stanowi typowy przykład demokracji, bo mieszkańcy mogą wybierać tę osobę, którą uważają za dobrego kandydata, a nie kogoś innego, bo tego poprzedniego już nie ze względu na to, iż nie może startować w wyborach. Pamiętajmy, że taka ordynacja jest dobra, która służy społeczeństwu. Skoro są tacy wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci, jak choćby prezydent Kielc Wojciech Lubawski, którzy wygrywają w wyborach samorządowych od wielu lat, to znaczy, że cieszą się uznaniem. Bo tylko dobry, sprawnie działający włodarz może liczyć na reelekcję.
Przeciwnikami zmian są parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, jednak już posłowie .Nowoczesnej uważają, że ta zmiana jest dobra, ale tylko pod warunkiem, że dwukadencyjność zacznie liczyć się od 2018 roku, a więc prawo nie zadziała wstecz. Podziela Pan takie zdanie?
Mam duże wątpliwości co do działania w tym przypadku prawa wstecz. Raczej tu mamy do czynienia ze zjawiskiem tak zwanej retrospekcji, czyli regulujemy coś na przyszłość, ale mając na uwadze pewne zdarzenia z przeszłości. Więc generalnie tego rodzaju ograniczenie można wprowadzić, ale jedynie wtedy, gdy zostanie przeprowadzona nowelizacja konstytucji, a odnoszę się tu do wspomnianego wcześniej artykułu. Jeżeli bez nowelizacji, to przestajemy konstytucję traktować poważnie..
A tak w ogóle - czy reakcja ze strony opozycji na ostatnie działania Prawa i Sprawiedliwości nie jest zbytnio histeryczna?
Nie poczuwam się do tego, by oceniać zachowania o charakterze politycznym. Ale myślę, że po jednej, jak i jej drugiej stronie sceny politycznej para idzie w gwizdek. Z tego sporu nic nie wynika. Przypomina to tylko bicie piany. Dziennikarze piszą, politycy opowiadają, ludzie dyskutują, a zapominamy o najważniejszym, czyli aspekcie dotyczącym konstytucji.
Na koniec - gdzie docelowo zmierza PiS, jeśli chodzi o zmianę ustroju Trybunału Konstytucyjnego?
Nie zmierza docelowo, tylko już doszedł do celu. Trybunał Konstytucyjny został zniszczony. Zupełnie nie przypomina tego trybunału, który istniał do 2015 roku. Po ostatnich wyborach parlamentarnych rządzący nieprawdopodobnie zaatakowali ten organ władzy sądowniczej i doprowadzili do jego paraliżu, przez co został zmuszony do zajmowania się sobą, a więc rozstrzygania swoich wewnętrznych spraw przez cały zeszły rok. Niestety, ale moim zdaniem po Trybunale Konstytucyjnym zostały dziś szczątki.