Blisko 120 taksówkarzy skontrolowali w nocy z piątku na sobotę (od godz. 21 do godz. 1) urzędnicy Biura Promocji Zatrudnienia i Obsługi Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Łodzi, którzy sprawdzali, czy kierowcy taksówek posiadają obowiązkowe od 1 lipca identyfikatory potwierdzające posiadanie licencji na przewóz osób.
Wynik nocnej akcji okazał się dość zaskakujący - tylko pięciu spośród skontrolowanych nie posiadało i nawet nie wystąpiło jeszcze o identyfikator od miasta.
- Jaki identyfikator? To chyba od września miały obowiązywać - zdziwił się pierwszy przyłapany.
Nie. O obowiązku zaopatrzenia się w identyfikator wiadomo było już od ubiegłego roku. Taksówkarze dostali czas do 30 czerwca, żeby wystąpić do UMŁ z wnioskiem o wydanie takiego dokumentu. Od 1 lipca wszyscy legalnie działający taksówkarze (posiadający licencje wydane przez miasto) są zobowiązani je posiadać. Dany spóźnialskim i zapominalskim miesiąc zwłoki w egzekwowaniu nowych regulacji właśnie minął i urzędnicy wzięli się za kontrolowanie wypełnienia obowiązku identyfikacyjnego.
- Wygląda na to, że taksówkarze poważnie podeszli do sprawy - skomentował wyniki piątkowej kontroli Piotr Bors, dyrektor Biura Promocji Zatrudnienia i Obsługi Działalności Gospodarczej.
Byłoby już całkiem dobrze, gdyby wszyscy taksówkarze pamiętali, żeby na przedniej szybie auta nakleić plakietkę, która jest wydawana razem z identyfikatorem. Dzięki niej pasażer wsiadający do samochodu może już na pierwszy rzut oka stwierdzić, że podróżuje legalną taksówką - a taka myśl przewodnia przyświecała wprowadzeniu obowiązku posiadania identyfikatorów. Jak pokazała piątkowa kontrola, jeszcze nie wszyscy ich posiadacze umieścili plakietki w widocznym miejscu. Wielu kierowców trzymało je wraz z innymi dokumentami w schowku lub w bagażniku. Urzędnicy prosili o ich wyeksponowanie. Pasażerom zaś radzą nie wsiadać do taksówek, które plakietek nie mają.